Maja Frykowska modliła się do Boga o dobrego męża. „Odpaliłam Facebooka i...”
O miłości i nawróceniu gwiazda opowiedziała w najnowszej VIVIE!
Przez osiemnaście lat od programu Big Brother, w którym Maja Frykowska wzięła udział, wiele się w jej życiu zmieniło. Dziś gwiazda prowadzi ustabilizowane życie u boku męża i dziecka. 41-latka napisała też książkę Pokonaj siebie, w której opowiada o drodze, jaką przeszła w życiu. Dużą rolę dla Mai Frykowskiej odgrywa dziś Bóg. To także on zesłał dla gwiazdy męża…
Wywiad Krystyny Pytlakowskiej z Mają Frykowską (fragment)
– Ubawiłaś mnie opisem w Twojej książce, jak się modliłaś o męża.
Byłam wtedy zdruzgotana psychicznie. Powiedziałam więc: „Boże, jeśli nie dasz mi dobrego, swojego człowieka, to ja w końcu naprawdę źle skończę. Bo spotykam jakichś dziwnych mężczyzn, którzy nic dobrego do mojego życia nie wnoszą, oprócz spustoszenia w moim sercu, w moim ciele i w mojej głowie”. Okazało się, że Bóg ma poczucie humoru, bo kiedy odpaliłam Facebooka, którego mi założyła dużo wcześniej przyjaciółka, rzeczywiście pojawił się ktoś i moje pierwsze pytanie do Boga było, czy on zostanie moim mężem. I otrzymałam odpowiedź.
– Jesteś trudną partnerką?
Jestem bardzo wymagająca wobec siebie i wobec bliskich mi ludzi. Jestem bardzo nieufna, bardzo wnikliwa i podejrzliwa. Bóg jednak zmienił mój charakter, nie jestem już taką awanturnicą jak kiedyś. Stałam się bardziej uległa. No i chcę żyć zgodnie z zasadami Bożymi. A co jest kwintesencją szczęśliwego życia? Miłość – tylko ona nas uskrzydla.
– Dlaczego tak nagle zapragnęłaś Boga?
Chyba z powodu mojego zagubienia i życiowej pustki. Bóg wie, kiedy wołamy do niego o pomoc, i przychodzi do tych, którzy mają otwarte serca i są na to gotowi. Mnie usłyszał, kiedy jechałam na casting do filmu. Producentem tego filmu była dziewczyna, za którą nie przepadałam. Sztuka jest ważniejsza niż osobiste animozje. Tam poznałam jej brata. Powiedział, że odnosi wrażenie, jakbym ja też była jego siostrą. To on wprowadził Boga w moje życie. Do dziś jest moim przewodnikiem, rozmawiam z nim po dwie godziny dziennie. Czasem mówi mi: „Stop”, bo nie podobają mu się jakieś moje zachowania. To on mnie przystopował, gdy na chwilę wróciłam do swoich starych nawyków – narkotyki, wątpliwe towarzystwo i seks.
– Niełatwo z tym zerwać.
Niestety, nie jest to proste. To ogromne wyzwanie i długi proces, trzeba sobie wtedy zadać pytanie: „Czy ja naprawdę tak chcę żyć?”. Dzisiaj podążam za prawdą Słowa Bożego. Należę do ruchu charyzmatycznego rodziny Kościołów chrześcijańskich, który podkreśla osobistą relację z Bogiem i podążanie za naukami Jezusa. Muszę być dla samej siebie przykładem i być osobą odpowiedzialną.
– Wstajesz rano i myślisz: Jestem nawrócona?
Wstaję rano i myślę, że muszę znowu pracować, żeby budować dobry przykład, co nie zawsze jest ze mną zgodne. Dzisiaj też wstałam i od razu zaczęłam się złościć. Ale natychmiast włączyłam hamulec i powiedziałam sobie: „Nie możesz na to pozwolić” i jeszcze: „Panie Boże, dziękuję, że mnie kochasz i wybaczasz”. Przeprosiłam męża za moje zachowanie, i moją córkę: „Kochanie, mama się źle zachowała, to niedopuszczalne”. A ona na to: „Wybaczam ci”. A ma dopiero cztery lata. Ale rozumie, co to znaczy wybaczyć. To takie moje wymodlone dziecko. Ma silny charakter. I jest uparta jak ja.
Cała rozmowa pań jest do przeczytania w najnowszej VIVIE! Warto kupić magazyn także ze względu na czwórkę innych bohaterów tego numeru: Urszulę Dudziak z ukochanym i Michała Olszańskiego z synem. Zapraszamy do kiosków.