Reklama

Marcin Prokop wraz z Dorotą Wellman od wielu lat zachwyca telewidzów w programie śniadaniowym „Dzień dobry TVN”. Poza anteną ulubieniec widzów jest aktywny w social-mediach. Ze swoimi obserwatorami dzieli się nie jednym przemyśleniem. Tym razem nie było inaczej. Marcin Prokop napisał o swoim najnowszych odkryciu. W książce „Historia i teraźniejszość” znalazł kolejną kontrowersyjną treść. Jaką?

Reklama

Marcin Prokop o książce „Historia i teraźniejszość”

Prezenter we wspomnianym podręczniku natknął się na fragment dotyczący historii metalu. Z wypowiedzi Marcina Prokopa wynika, że nie została ona przedstawiona w dobrym świetle. Gwiazda TVN postanowiła przeanalizować tekst, którego autorem jest profesor Wojciech Roszkowski. „Słynny już podręcznik „Historia i teraźniejszość” autorstwa prof. Wojciecha Roszkowskiego, rzeczywiście zapowiada się na hit tej jesieni. Efektowne glissanda myśli profesora, snujące się po strzelistym rusztowaniu narodowo-katolickiego wzmożenia, są dla mnie źródłem nieustającej uciechy. Jakbym oglądał skecz Monty Pythona, który dzieje się naprawdę. Dziś mym oczom ukazał się fragment jednego z wcześniejszych dzieł profesora, tym razem dotyczący muzyki metalowej", napisał dziennikarz.

„Profesor, jak powszechnie wiadomo, jest w tej dziedzinie niekwestionowanym ekspertem, jak zresztą w każdej innej. W owym fragmencie czytamy m.in., że zespół venom „zapoczątkował thrash metal, czyli śmieciową odmianę metalu”. Profesor zapewne wyprowadził etymologię wyrazu „śmieciowy” od słowa „trash”, nie zauważywszy wszakże w swym piśmienniczym zapale, że jest tam jeszcze skromna – w wielu językach fonetycznie niema – literka „h” – wyjaśnił. I dodał: – A słowo „thrash” oznacza w mowie szekspira „młóckę”, nie zaś „śmieci” (trash), i odnosi się do specyficznej rytmiki oraz brzmienia gitar tejże odmiany ciężkiego grania. a poza tym w dziele profesora nie ma się absolutnie do czego przyczepić, pełna profeska, jak to u profesora. (Na zdjęciu widnieje typowy, chrapliwie wrzeszczący, metalowy wokalista, opętany bluźnierczym hałasem, wykonujący sprośne gesty)”, dodał.

CZYTAJ TEŻ: Martyna Wojciechowska wspomina: „Kiedy urodziłam dziecko, długo nie mogłam zaakceptować tego, jak wyglądam”

facebook.com/marcinprokopoficjalnie
facebook.com/marcinprokopoficjalnie

Co mówi „Historia i teraźniejszość” o in vitro? Małgorzata Rozenek-Majdan komentuje

O podręczniku w ostatnim czasie zrobiło się bardzo głośno. Między innymi za fragment o in vitro. Głos w tej sprawie zabrała wtedy między innymi Małgorzata Rozenek-Majdan, która nie kryła swojego oburzenia po przeczytaniu następujących słów: „Coraz bardziej wyrafinowane metody odrywania seksu od miłości i płodności prowadzą do traktowania sfery seksu jako rozrywki, a sfery płodności jako produkcji ludzi, można powiedzieć hodowli. Skłania to do postawienia zasadniczego pytania: kto będzie kochał wyprodukowane w ten sposób dzieci? Państwo, które bierze pod swoje skrzydła tego rodzaju 'produkcję'? Miłość rodzicielska była i pozostanie podstawą tożsamości każdego człowieka, a jej brak jest przyczyną wszystkich prawie wynaturzeń natury ludzkiej. Ileż to razy słyszymy od ludzi wykolejonych: nie byłem kochany w dzieciństwie, nikt mi nic nie dał, więc sam sobie muszę brać", czytamy w książce profesora Roszkowskiego.

Gwiazda TVN na swoim Instagramie postanowiła podzielić się swoimi refleksjami na ten temat.

„Od września w szkołach ponadpodstawowych w Polsce nauczany będzie nowy przedmiot – historia i teraźniejszość, który zastąpi wiedzę o społeczeństwie (na poziomie podstawowym). Autor podręcznika uderza w nim w dzieci, poczęte w procesie leczenia niepłodności metodą in vitro. Dzieci KOCHANE i długo wyczekiwane przez swoich rodziców. Co się między innymi dzieje, wg autora? Przede wszystkim to, że lansowany obecnie, inkluzywny model rodziny zakłada przywodzenie na świat dzieci w oderwaniu od naturalnego związku kobiety i mężczyzny, najchętniej w laboratorium, a sferę płodności traktuje się obecnie jako obszar produkcji ludzi, czy jak mówi autor wprost „hodowli”. W tekście podręcznika autor stawia także pytania zasadnicze: „Kto będzie kochał wyprodukowane w ten sposób dzieci? Państwo, które bierze pod swoje skrzydła tego rodzaju "produkcję"?", czytamy.

Autorka posta dodała również, że niepłodność jest chorobą cywilizacyjną, która postępuje. „Teraz czas na trochę wiedzy. Niepłodność jest chorobą cywilizacyjną, która postępuje. Obecnie wg szacunków Polskiego Towarzystwa Medycyny i Rozrodu boryka się z nią niemalże 1,5 miliona par – prognozy są nieubłagane, w kolejnych latach będzie ich jeszcze więcej. To oznacza, że będzie jeszcze więcej realnych ludzi, potrzebujących leczenia za pomocą różnych metod, w tym często najskuteczniejszej metody – in vitro. Ludzie będą potrzebowali leczenia. In vitro jest skutecznym, przebadanym procesem medycznym. Jeśli człowiek zachoruje na zapalenie płuc, dostaje antybiotyki i w ostateczności udaje się go wyleczyć – czy zadajemy pytanie, kto go będzie teraz, takiego wyleczonego kochał? Najpewniej nie przychodzi nam to do głowy”, napisała.

Reklama

„Dlaczego więc z taką łatwością zadaje się tego typu pytania w przypadku in vitro, które jest jedną z metod leczenia? Treść podręcznika, która ma trafić do polskich szkół krzywdzi, powiedzmy to wprost; KRZYWDZI, SZKALUJE, PONIŻA...dzieci, rodziców, ich rodziny i przyjaciół. Przekłamuje rzeczywistość, podając za fakty coś, co nie ma z faktami nic wspólnego. Ma więc do czynienia więcej z niewyszukaną publicystyką, aniżeli treścią do nauczania historii i teraźniejszości. Nie możemy pozwolić, żeby ta kwestia przeszła bez echa. Więc na pytanie autora „kto będzie kochał te dzieci?” Odpowiadam ku*wa, JA!

Reklama
Reklama
Reklama