Reklama

To już oficjalne. Małgorzata Socha wkrótce po raz trzeci zostanie mamą! Gwiazda postanowiła uciąć wszelkie spekulacje, które od niedawna pojawiały się w mediach. W rozmowie dla jednego z serwisów przyznała, że jej rodzina się powiększy! A co gwiazda mówiła o sile rodziny, macierzyństwie i karierze w wywiadach VIVY!?

Reklama

Małgorzata Socha w trzeciej ciąży

Informacja o ciąży Małgorzaty Sochy powracała jak bumerang. Zwłaszcza, że w ostatnich dniach pojawiała się na oficjalnych wyjściach w luźnych, barwnych kreacjach. W ten sposób udawało jej się zakryć ciążowe krągłości. W końcu gwiazda zdecydowała się potwierdzić medialne doniesienia. W rozmowie z serwisem Jastrząbpost wyznała: „Tak rzeczywiście. Spodziewam się trzeciego dziecka, ale chyba nie chcę na ten temat nic więcej mówić i komentować swojego życia”, zdradziła.

Aktorka wychowuje już pięcioletnią Zosię i Basię, która niedawno skończyła roczek. Pisano, że marzy o dużej rodzinie i na pewno nie poprzestanie. „Jak się ma pierwsze dziecko to się myśli o drugim”, mówiła wtedy. Zawsze może liczyć na wsparcie swojego męża. Krzysztof Wiśniewski z którym wzięła ślub w 2008 roku, chętnie pomagał w opiece nad córką.

„Oczywiście, że chcę kolejne dziecko. Dzieci nigdy dość! Jeśli tak się przydarzy to będzie absolutnie niesamowite i będę się bardzo cieszyła. Naprawdę bardzo kocham dzieci”, wyznała niedawno Faktowi.

Małgorzata Socha o macierzyństwie

Na swoim koncie odnotowuje kolejne sukcesy, jednak największe szczęście daje jej rodzina. Wciąż trudno jej się przyzwyczaić do tego, że jest na ustach wielu. Wolałaby, żeby mówiono o moim życiu zawodowym, a nie o tym, że wyszła do sklepu bez makijażu czy w jakim wózku wozi dziecko.

Sama przyznaje, że najcudowniejsze chwile spędzam z córeczkami. Jak zmieniło się jej życie po pojawieniu się dzieci? „O pierwszej ciąży powiem trochę drastycznie: to jest jak taka bomba z opóźnionym zapłonem – już nigdy nic nie będzie takie samo. Ale to też fajne, bo rodzicielstwo jest czymś fantastycznym i dzięki temu, że jestem mamą moje życie jest pełniejsze”, relacjonowała.

Małgorzata Socha o dzieciach i rodzinie

Na co dzień aktorka jest żoną, matką – stara się zachować normalność i żyć tak jak wszyscy. Jest domatorką i uwielbia prace domowe.

„To mi daje poczucie normalności. Kobiety są wielozadaniowe. Mamy życie zawodowe, jesteśmy matkami, żonami, organizatorkami życia domowego, takie zwykłe rzeczy sprawiają, że czujemy się potrzebne”, mówiła.

A gdyby musiała wybrać – dom czy kariera?

„Oczywiście wybrałabym dom. Może to dlatego, że tak jestem wychowana. Moja mama zawsze nas stawiała na pierwszym miejscu i to procentuje w życiu. Ja nie mam żadnych deficytów miłości, niczego nie muszę sobie rekompensować. Dlatego jestem taka, jaka jestem, i to buduje człowieka na start w dorosłość”, zdradziła w wywiadzie z 2016 roku.

„Najcudowniejsze chwile spędzam z córką”

Z czego się śmieje i czym jest dla niej szczęście? „Jestem optymistką i lubię pozytywną atmosferę wokół siebie. Śmieszą mnie abstrakcyjne żarty w stylu Lesliego Nielsena. Kiedyś ich nie rozumiałam, ale w końcu chyba do nich dorosłam. A największe szczęście daje mi moja rodzina. Najcudowniejsze chwile spędzam z córką”, opowiadała nam w 2016 roku.

Małgorzata Socha o karierze

Małgorzata Socha musi bardzo się starać, żeby sprostać zarówno zobowiązaniom zawodowym, jak i mieć czas dla rodziny i oddać się swoim ulubionym pracom domowym. Zapytana o to, czy nigdy nie żałowała, że została aktorką, odpowiedziała:

„Nie! Poza tym ja nigdy niczego nie żałuję, bo nigdy nie rozpamiętuję tego, co było. Mam poczucie, że zawód, który uprawiam, daje mi mnóstwo satysfakcji i mogę się spełniać na wielu polach – gram w filmach, serialach, dubbingu, a przy okazji jest też to, co mnie dopełnia jako kobietę, czyli moda”.

Nie jest bohaterką skandali. Czy nie chciałaby zwrócić w ten sposób na siebie uwagi? Podobno na castingach osoby, które decydują, biorą pod uwagę to, jak dalece głośno jest wokół aktora.

Reklama

„Nie mam interesu w tym, żeby sprzedawać siebie jako produkt. Jeżeli chodzi o filmy, reżyserzy stronią od aktorów, którzy są okrzyczani, o których się pisze w gazetach i są w każdym tabloidzie i we wszystkich portalach. Są za bardzo utożsamiani sami ze sobą, a reżyserom chodzi o to, żeby widzowie uwierzyli w „tę” postać. To częściej producentom chodzi o to, żeby sprzedać film, a znane nazwisko może przyciągnąć widza”.

Reklama
Reklama
Reklama