Reklama

- Przy takiej pracy i trybie życia troje dzieci to szaleństwo, ale dzięki zorganizowaniu mojego męża radzimy sobie - mówi Magda Steczkowska. Wokalistka, altowiolistka i mama opowiedziała, jak się dzieli obowiązkami ze swoim mężem Piotrem. Cały tekst Marzeny Rogalskiej w marcowej „Urodzie Życia”.

Reklama

Magda Steczkowska o narodzinach trzech córek:

Mój mąż zawsze chciał mieć syna i nasza pierwsza córka Zosia miała być synem. USG 15 lat temu to nie to samo, co teraz, że widać włosy na głowie dziecka. Nasz ginekolog-położnik, wspaniały lekarz z niezwykłym poczuciem humoru, wiedział, że nie chcemy znać płci, ale na jednej z ostatnich wizyt spytał Piotra: „Widzi pan to?”. Piotruś nic nie widział, ale poprosił o ten wydruk i kolegom pokazywał na piłce, na koncertach: „Proszę, jak malowany! Synuś będzie!”. Jak wyskoczyła Zośka, to ja sama byłam w szoku: „Jak to córeczka?! Kochanie, może być córeczka?”. Urodziło się drugie dziecko, Michalinka. Przy trzecim wybraliśmy się całą rodziną na USG: ja, Zosia, Michalinka i Piotr. Pani robi mi to USG i pyta: „Ile macie tych córek?”. „Dwie”. „To będzie trzecia”. A mój mąż na to: „To pa, kochanie!”.

Na zdjęciu Magda Steczkowska i Małgorzata Golba z Edipresse Polska na imprezie charytatywnej w Hotelu Bukovina.

Magda Steczkowska o podziale obowiązków w jej domu:

Piotr był ojcem zawsze chętnym do pomocy, chciał się angażować, a im więcej mieliśmy dzieci, tym, o dziwo, bardziej się angażował. Na początku był lekko oporny, ponieważ koledzy go przestrzegali: „Jak dziecko będzie płakać, udawaj, że nie słyszysz, przewracaj się na drugi bok”, „Jak będziesz miał zmienić pampersa, to daj go tył do przodu, dziecku się nic nie stanie, a ty będziesz miał spokój”, „Pokaż, że nie potrafisz gotować”. Oczywiście mnie to nie zniechęciło, z uporem maniaka pokazywałam, że świetnie daje sobie radę. W tej chwili to już jest ojciec na pełen etat. Nie ma rzeczy, której nie potrafi. To cudowne, że naprawdę mogę na niego liczyć w stu procentach. Jesteśmy rodzicami na równych zasadach. Jeżeli jadę do pracy, to po prostu jadę do pracy i o niczym nie myślę. Nie zostawiam podpisanych obiadów w lodówce na każdy dzień, listy tego, co dzieci mają zrobić, co trzeba sprawdzić – w ogóle nie robię takich rzeczy. I to właśnie mąż nauczył mnie, że mogę odpuścić.

Polecamy także: Siostry Steczkowskie nie idą jedna za drugą, gęsiego. Są indywidualistkami - wywiad i sesja z czterema siostrami.

ONS
Reklama

Magda Steczkowska.

Reklama
Reklama
Reklama