Maciej Stuhr szczerze o swojej przeszłości: „Wtedy się tego nie wstydziłem...”
Opowiedział m.in. o alkoholu, którego w pewnym momencie nadużywał w pracy
Maciej Stuhr wielokrotnie udowadniał swoją postawą i wywiadami, że jest gotowy mierzyć się publicznie z tematami, które dla wielu osób pozostają tabu. W najnowszej rozmowie z dziennikarką Dorotą Wodecką, 45-letni aktor, a prywatnie mąż i tata dwójki dzieci, odpowiedział na pytania dotyczące alkoholu, którego i on w pewnym momencie nadużywał w pracy.
Maciej Stuhr o spektaklach granych po alkoholu. Co go zmieniło?
Pośród licznych ról, które przez lata odgrywał Maciej Stuhr, prowadząca najnowszy wywiad z aktorem przytoczyła jedną. Mowa o postaci Chlestakowa, w którą od 2002 roku na scenie warszawskiego Teatru Dramatycznego 45-latek wcielał się w spektaklu Rewizor. Syn Jerzego Stuhra wyznał, że w pewnym momencie regułą stało się dla niego wypicie przed przedstawieniem alkoholu (np. 200ml whiskey). Dlaczego? I czy tego żałuje? „Odpowiadając wprost – wtedy się tego nie wstydziłem. Jeśli po spektaklu, w którym dzięki alkoholowi dokonałeś przekroczenia siebie samego, reżyser jest zachwycony twoją grą, to trudno się wstydzić. Gdybym dostał reprymendę od mistrza, pewnie szybciej zaprzestałbym tych praktyk”, powiedział Maciej Stuhr Wysokim Obcasom Extra i dodał, na czym polegała reguła, która wpędziła go w pewnego rodzaju nałóg. „Nieszczęście polega na tym, że aktor po alkoholu robi zdumiewające i niesztampowe rzeczy, a to w teatrze się sprawdza. Co nie zmienia faktu, że partnerować pijanemu koledze to straszna rzecz. Też tego doświadczyłem. [...] Więc rozumiem kolegów, którzy wtedy byli na mnie wściekli i było mi przed nimi wstyd.”, wyznał ulubieniec publiczności.
Z rozmowy wynika też kilka razy, że picie napojów wysokoprocentowych w pracy i poza nią dotyczy wielu ludzi kina i teatru. „Kiedy człowiek upaja się karierą, miewa złudne poczucie, że może więcej niż inni. Dotyczy to również upijania się, w naszym środowisku bowiem istnieje spore przyzwolenie na picie”, czytamy na stronie Wysokich Obcasów.
Dziś Maciej Stuhr zdecydowanie nie ponawia praktyk sprzed lat. „W głębi duszy to od początku wiedziałem, że picie na próbach, przed spektaklem czy na planie zdjęciowym w oczekiwaniu na swój moment pracy nie jest do końca fajne, ale troszkę się przez wiele lat oszukiwałem. […] Kilka lat temu stwierdziłem, że ja nie chcę być facetem, który działa pod wpływem alkoholu. Nie zawalałem pracy ani nikt z mojego powodu nie cierpiał, ale zdecydowałem, że wybieram wariant trzeźwości”, powiedział aktor w tym samym wywiadzie podkreślając, że swoje role odegrane po odstawieniu alkoholu uważa za lepsze.
Duży wpływ na małżonka Katarzyny Błażejewskiej-Stuhr miały narodziny jego drugiego dziecka, dziś pięcioletniego Tadzia. „Kiedy urodził się nasz Tadzik, wiele rzeczy mi się naprostowało. Uspokoiłem się. Przestałem się szarpać i udowadniać innym i sobie, że nie jestem tylko „młodym Stuhrem”. Poczułem, że nie muszę już pokazywać, że potrafię to i tamto, halo, popatrzcie, nawet szpagat umiem zrobić. To absorbuje, spala, przegrzewa ci się procesor. A kiedy zrozumiesz, że już nie musisz tego wszystkiego, tylko możesz grać z dzieckiem w „Farmera” i nie zamartwiać się, że nie ma cię gdzie indziej, to już więcej wtedy nie trzeba, by być spełnionym”, powiedział Maciej Stuhr Wysokim Obcasom Extra.
Doceniacie jego szczerość?