Reklama

Małgorzata Rozenek-Majdan doskonale wie, że marzenia same się nie spełniają, tylko się je spełnia, a szczęściu trzeba pomóc. Jej osobista podróż od pani domu do gwiazdy telewizyjnej trwa już od sześciu lat. Gdy przyszła na casting do programu Perfekcyjna Pani Domu, przygotowała się bardzo starannie, najlepiej ze wszystkich. Mówi, że to przez szacunek dla ludzi, którzy poświęcili jej swój czas. Ale przede wszystkim chciała wygrać. Przedstawiła się: „Jestem prawniczką, matką dwóch synów i chcę prowadzić ten program”. Nie mogli jej nie wybrać. Ale prawdziwy „szał na Majdanów” rozpoczął się podczas programu Azja Express. Z telewizyjną ekipą ruszyli w nieznane. Jeśli o turystach mówi się, że nie wiedzą, gdzie byli, a o podróżnikach – że nie wiedzą, gdzie będą, to oni zostali podróżnikami. Nie wiedzieli, dokąd jadą, co będą jeść i gdzie spać. Mogło być trudno, było… zabawnie. „W drodze poznajesz kogoś lepiej, widzisz go w sytuacjach, które w codziennym życiu nie miałyby szansy zaistnieć”, mówi Małgosia. Widzowie dowiedzieli się o nich, że są dobraną parą. Oni o sobie – że bawią się razem lepiej, niż się tego spodziewali. Z ich dialogów śmiało się pół Polski. Zdanie: „Nie mów do mnie teraz!”, które Małgosia w nerwach rzuciła do Radka, zostało internetowym memem.

Reklama

Małgorzata i Radosław w programie „Iron Majdan”

Kolejny program, tym razem już tylko z ich udziałem, wydawał się więc zupełnie naturalnym pomysłem. Jako Iron Majdan odwiedzili 10 miejsc na całym świecie, gdzie czekały na nich ekstremalne zadania. W Gruzji zeszli 70 metrów w dół, do jaskini, odwiedzili legendarną buddyjską świątynię Angkor Wat w Kambodży, na Islandii przemierzali lodowce. „Małgosia o mało co nie wpadła do krateru wulkanu. Wykaraskała się jakoś, w tej wielkiej kurtce, rakach na nogach, w których kazali nam chodzić na rozkraczonych nogach jak kowbojom, i zdumiona powiedziała: „Nie wiedziałam, że jestem taka nieporadna!”, wspomina Radek. „Dużo kosztowało mnie wtedy powstrzymanie wybuchu śmiechu”. Po obejrzeniu programu Małgosia zdziwiła się, że tak dużo narzeka i tak wielu rzeczy się boi. Dotąd nie myślała o sobie w ten sposób. Samą siebie postrzegała jako osobę twardą, zadaniową. „Ale na szczęście Radosław zna moją »instrukcję obsługi«. Wie, że jeśli mówię »nie«, to nie ma sensu nalegać, bo to tylko pogorszy sprawę. Trzeba poczekać. Odpuścić”, śmieje się.

Brandur, przewodnik po islandzkich bezdrożach, na którego twarzy nigdy nie pojawił się nawet cień uśmiechu, powiedział o Małgosi: „Ona może zrobić więcej, niż jej się wydaje”. Ta opinia jej nie zaskoczyła. „Od zawsze o tym wiem. Choć u mnie w domu najbardziej »ekstremalnym sportem« było ognisko w ogrodzie, przez dziewięć lat szkoły baletowej nauczyłam się dyscypliny i pracowitości. To było takie wyzwanie, taki »czelendż«, że nie potrzebowałam więcej”. Czasem zastanawia się, jak wytrzymała te dziewięć lat. Godziny zajęć fizycznych od rana do wieczora. Balet, taniec ludowy, taniec historyczny, partnerowanie. Do tego trening na sali baletowej, bardzo żmudny, codziennie powtarzany. Pracujesz przez rok nad jednym elementem i raz ci wychodzi, a raz nie. Robisz krok do przodu, a potem dwa kroki w tył. „To nauczyło mnie niepoddawania się. Wytrzymałości nie tylko fizycznej”. Nie myślała o karierze baleriny, szkołę skończyła na prośbę taty, który przekonał ją, że skoro zaczęła, musi sprawę doprowadzić do końca. Kiedy ostatni raz zdjęła puenty, zwijając je, myślała: Nareszcie koniec. Nigdy więcej już was nie włożę. A potem ruszyła w podróż po Europie.

Podróże Małgorzaty Rozenek-Majdan

„Zawsze mnie gnało w świat”, wspomina Małgosia. Nie musiała się obawiać, że rodzice nie poprą jej pomysłów. Zawsze miała ich bezwzględne wsparcie. Kiedy stanęła przed tatą i oznajmiła, że chce rozpocząć studia dopiero za jakiś czas, że potrzebuje roku wytchnienia, zrozumiał i zgodził się bez wahania. Rok przeciągnął się do trzech lat. „Zjeździłam całą Europę. Niemcy, Szwajcarię, Austrię. Przez większość tego czasu mieszkałam we Francji. Paryż to do dziś jedno z miejsc, do których chętnie wracam”, mówi Małgosia. Ale nigdy nie myślała, żeby zostać za granicą na stałe. „Spędziłam poza Polską jedne święta Bożego Narodzenia i nigdy nie chciałabym więcej. W Polsce wszystko inaczej smakuje. Mój brat, Michał, mieszka we Francji od 20 lat i jeżeli nie może spędzić rodzinnych świąt w Polsce, cierpi”.

Radek wiele razy w życiu myślał o mieszkaniu poza Polską i zawsze dużo wyjeżdżał. Głównie ze względu na swój zawód – piłkarze grają w klubach na całym świecie, przenoszą się z miejsca na miejsce, tam, gdzie akurat mają pracę. Teraz, kiedy ma dużą rodzinę, wyjazdy i podróże nabrały innego wymiaru. Bo kiedy Małgosia i Radek nie są w pracy, najfajniej jest jechać razem.

Podróżowanie z trzema psami

Ostatnie wakacje spędzili, jadąc busem przez Europę – oni, synowie Małgosi – Stasio i Tadzio, bratanek Małgosi, Janek i trzy psy – Lili, Sisi i Marianka, nowy członek rodziny, który jest z nimi od roku. „Zawsze szukam hoteli przyjaznych psom. Ale obsługa myśli, że chodzi o jednego psa. Kiedy pojawialiśmy się z dwoma, zwykle dopłacaliśmy i było po sprawie. Od kiedy są trzy, recepcjoniści uważają że zwariowaliśmy!”, opowiada Małgosia. Ale nie można było nie przyjąć do domu Marianki. Czteroletnia suczka pochodziła z rozbitej przez policję i Fundację Załoga Bulldoga pseudohodowli buldożków francuskich. Przez całe życie co pół roku miała szczenięta. To zrujnowało jej zdrowie. „Zadzwoniła do mnie moja koleżanka, bardzo zaangażowana w opiekę nad zwierzętami. Szukała dla suczki tymczasowego domu na dwa, trzy tygodnie. Tylko że ja wiedziałam, że on nie będzie tymczasowy”, opowiada Małgosia. „Sprawa nie była obgadana, ale nie protestowałem. Mogło być gorzej. Małgosia jako dziecko chciała być weterynarzem, miała sześć psów i cztery koty”. Imię dla pieska wymyślił Tadzio. „Zupełnie nie pasuje do psa, ale Tadzio tylko spojrzał i od razu powiedział: »Przecież to jest Marianka«. I tak zostało”, śmieje się Małgosia.

Reklama

Cały materiał o podróżach państwa Majdanów w najnowszej VIVIE! de Luxe, od czwartku w kioskach!

Marta Wojtal
Marta Wojtal
Reklama
Reklama
Reklama