Małgorzata Kożuchowska o roli mamy: „Dziecko tłumaczy wszystko, jest poza jakąkolwiek dyskusją”
1 z 7
Małgorzata Kożuchowska dziś u nas w roli mamy. Aktorka kończy dziś 45 lat i jest szczęśliwą mamą 1,5-rocznego Jasia. Pod koniec 2015 roku wystąpiła w pięknej sesji zdjęciowej dla VIVY! i opowiedziała redaktor naczelnej VIVY! Katarzynie Przybyszewskiej o długo wyczekiwanym macierzyństwie. Po raz pierwszy pokazujemy wszystkie zdjęcia z tej sesji!
Katarzyna Przybyszewska: - Dziś rzadko która kobieta z sukcesem zawodowym rodzi dziecko, mając dwadzieścia parę lat. A potem nagle przychodzi trzydzieści, czterdzieści i zaczyna się panika.
Małgorzata Kożuchowska: Czas galopuje, jesteśmy nieustannie zajęci. Właściwie żyje się z dnia na dzień. Jest mnóstwo obowiązków, czyichś oczekiwań względem nas, rzeczy do spełnienia, do załatwienia, kalendarz jest pełen. Chcemy być fair wobec tych wszystkich ludzi i postanowień, które podjęliśmy. Nie chcemy nikogo zawieść. I nagle się okazuje, że jest tego tyle, że zaczyna brakować czasu na życie. A ciąża, dziecko wymaga jednak wycofania się. Zrezygnowania z siebie i z bieżących rzeczy, z rytmu życia, do którego przyzwyczailiśmy się przez lata. Moje życie to były role. Seriale, film, teatr. Ale któregoś dnia zrozumiałam, że jeżeli znów zaangażuję się w coś nowego, to najprawdopodobniej sama pozbawię się być może jednej z ostatnich szans na posiadanie dziecka. Doskonale pamiętam ten moment. Akurat wtedy profesor Jerzy Jarocki przygotowywał w Teatrze Narodowym „Sprawę” – jak się później okazało, swój ostatni w życiu spektakl. Poprosiłam, żeby mi wtedy odpuścił. Na początku wydawało mi się, że miał lekką pretensję, ale po chwili popatrzył na mnie ciepło i powiedział: „Małgosiu, wiem, że teraz chcesz zająć się czymś innym. Ważniejszym. Życzę ci tego z całego serca”. Byłam mu za to bardzo wdzięczna.
– Ale bycie mamą było Twoim marzeniem?
Małgorzata Kożuchowska: Było. Wychowałam się w szczęśliwej rodzinie, mam wspaniałych rodziców, dwie siostry i powielenie tego modelu wydawało mi się czymś naturalnym. Długo jednak odsuwałam od siebie tę myśl. Wydawało mi się to nawet abstrakcyjne. Mówiłam: „Oczywiście chcę mieć dziecko, ale jeszcze trochę, jeszcze nie teraz. Zdążę. Za parę lat… W przyszłości…”. Ale przyszedł moment, gdy wiedziałam, że już nie ma na co czekać. Że jeżeli nie teraz, to nigdy. Wiedziałam, że to ostatni dzwonek, że jeżeli się nie postaram i nie skupię tylko na tym, może być za późno i będę żałowała tego do końca życia.
2 z 7
– Jak przeżyłaś ciążę?
Małgorzata Kożuchowska: Z pokorą. Doceniłam wtedy wszystkie moje koleżanki, które musiały leżeć w ciąży. Jedna nawet dziewięć miesięcy i to w szpitalu. Uważam, że to ogromne poświęcenie. W moim przypadku było oczywiście krócej, więc trudno to porównywać. Do szesnastej jeszcze jakoś szło. Odwiedzały mnie koleżanki. Czytałam trochę, coś robiłam w komputerze, rozmawiałam przez telefon, ale po szesnastej przychodziło takie zawieszenie i bezczynność. Już nie mogłam patrzeć ani na książki, ani na telefon, ani na filmy. Bartek nieustannie mi powtarzał: „Doceń ten czas, który teraz masz. Dopiero niedawno narzekałaś, że nie masz chwili, by na spokojnie napić się rano kawy w ogrodzie, bo o szóstej rano pędzisz na zdjęcia. Przecież zawsze tego chciałaś”. I rzeczywiście przez całą wiosnę patrzyłam, jak wyrastają najpierw krokusy, potem tulipany. Pamiętam, że tak strasznie czekałam na tę wiosnę, bo to był styczeń, luty… Wiosna w końcu przyszła, robiło się coraz cieplej, byłam opalona, bo dużo leżałam na tarasie, pozawijana w koce i puchowe kurtki. Dziś wiem, że było mi to potrzebne.
Polecamy: „Niech się dzieje!”. Małgorzata Kożuchowska kończy 45 lat. O czym marzy, co planuje, czym zaskoczy?
3 z 7
– Kiedy po raz pierwszy Jaś powiedział „mama”?
Małgorzata Kożuchowska: Miał niewiele ponad pół roku, a ja prawie przewróciłam się z wrażenia. Obserwowałam go bacznie, czy on to „mama” powiedział świadomie, czy coś mu się tylko wymknęło, układ sylab w dziecięcym kwileniu. Teraz już świadomie mówi „mama” i ciągle tak samo mnie to wzrusza. Dziecko zmienia się z tygodnia na tydzień i nawet miałam taką myśl, by go nagrywać, kiedyś raz jeszcze przeżyć to jego wchodzenie w świat. Ale potem zaniechałam tego, niech się dzieje, niech dorasta w spokoju. Patrzę tylko, jak się rozwija i nieustannie mnie zachwyca. Kiedy widzi mnie w telewizji albo na zdjęciach, wskazuje palcem, uśmiecha się i mówi: „Mama”.
– Miałaś baby blues?
Małgorzata Kożuchowska: Na szczęście nie. Kiedy słuchałam koleżanek, wydawało mi się niemożliwe, że podczas tych pierwszych miesięcy kobieta nie ma dla siebie chwili. Jak to? Przecież dziecko leży w łóżeczku? Nawet nie trzeba za nim biegać? Jednak przekonałam się, że biegać za nim nie musisz, ale biegać wokół to już tak. Więc cały czas oddałam Jasiowi i wcale nie miałam ochoty się gdzieś wyrwać z domu. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że nie ma mnie na jakimś planie, jakimś pokazie, spotkaniu… Zresztą po trzech miesiącach wróciłam do pracy, a pierwszy raz publicznie pokazałam się na koncercie w Pałacu Prezydenckim, dwa miesiące po porodzie.
Polecamy: Małgorzata Kożuchowska na okładkach VIVY! O czym marzy, co planuje, czym nas zaskoczy?
4 z 7
– Jaki w ogóle jest ten mały Jasiek?
Małgorzata Kożuchowska: Pogodny, optymista, nie histeryk. Szelmowski uśmiech, łobuziak z poczuciem humoru. Mówię mu: „Jasiu, nie rzucaj zabawkami!”. A on rzuca i patrzy mi w oczy. Dobrze wie, że źle zrobił. Śmieje się. Testuje moją czujność. Jest ciekawy wszystkiego, szkoda mu czasu na spanie.
Polecamy: Małgorzata Kożuchowska o macierzyństwie: "To ważniejsze niż wszystkie niezagrane role".
5 z 7
– Jak chcesz wychować synka?
Małgorzata Kożuchowska: W spokoju. Kiedy wyprowadziłam się z rodzinnego domu i z perspektywy spojrzałam na swoje dzieciństwo, zrozumiałam, że dla dziecka najważniejszy jest przykład. Bo dziecko obserwuje, jak żyją rodzice, jak się do siebie odnoszą, jak ze sobą rozmawiają, jakie podejmują decyzje, co jest dla nich ważne i czy to, co mówią, jest spójne z tym, co robią. Trzeba się dyscyplinować, bo dziecko chłonie wszystko, twój stres…
Polecamy: Małgorzata Kożuchowska na okładkach VIVY! O czym marzy, co planuje, czym nas zaskoczy?
6 z 7
– Jak pogodzić dziecko z pracą aktorki, która przecież standardowa nie jest?
Małgorzata Kożuchowska: Wszystkie mamy o tym mówią i ja też to poczułam. Od urodzenia Jasia jestem w permanentnym rozdarciu. Gram na planie, oddaję się pracy, ale w głębi serca mam poczucie winy, że nie jestem z synkiem. Jaś miał osiem miesięcy, kiedy po raz pierwszy wyruszyłam sama na koncert do Krotoszyna. Wspólnie z Bartkiem postanowiliśmy, że to dobry moment. Można było spróbować, jak panowie poradzą sobie sami. Jechałam samochodem i myślałam o przemijaniu. Że jestem szczęśliwa, że było mi dane spędzić z synem te pierwsze miesiące. Przecież wiadomo było, że ten etap się kiedyś skończy, a teraz przychodzą inne zadania. Będę go uczyła wszystkich najpiękniejszych rzeczy. I ta pewność, że jest to jutro, daje spokój i siłę. Coś się skończyło, coś się zaczyna.
7 z 7
– Czyżbyś spełniła wszystkie swoje marzenia?
Małgorzata Kożuchowska: Gdybym tak myślała, to chyba pora by było umierać (śmiech).
– To jakie są teraz Twoje marzenia?
Małgorzata Kożuchowska: Kiedy urodziłam Jasia, przypomniała mi się jedna z piosenek Ani Dąbrowskiej, a w niej słowa: „Kiedyś mi powiesz, kim chcesz być, zapytasz mnie o zdanie, a ja uśmiechnę się przez łzy, czy jeszcze to zobaczę”. Czasem myślę, jak to będzie, kiedy Jaś przystąpi do matury. Chciałabym jak najdłużej być dla niego młodą, sprawną, zdrową mamą. Młodą w podejściu do życia, życiowej aktywności i pasji. Jak najdłużej dotrzymywać mu kroku. Czy się uda?
Rozmawiała: Katarzyna Przybyszewska
Zdjęcia: Mateusz Stankiewicz/AF PHOTO
Stylizacja: Paweł Kędzierski
Asystent stylisty: Mariola Kasprzak
Makijaż: Eryka Sokólska
Fryzury: Piotr Wasiński/Van Dorsen Talents
Scenografia: Marek Piotrowski
Manicure: Marzena Kanclerska/Nail Spa
Produkcja sesji: Piotr Wojtasik
Współpraca: Ewa Siniarska
Asystent produkcji: Olga Figaszewska
Polecamy: Małgorzata Kożuchowska o macierzyństwie: "To ważniejsze niż wszystkie niezagrane role".