Małgorzacie Rozenek-Majdan grozi zachorowanie na poważną chorobę!
„Absolutnie wiem, jakie ryzyko ponoszę”
- Redakcja VIVA.PL
Małgorzata Rozenek-Majdan i Radosław Majdan otwarcie mówią o swoich staraniach o dziecko za pomocą metody in vitro. Niestety jak na razie próby nie przynoszą oczekiwanych rezultatów. Powoli tracą nadzieję na to, że uda im się spełnić pragnienie o wspólnym biologicznym dziecku. Małżonkowie marzą jednak o powiększeniu rodziny, dlatego zdecydowali się na kolejną próbę. Poza wysoką ceną i ogromnymi emocjami, które się z tym wiążą, metoda in vitro niesie ze sobą niebezpieczeństwo dla zdrowia!
Małgorzacie Rozenek-Majdan grozi zachorowanie na raka
Małgorzata Rozenek-Majdan i jej mąż są zdeterminowani i od trzech lat walczą o dziecko. „Mieliśmy wiele nieudanych prób. Dwa poronienia i wiele nieudanych prób”, mówiła Małgorzata Rozenek-Majdan w rozmowie z Super Expressem. Jest to jednak walka okupiona ogromnymi poświęceniami. Procedura in vitro jest skomplikowana, długotrwała, kosztowna, ale także bolesna i może wiązać się z rozmaitymi komplikacjami zdrowotnymi. Jednym z niebezpieczeństw jest podwyższone ryzyko zachorowania na raka piersi. „Koktajl hormonalny, który się dostaje, jest silny i może powodować choroby nowotworowe w przyszłości. Ta ilość estrogenów, którą się dostaje, to są hormony, które źle działają na układ rozrodczy, mocno zwiększa się ryzyko raka piersi. Dlatego też niezbędne jest wykonanie USG piersi przed każdą procedurą. Absolutnie wiem, jakie ryzyko ponoszę. Podpisuję na to zgody. Dostajesz bardzo dużą ilość koktajli hormonalnych. Ukłucie nie boli, sama robię zastrzyki w fałdę brzuszną”, przyznała gwiazda.
Małgorzata Rozenek-Majdan o metodzie in vitro
„Ja wylosowałam najłatwiejszy scenariusz, bo pierwsze pochodzę z dużego miasta, co jest bardzo ważna, a po drugie mam wsparcie bliskich. Tysiące wiadomości, które dostaję pochodzi od kobiet, które mają utrudniony dostęp do prawidłowej diagnostyki i leczenia niepłodności. Tylko kilka ośrodków w Polsce się tym zajmuje, niektórzy muszą dojeżdżać codziennie 400 km… […] Poza tym ja mam wsparcie w Radosławie, z którym staramy się o dziecko. Nikt też nigdy z bliskich nie dał mi odczuć, że metoda in vitro to coś złego. […] Natomiast nie wszystkie kobiety mogą porozmawiać choćby z mamą. Bo w tych mniejszych ośrodkach ludzie wyrabiają sobie zdanie o in vitro choćby słuchając nieprawdziwych informacji powielanych np. przez środowiska kościelne. A bezpłodne kobiety zostają wtedy same”, wyznała Małgorzata Rozenek-Majdan w rozmowie z Viva.pl.