Przejęła po nim pasję do pomagania innym. Córka Marka Kotańskiego poszła w jego ślady
„Czuję w sobie jego siłę, która pozwala mi istnieć i działać”, mówiła Joanna Kotańska
Marek Kotański, psycholog, założyciel Monaru i Markotu, nigdy nie przeszedł obojętnie obok drugiego człowieka. Jego postawa naturalnie wpłynęła na córkę. Przekazał jej najważniejsze wartości i zaraził chęcią czynienia dobra. Joanna Kotańska, podobnie jak jej tata, na co dzień pomaga innym i kontynuuje jego dzieło. Została psycholożką. Jak dziś wygląda jej życie? Tak mówiła o ojcu.
Marek Kotański zawsze pomagał potrzebującym. Jego córka także czyni dobro
Na co dzień, jako psycholog przyglądał się ludziom, obserwował ich problemy, wiedział, z jakimi demonami się mierzą. Marek Kotański pomagał uzależnionym, biednym, bezdomnym. Poświęcił im całe swoje życie. W końcu stworzył Monar – ośrodek wsparcia dla osób uzależnionych od alkoholi i narkotyków, skupiony na terapii i leczeniu. Potem przyszła pora na powołanie organizacji, walczącej z bezdomnością. Tak powstał Markot, w którym schronienie znajdowały kobiety z dziećmi, uciekające przed oprawcami, skazańcy, którzy dopiero co opuścili więzienie, nosiciele wirusa HIV, chorzy na AIDS. Trzeba było stosować się do jednej zasady – zachować abstynencję.
Czytaj też: Od tłumaczki dialogów do królowej polskiego kina. Odsłaniamy tajemnice Ewy Puszczyńskiej
Był autentyczny w tym, co robi, potrafił znaleźć porozumienie z każdym. Dawał swoim pacjentom siłę i narzędzia do tego, by mogli budować swoją przyszłość. „Podczas rozmów z osobami, które go znały, wielokrotnie słyszałam o tym, że Kotański nie umiał przejść obojętnie obok człowieka znajdującego się na ulicy. Nie ważne, czy pijany, czy brudny. Brał za rękę i mówił: „Chodź do nas do Monaru na Hożą, napijesz się czegoś ciepłego, coś zjesz, a potem zobaczymy”. Często wyruszał w miasto, żeby wyciągać bezdomnych z kanałów i kartonów”, wspominała na łamach Pani Anna Kamińska, autorka biografii o Marku Kotańskim. Ludzie nazywali go „Aniołem wyklętych”. Potrzebującym oddał całego siebie, poświęcając relacje z bliskimi. Był idealistą, marzycielem i budził ogromny szacunek.
Rzadko bywał w domu, ponieważ pracował bez wytchnienia. Z żoną Wandą stanął na ślubnym kobiercu 14 grudnia 1965 roku. Sześć lat później na świecie pojawiła się ich córka, Joanna. Pani Wanda poświęcała się domowi, Marek Kotański oddawał się całkowicie pracy. Choć słyszał od żony, że Monar jej go odebrał, rozumiała jego idee. Zarówno pani Wanda, jak i Joanna wspierał y go w misji niesienie dobra. Nie stawały mu na drodze.
Jakim ojcem był Marek Kotański?
Marek Kotański był tatą nieobecnym, mimo to córka zawsze ciepło wspominała go w wywiadach. Wiecznie gdzieś gonił, ciągle robił coś nowego. Co pamięta z dzieciństwa? Ciepły dom z obiadami, pełen zwierząt. Psy były wielką pasją Marka Kotańskiego. Najpierw mieli jednego czworonoga, potem dwa, a w końcu dziewięć. Psycholog nie był przeciętnym tatą. Nie jeździł z córką na wakacje, na wywiadówki chodziła mama. Brakowało jej obecności ojca. „Nie było go za wiele dla nas, dla bliskich. Zawsze akurat miał coś do zrobienia gdzie indziej, gdzieś jechał, kogoś naprawiał, o coś walczył. […] Kochał mnie, jak każdy ojciec. Ale bzika z jego strony nie czułam. […] Natomiast zawsze wiedziałam, że mogę na niego liczyć, że jak będzie trzeba, to mi pomoże”, opowiadała w rozmowie z Krystyną Pytlakowską w VIVIE! w wywiadzie udzielonym po śmierci Marka Kotańskiego.
Ale kiedy córka potrzebowała wsparcia zawsze mogła liczyć na ojca. Był pierwszą osobą, do której zadzwoniła w momencie, gdy czuła, że w jej życiu zachodzi rewolucja. Rozwodziła się z mężem. Marek Kotański rzucił wszystko i przyjechał, by udzielić jej wsparcia. „Powiedział: „Joanna, córeczko, będzie dobrze. No, takie rzeczy się zdarzają, jakoś damy im radę”. Zdenerwował się, widziałam. Był porywczy, nieopanowany. Ale dla mnie starał się zachować spokój”, mówiła Joanna Kotańska w VIVIE!.
Sprawdź też: Jest twarzą "Faktów" TVN i wzorem dziennikarza. Po weselu z wybranką serca skończył na oddziale ortopedycznym
Marek Kotański, Joanna Kotańska
Joanna Kotańska wspomina, że jako mała dziewczynka zawsze zazdrościła koleżankom ojców, z którymi chodziły na spacery. Jednak w głębi serca czuła dumę, bo wiedziała, że nieobecność taty wiąże się z pomocą innym. „Ale z drugiej strony czułam dumę, że pomaga innym. I ta duma rekompensowała fakt, że nie miał czasu nauczyć mnie jazdy na rowerze. Jakoś dziwnie szybko zorientowałam się, co robi mój tata. Od najmłodszych lat miałam poczucie, że tata jest bardziej potrzebny innym niż mnie i że oni sobie bez niego nie poradzą, a ja – tak”, mówiła Joanna Kotańska w rozmowie z Krystyną Pytlakowską.
Kiedy na świecie pojawiła się wnuczka Marka Kotańskiego, Laura, był w niej zakochany. Nie opuścił żadnych urodzin. I marzył, że w przyszłości będzie dziadkiem otoczonym wianuszkiem własnych wnuków, a także tych "markotowych".
Odszedł zbyt wcześnie, bo w wieku 60 lat w wyniku obrażeń poniesionych w wypadku, do którego doszło w Nowym Dworze mazowieckim. Był 19 sierpnia 2002 roku. Bliskim trudno było jej się pogodzić z jego stratą. Nie da się przygotować na pożegnanie ukochanej osoby. Joanna Kotańska pamięta, że telefon z tragiczną informacją o godzinie 2.30 w nocy odebrał jej mąż. Dopiero co wróciła z Paryża. Przywiozła dla ojca ciastka ryżowe, za którymi tak przepadał i nie zdążyła mu ich podarować. Postanowiła, że pójdzie w jego ślady. Joanna Kotańska w jednym z archiwalnych wywiadów podkreśliła, że zamierza kontynuować dzieło ojca. „Po jego śmierci poczułam się nieodrodną córką. Chciałabym robić coś dobrego, coś dla ludzi. Pracowałam w Monarze, przez dwa lata. Ale nie odnalazłam się tam. Ojciec miał doskonałe mechanizmy obronne. Ja ich nie mam. Ale teraz budzi się we mnie lwica. Wtedy, gdy trzeba chronić pamięć taty. I działać, kontynuując to, co on robił. Założyłam fundację im. Marka Kotańskiego „Dotknięcie dobra”. Będę zajmowała się działalnością profilaktyczną wśród młodzieży, żeby ją chronić przed narkotykami”, wspominała Krystynie Pytlakowskiej w VIVIE! z 2002 roku.
Marek Kotański, Joanna Kotańska, 1992 rok
Joanna Kotańska wspomina ojca
Jak wspominała ojca? Joanna Kotańska wspominała, że był autokratą, porywczy, wybuchowy. Stawała w jego obronie, gdy po śmierci nie mógł się bronić. Uważała, że jego charakter pomógł mu osiągnąć tak wiele i uratować tyle istnień.
„Zawsze było coś, co lubił i coś, czego nie znosił. To, czego nienawidził, doprowadzało go do pasji. Ale dzięki swojemu charakterowi uratował setki ludzi, zrobił tyle dobrego, że czepianie się go teraz, po śmierci, jest bardzo krzywdzące. A zwłaszcza jakichś głupot. Że lubił chociażby szybko jeździć. Jeździł dobrze, ale nie ostro. Normalnie jeździł. A próżność? Boże, nawet jeśli był trochę narcystyczny, to w ogólnym rozrachunku to naprawdę drobiazg. To czepianie się wynika z cudzych zazdrości i kompleksów […] Wiem, że gdyby ojciec nie był despotą, a człowiekiem miłym, grzecznym i poukładanym, nie wyciągnąłby tylu osób z narkomanii, nie stworzyłby domów dla chorych na AIDS ani dla bezdomnych. Gdyby był zwykłym poczciwym facetem, nie osiągnąłby tego wszystkiego”, mówiła w 2002 roku.
Zawsze podziwiała ojca za siłę i wytrwałość. Nigdy nie osiadał na laurach i miał talent do robienia czegoś z niczego. Wciąż przekraczał samego siebie i był prawdziwy od początku do końca. Nie potrafił udawać. Choć jak wspominała córka Marka Kotańskiego, w ostatnim latach stał się bardziej domowy. „Czuję w sobie jego siłę, która pozwala mi istnieć i działać”, mówiła.
Joanna Kotańska – co robi dziś córka Marka Kotańskiego?
Joanna Kotańska poszła w ślady taty. Dziś sama pomaga innym. Została certyfikowaną terapeutką Europejskiego Stowarzyszenia Psychoterapii, socjolożką i trenerką biznesu. Córka Marka Kotańskiego zdobyła tytuł magistra w Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie posiadła wiedzę na temat negocjacji i mediacji o raz pomocy terapeutycznej oraz socjalnej. Oprócz tego ukończyła czteroletnie szkolenie psychoterapeutyczne w Laboratorium Psychoedukacji, szkolenie W Szkole Trenerów Biznesu TROP, posiada certyfikat szkolenia terapii par. A to jedynie niewielka część jej kwalifikacji i doświadczenia.
Pierwszą pracę podjęła w poradni uzależnień MONAR w 1999 roku. Tam kontynuując rodzinne tradycje pomagania, prowadziła terapię indywidualną i grupową osób uzależnionych. Joanna Kotańska zdobywała potem doświadczenie m.in. w Centrum Zdrowia Pscyhiczniego, Poradni OPTA czy Grupie Synapsis. Jak możemy przeczytać na stornie internetowej pani Joanny, obecnie prowadzi terapie indywidualną krótko i długoterminową osób dorosłych w m.in. w obszarze obniżonego nastroju, depresji, stanów lękowych, zaburzeń osobowości, uzależnień czy racy z osobami doświadczającymi trudności związanych z byciem osobą LGBTQ+.
Joanna Kotańska, Viva! 2002