Reklama

Na scenie i ekranie spędziła już 25 lat. Minęło błyskawicznie. Małgorzata Kożuchowska jako studentka patrzyła Krystynę Jandę i chciała być właśnie taką aktorką... Udowadniała to wielokrotnie. Zagrała rolę, której nikt się po niej nie spodziewał. Małgorzata Kożuchowska zaskoczyła rolą u Patryka Vegi czy w „Procederze”. A przed nią kolejne rewelacyjne wyzwania! Co zdradziła w wywiadzie Katarzynie Przybyszewskiej-Ortonowskiej?

Reklama

Małgorzata Kożuchowska o aktorstwie i zmianie wizerunku

Bardzo lubię w Tobie, że każdy aspekt życia ma dla Ciebie przede wszystkim dobre strony…

Bo popatrz, to młode pokolenie patrzy tylko do przodu, oglądanie się w przeszłość jest dla nich stratą czasu. Jak mówisz: „Zelwerowicz, Solski”, słyszysz: „Kto? Co?”. A my czytaliśmy na potęgę, oglądaliśmy na potęgę, chodziliśmy na festiwale filmowe, bo była to jedyna możliwość, żeby zobaczyć coś więcej niż to, co puszczano w telewizji. I na pewno nie mówiło się o czymś takim, jak „robienie kariery”. Chcieliśmy zdobyć uznanie, szacunek, chcieliśmy być interesujący dla reżyserów, chcieliśmy mieć pracę, chcieliśmy tworzyć kulturę tego kraju, budować ją. Nikt nie myślał o okładkach magazynów, bo ich nie było. Nie było tabloidów, portali, nikt nie mówił o prywatnym życiu. Jeżeli komuś coś się udawało, znaczyło to, że to efekt jego ciężkiej pracy, talentu, wysiłku, oczywiście mówiło się też o szczęściu. Dziś można szybko zaistnieć i stać się osobą popularną, powszechnie znaną, pożądaną… Tylko pojawia się pytanie: Po co? Czy to jest ostateczny cel, czy tylko etap na drodze do czegoś innego? Ważniejszego. I na koniec: czy to daje poczucie sensu? Szczęście?

(...)

Małgosiu, tradycją naszych wywiadów jest to, że pytam Cię, co będzie za kilka lat. I wyobraź sobie, że kiedy rozmawiałyśmy 10 lat temu, na to pytanie odpowiedziałaś: „Będę mamą”. I tak się stało. Cztery lata temu powiedziałaś: „Zagram rolę, której nikt się po mnie nie spodziewa”. I znów dopięłaś swego. Zaskoczyłaś rolą u Patryka Vegi czy w „Procederze”.

A nie mówiłam!

Wszyscy piszą: „Kożuchowska zmieniła wizerunek”.

A to nieprawda. Nie postrzegam tych ról w kategoriach zmiany wizerunku. Zawsze powtarzałam jak mantrę, że to, jaka jestem prywatnie czy nawet w przestrzeni życia publicznego, nie ma nic wspólnego z moim aktorskim emploi. I nie można tu stawiać znaku równości.

Ludzie lubią schematy.

Nie rozumiałam tego. Czy naprawdę widz, oglądając film, będzie myślał: Boże, jak ta Kożuchowska wygląda? W co ona się ubrała? Dlaczego klnie? Dlaczego ona w ogóle jest inna niż w życiu? Walczę z tym, odkąd pamiętam. Ale jak zobaczyłam, co Patryk Vega robi z moimi koleżankami aktorkami, pomyślałam: O, to jest partner dla mnie! On się nie boi, ryzykuje, przełamuje stereotypy, robi kino na swoich zasadach i ma gdzieś, co ktoś na ten temat myśli. W efekcie prawie miesiąc spędziłam we Wrocławiu, kręcąc „Plagi Breslau”. To było niezwykle ciekawe doświadczenie.

I dało Ci kopa?

Na pewno otworzyło wiele drzwi.

Teraz mocna rola w „Procederze”.

Zrobiłam już drugi film z braćmi Węgrzyn pod tytułem „Krime Story – Love Story”. Niedawno raz jeszcze stanęłam na planie u Vegi. Tym razem zagrałam mniejszą rolę, ale też ciekawą i wyrazistą. Mam nadzieję, że mój udział w nowym serialu w reżyserii Pawła Maślony „Motyw”, który niebawem pojawi się na antenie, też będzie zaskoczeniem. A przede mną kolejne wyzwania.

I tak spełniłaś swoje kolejne zawodowe marzenie.

Marzeń mam nadal wiele. Nadal chciałabym dostawać ciekawe i ważne role w znaczących produkcjach. Jeździć z nimi na światowe festiwale. A co tam! Chciałabym też mieć trochę czasu, żeby zrobić coś swojego.

Produkcja, reżyseria?

Przychodzi taki moment w życiu, że człowiek chce sam o sobie stanowić. Nie tylko być kimś, kto jest wynajęty do projektu. I myślę, że ten czas u mnie właśnie nadchodzi.

Reklama

Cały wywiad z Małgorzatą Kożuchowską od 12 grudnia w nowej VIVIE!

Magdalena Łuniewska
Zdjęcia Magdalena Łuniewska
Reklama
Reklama
Reklama