Reklama

W dniu 46. urodzin Tomasza Mackiewicza i na 2 tygodnie przed trzecią rocznicą jego śmierci, ojciec himalaisty udzielił wyjątkowego wywiadu. W rozmowie z Onetem pan Witold Mackiewicz opowiedział o tym, jak dowiedział się problemach syna i jego śmierci na Nanga Parbat oraz wyjawił, jak radzi sobie z żałobą. Najmocniej wielu czytelników poruszyły jednak słowa o górskiej partnerce Mackiewicza - Elisabeth Revol, której mama zmarłego miłośnika wysokich szczytów nie może wybaczyć jednego.

Reklama

Ojciec Tomasza Mackiewicza o stracie syna i wiary w Boga

Dziennikarz Dariusz Faron spotkał się przed trzecią rocznicą śmierci Tomasza Mackiewicza z jego tatą i zadał pytanie, jak radzi sobie bez himalaisty… „Po śmierci Tomka straciłem wiarę w Boga. W Biblii jest napisane mniej więcej tak: jeśli będziecie z wiarą o coś prosić, otrzymacie to. Przez długi czas prosiłem i otrzymywałem. Ale co w sytuacji, gdy na kimś nam zależy, ale przez jakiś czas się za niego nie modlimy? Czy Wszechmogący mówi wtedy: "zapomniałeś o mnie, więc nie będę się opiekował twoimi bliskimi​"? Przecież to byłby bardzo zły Bóg. Wtedy zacząłem wątpić w istnienie tego Boga i jego moc sprawczą. Aż w końcu straciłem wiarę”, przyznał pan Witold i dodał, że nie chodzi do Kościoła, bo już nie pasuje do tej wspólnoty. „Ludzie mi tłumaczą, że On ma swój plan, ale ja już w to nie wierzę. Nie potrafiłbym słuchać Słowa Bożego, bo szukałbym w nim tylko fałszywych nutek. Niespójnych fragmentów, na których mógłbym przyłapać Boga”, tłumaczył swoją decyzję w Onecie.

Michal Obrycki / Forum

Witold Mackiewicz opowiedział też, że siłę na co dzień dają mu żona i wnuki. Niestety w gronie najbliższych braknie od jakiegoś czas ostatniej partnerki Tomasza Mackiewicza. „Nie da się, ale można jakoś funkcjonować. Znam ludzi, którzy stracili dwójkę dzieci. Niektórzy zostali na stare lata sami. A ja mam pociechę w tym, że dzwonią wnuki. Żałuję tylko, że nie mam kontaktu z Anią. Kontakt się urwał, nie do końca to rozumiem. Na promocji książki "Czapkins. Historia Tomasza Mackiewicza" tylko krótko się przywitaliśmy, od tamtego czasu nie rozmawialiśmy. Nie wchodzę tam, gdzie mnie nie chcą”, zdradził tata himalaisty.

Myśli mężczyzny bardzo często krążą wokół góry Nanga Parbat i tego, jak wyglądały ostatnie godziny życia syna. W wyprawie towarzyszyła mu Fracuska, której tata Tomasza Mackiewicza podziękowałby za opiekę nad synem. Zupełnie inne słowa skierowałaby jednak do Elisabeth Revol matka zmarłego 43-latka. „Ona jedna zna prawdę na temat tego, co się stało na Nanga Parbat. Gdyby doszło do spotkania, na pewno podziękowałbym jej za towarzyszenie Tomkowi w ostatnich godzinach. A moja żona pewnie przeklęłaby Elisabeth”, mówił w Onecie Witold Mackiewicz, a pytany przez dziennikarka o powód, odpowiedział od razu. „Bo wyciągnęła Tomka na Nangę. On już rok wcześniej powiedział, że kończy z tą górą, wszystko szło w tym kierunku. […] Wiem, że Tomek bez niej by nie poszedł. Zwyczajnie nie było go stać. Wyremontował dom, miał niezłą pracę, były u niego dzieci. Być może stagnacja zaczęła trochę przytłaczać mojego syna. Chwycił się Elisabeth”, tak pan Witold wyjaśnił tok rozumowania swój i żony.

Piotr Molecki/East News

I choć ciało Tomasza Mackiewicza wciąż jest na Nanga Parbat to tata miłośnika gór widzi w tym pewne pozytywy. „Nie czuję dziś żalu do góry i nie myślę, że zabrała mi syna. Mam wobec niej pozytywne uczucia ze względu na to, że Tomek naprawdę ją kochał. Tam czuł wolność. Sam mówił, że tutaj, w dolinach, panuje zawiść, a w górach jest mu najlepiej”, powiedział wzruszająco Witold Mackiewicz w kolejną rocznicę urodzin Tomasza Mackiewicza, który dziś skończyłby 46 lat.

Reklama

Wciąż nie możemy pogodzić się z jego stratą…

PAP/Michał Dzikowski
Reklama
Reklama
Reklama