Reklama

Pandemia i narodziny trzeciego synka nie zatrzymały Małgorzaty Rozenek-Majdan. Gwiazda zdążyła nakręcić dwa programy telewizyjne i… zagrać w filmie! Premiera jeszcze przed nami, ale prezenterka, która widziała już fragmenty, uważa, że mogła wykonać pracę na planie lepiej. Jakie sama dla siebie ma uwagi? Pytała w najnowszej VIVIE! Beata Nowicka.

Reklama

Małgosia Rozenek-Majdan o byciu aktorką. Jak się ocenia?

Jak Wam minął ten rok?

Małgorzata: Niewiarygodnie szybko. Henio już prawie chodzi, a przecież ja tak niedawno byłam w ciąży! Pandemia sprawiła, że cały świat zwolnił, a my tego nie odczuliśmy. Wręcz przeciwnie. W tym czasie zagrałam w dwóch filmach fabularnych, zrobiłam dwa programy telewizyjne, niezliczoną ilość projektów, odpaliłam własną markę modową Mrs. Drama, byliśmy z całą rodziną w paru cudownych miejscach… Dużo się działo.

Zawodowo, co było dla Ciebie najcenniejszym doświadczeniem?

Małgorzata: Współpraca z Patrykiem Vegą. Jest niesamowitym facetem. Wie, co chce osiągnąć. Ma film ułożony w głowie. Zachwyciła mnie kultura pracy na planie. Patryk zgromadził grupę ludzi, która go kocha i szanuje. Zawsze pracuje z tą samą ekipą, co doskonale rozumiem, bo też mam swoją, z którą pracuję od lat. Uważam, że bycie reżyserem jest trochę jak bycie przedszkolanką, musisz mieć cierpliwość. Patryk ją ma. Ze spokojem wszystko tłumaczy, a przecież trzyma w garści grupę egomaniaków: operatorów, scenografa, oświetleniowców, charakteryzatorów, kostiumologów, aktorów… Każdy myśli, że to jest „jego” film i jego praca jest tam najważniejsza. Zapanować nad taką gromadą to wielka sztuka.

ZOBACZ TEŻ: Stanisław Rozenek w pierwszym wywiadzie: „Pozwala mi być sobą, dzięki mamie czuję się wolnym człowiekiem”

Stanisław K. Rozenek

Premiera filmu Vegi „Miłość, seks & pandemia” była zaplanowana na walentynki.

Małgorzata: Żałuję, że kolejny lockdown te plany zniweczył. Patryk śmieje się, że to jego pierwsza komedia romantyczna. Oczywiście à la Patryk Vega, bo to jest film o pandemii, o tym, jak nas emocjonalnie rozłożyła i obnażyła jednocześnie. Widziałam fragmenty, już wiem, że nie będę z siebie zadowolona.

Dlaczego?

Małgorzata: Miałam poczucie, że patrzę na kompletnie obcą osobę. Patryk cały czas mnie „gasił”. Prowadził w stronę kobiety, którą w ogóle nie jestem: smutnej, zranionej, samotnej. Bardzo mu zależało, żebym była mało kobieca. Strofował mnie, żebym siadała jak facet, chodziła jak facet, a i tak wydaje mi się, że w niektórych momentach jestem zbyt ekspresyjna. Patryk miał jedną radę, ale wtedy nie potrafiłam jej wykorzystać. Mówił: „Nie mrugaj”. Zauważyłaś, że świetni aktorzy prawie w ogóle nie mrugają? Mruganie jest nadekspresyjne. Zrywa kontakt z widzem i wprowadza niepotrzebny chaos w relację między nim a bohaterem. Ale ja dopiero teraz jestem gotowa i mogłabym zagrać to lepiej.

Więc potraktujmy to jako aktorską deklarację…

___

Cały wywiad z prezenterką i jej bliskimi możecie przeczytać w nowym numerze VIVY!, który już w kioskach. Ponadto czekają tam też rozmowy z Lechem Wałęsą, Anną Dereszowską i Joanną Kurowską z córką Zosią.

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama