Magdalena Stepień o czasie żałoby po odejściu synka: „Każdy dzień to walka o wstanie z łóżka”
Modelka spotyka się z psychologiem i zaczęła nową pracę
Przed nami czas wspominania osób, których nie ma już z nami. Podczas pierwszych dni listopada odwiedzimy groby także tych, którzy odeszli zdecydowanie za wcześnie. Magdalena Stępień, która w lipcu pochowała rocznego syna Oliwiera opowiedziała w nowym wywiadzie, jak radzi sobie w czasie żałoby. Od pogrzebu dziecka mijają 3 miesiące.
Magdalena Stępień o życiu po odejściu syna
Oliwier Rzeźniczak przeżył jedynie ponad rok. Chłopiec zmarł przez nowotwór wątroby. Jego mama Magdalena każdego dnia robi coś, by mieć siłę dalej żyć. „Spotykam się z psychologiem raz lub dwa razy w tygodniu. Dużo się modlę. To trzyma mnie przy życiu, bez tej modlitwy nie dałabym rady. Psycholog towarzyszy mi w żałobie, ale i tak mam poczucie, że pustka po dziecku pozostaje… na zawsze. To jest taki ciężar, który trudno się dźwiga. Wiele matek mówi, że mnie podziwia. Prawda wcale nie jest taka, że jestem silna. Wieczorami non stop płaczę. Tęsknię za małym, wspominam go. Wolę jednak przeżyć tę żałobę, opłakując śmierć syna, bo wtedy wypłakuję ten cały smutek w sobie. Duszenie emocji i udawanie szczęścia na siłę na pewno by mi nie pomogło”, opowiedziała portalowi Ohme.pl.
Dodała też, jak wyglądały u niej pierwsze tygodnie po pogrzebie synka oraz jak udało się jej wrócić do pracy. „Na szczęście byli przy mnie moi przyjaciele i rodzina. Wymieniali się, siedzieli ze mną w domu, spali, zabierali do siebie na różne wyjazdy, żebym tylko nie była sama. Niedawno pewna osoba podała mi rękę i powiedziała, że muszę wrócić do ludzi. Zaproponowała mi pracę w biurze obsługi klienta, żebym mogła, choć pozornie, wejść w zwykły tryb życia, żebym tyle nie wspominała, nie rozmyślała i nie płakała. Obecnie pomaga mi głównie praca, bo tam widzę innych ludzi. Jednak nawet w pracy, gdy niespodziewanie mam migawkę ze wspólnego życia z Oliwierem, łzy same cisną się do oczu i muszę wyjść do łazienki, żeby choć chwilę popłakać. To jest ciągła walka o każdą godzinę, żeby się tylko nie załamać”, wyznała była modelka.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Joanna Racewicz cieszy się z rosnących cen. Widzi jeden ważny plus dotyczący Wszystkich Świętych
Zaapelowała przy okazji do innych rodziców i zaznaczyła, że nie zawsze dalsze życie jest dla niej proste. „Każdy dzień jest walką o to, żeby wstać z łóżka, żeby pójść do pracy. Ktoś, kto tego nie przeżył, nigdy mnie nie zrozumie. Dlatego wszystkim rodzicom chcę powiedzieć, żeby się cieszyli z tego, co mają, bo życie bywa kruche i przewrotne. Doceniajcie każdą chwilę, nie narzekajcie, że dziecko płacze i nie śpi w nocy. Ja bym oddała wszystko, żeby nie spać w nocy, a cieszyć się i mieć Oliwiera obok”, czytamy.
Wszystkich Świętych u Magdaleny Stępień. Grób Oliwierka
W tej samej rozmowie była partnerka Jakuba Rzeźniczaka wytłumaczyła, dlaczego publicznie opowiada o trudnym dla siebie czasie. „Opowiadając o swojej żałobie, chcę dziś przede wszystkim powiedzieć ludziom, żeby doceniali to, co mają. Bo my wszyscy mamy taką tendencję do narzekania: nie posiadam tego, a tamtego mi jeszcze brakuje”, mówiła dla Ohme.pl.
A jak spędzi Wszystkich Świętych? „Wstanę, pójdę na cmentarz. Szczerze, nie wyobrażam sobie tego dnia i na razie staram się odpychać plany w swojej głowie. Na samą myśl napływają mi łzy do oczu. Pójdę i tam będzie mój syn, a przecież rok temu był jeszcze ze mną… Wiem, że moja rodzina wesprze mnie mocno i wszystko jakoś razem przetrwamy. Czuję, że w ogóle najbliższe miesiące nie będą dla mnie łatwe. Cały okres świąteczno-noworoczny to trudny czas dla takiej matki, jak ja…”, dodała pełna emocji.
Dwa dni temu z kolei w sieci pojawiły się nowe zdjęcia wykonane przez Magdę Stępień. Widać na nich, że ukochany Oli doczekał się pomnika. „Mój kochany aniołku dzieli nas tylko czas”, czytamy na nim…
Pani Magdzie przesyłamy dużo siły.