W ten sposób menedżerka Ani Przybylskiej uczciła jej pamięć
Małgorzata Rudowska opublikowała prywatną, nieznaną dotąd fotografię
Odeszła pięć lat temu, pozostawiając po sobie ogromną pustkę. Dziś Anna Przybylska skończyłaby 41 lat. W tym szczególnym dniu jej menedżerka i najbliższa przyjaciółka, Małgorzata Rudowska, uczciła pamięć aktorki, publikując na swoim profilu na Instagramie osobistą i nieznaną dotąd fotografię...
Małgorzata Rudowska o Ani Przybylskiej
Poznały się w 1995 roku, gdy 21-letnia wówczas Małgorzata Rudowska założyła agencję modelek. O pięć lat młodsza od niej Anna Przybylska zjawiła się pewnego dnia za namową koleżanki ze szkoły. Była za niska, żeby chodzić po wybiegu, ale od razu zaznaczyła, że tak naprawdę marzy o aktorstwie. Tym właśnie ujęła swoją późniejszą menedżerkę i przyjaciółkę.
„Postanowiłam dać jej szansę. Może przez te niesamowite oczy. Takich oczu nie miała żadna z moich modelek. I ujęła mnie swoją odwagą. Tak naprawdę obie z Anią razem uczyłyśmy się tego świata. Podążałyśmy za zachodnimi wzorcami, bo dopiero co granice dla nas zostały otwarte”, mówiła o tym momencie w intymnej i niezwykle szczerej rozmowie z Krystyną Pytlakowską w 2017 roku.
Dodała, że Ania Przybylska od zawsze miała zasady, była asertywna i konsekwentnie dążyła do obranego celu. Dlatego też, poza życiem zawodowym, szybko połączyła je również nic przyjaźni, która szybko stała się niezwykle silne.
„Rozmawiałyśmy o wszystkim, ale głównie o naszych rodzinach. Nie było dnia, żebyśmy do siebie nie zadzwoniły. A jak mieszkała zagranicą, to kontaktowałyśmy się na skype. Mogłyśmy na siebie liczyć w każdej sytuacji. Ufałyśmy sobie bezgranicznie i pomagałyśmy jedna drugiej. Wypłakiwałyśmy się sobie wzajemnie w mankiet. To ja pierwsza miałam dziecko i wiedziałam, jak bardzo Ania też chce je mieć, najlepiej dużo dzieci. Nigdy żadna z nas nie oszukiwała, ani ona mnie, ani ja ją. Myśmy nawet umowy nigdy żadnej nie spisały”, podkreślała Małgorzata Rudowska.
Nie potrafiła również ukryć emocji, gdy opowiadała o ich ostatniej rozmowie. Płakała wówczas, bo wiedziała, że to ten moment i już nigdy więcej nie będą mogły po prostu pogadać.
„Rozkleiłam się dopiero dzień przed śmiercią, gdy czułam, że ją widzę ostatni raz. Powiedziałem że to bardzo niesprawiedliwie, że właśnie ona odchodzi. Stwierdziła wtedy, że to nic nie zmieni, że będę żyła dalej. A potem zaczęłyśmy rozmawiać o normalnych codziennych sprawach”, relacjonowała.
I dodała, że Ania Przybylska często jej się śni.
„Obie wiedziałyśmy, że to już koniec. Ale kiedy padły te najważniejsze słowa: Gosia, krzycz na nich, gdyby coś było nie tak, reaguj. I jeszcze: „życie będzie toczyć się dalej”, rozryczałam się. I to Anka mnie pocieszała: nie płacz, proszę. Powiedziałam jej, że nie mogę krzyczeć na jej dzieci, przecież ja im matki nie zastąpię, obrażą się na mnie i tyle. Mogę tylko zwracać im uwagę i podsuwać rozwiązania. Do dziś nie mogę uwierzyć, że Ani już nie ma. Kiedy przychodzi do mnie w snach, zawsze jest żywa, uśmiechnięta, wesoła”, mówiła wzruszona.
Małgorzata Rudowska uczciła pamięć Ani Przybylskiej
26 grudnia 2019 roku Ania Przybylska skończyłaby 41 lat. Niestety, pięć lat temu zmarła, otoczona bliskimi, po długiej i wyczerpującej walce z chorobą. Wszyscy do końca wierzyli, że jej się uda, że pokona raka trzustki i wyzdrowieje. Stało się jednak inaczej...
W dniu urodzin ukochanej przyjaciółki Małgorzata Rudowska zamieściła na swoim profilu na Instagramie czarno-białe zdjęcie z aktorką. Pochodzi z jej prywatnych zbiorów. Ania patrzy na nim w obiektyw, widać, że coś mówi. Jej menedżerka lekko się uśmiecha. Jako opis posłużyło jedynie złamane serce. Wydaje się jednak, że nic więcej nie jest potrzebne... Ta emotikona wyraża więcej niż tysiąc słów.
Właśnie taką bliscy i fani zapamiętają Anię Przybylską...
Małgorzata Rudowska uczciła pamięć Anny Przybylskiej
Ania Przybylska skończyłaby 26 grudnia 2019 roku 41. lat...