„Zrobisz to, a usłyszysz, że trudno się z tobą pracuje”, wyznaje Łukasz Simlat
Kim jest aktor, o którym tak wiele się mówi?
Uznawany za jednego z najzdolniejszych aktorów swojego pokolenia, Łukasz Simlat jest równie utalentowany, co tajemniczy. Stroni od mediów, nie mówi o swoim życiu prywatnym, nie zgadza się na rodzinne sesje w magazynach. Od samego początku ma liczne grono fanów, którzy właściwie... nic o nim nie wiedzą.
Kim jest Łukasz Simlat?
Łukasz Simlat urodził się w 1977 roku w Sosnowcu, ale od wielu lat mieszka w Warszawie, chociaż przyznał w jednym z wywiadów, że nie przepada za stolicą. Ukończył Akademię Teatralną, jednak nie otrzymał dyplomu. Wybór szkoły wyższej nikogo nie zdziwił, ponieważ aktor już w bardzo młodym wieku fascynował się filmem.
Od samego początku mógł liczyć na ogromne wsparcie swojej mamy. „Nie znam swojego ojca i myślę, że świadomość, że musi mnie sama wychować, wiązała się u niej z dużym lękiem”, mówił w wywiadzie z Elle Man. „Jako 10-latek naprawiałem matce malucha. Gdy byłem w wieku podstawówkowym, wiele spraw na mnie spadło. Nie robiłem tego z musu, po prostu chciałem. Jak się jest jedynym facetem w domu, to czasem trzeba ogarniać sytuację w wieku do tego nieadekwatnym”.
Zadebiutował w serialu Dom, ale karierę rozpoczął od nominacji do Nagrody im. Zbyszka Cybulskiego za rolę w filmie Kochankowie z Marony. Nie otrzymał jej, jednak był to początek jego przygody. I chociaż teraz uznawany jest za prawdziwą gwiazdę, nie zawsze było łatwo. Propozycji zawodowych nie było tak wiele, jak i ambitnych ról, na które liczył.
„Kiedy zaczynałem, myślałem tylko, że to będzie przygoda. I to związana z lataniem, bo w tym zawodzie fruwasz. To się zdarza rzadko, ale jak już się pofrunie, to uskrzydla człowieka na kolejne lata. Ale to kapryśny zawód”, wyznał Łukasz Simlat w rozmowie z Elle Man. „Ja chcę czasem pożyć swoim życiem. Ale nie ma szans, bo się na tę robotę zdecydowałem”.
Łukasz Simlat: kariera
Mówi się, że nie jest łatwo z nim współpracować. Jest absolutnym profesjonalistą, dlatego często prosi o dodatkowe duble, jeśli scena mu się nie podoba. „Ja chętnie słucham o swoich słabszych stronach, to mnie rozwija, bo chcę się uczyć. Chcę żyć tak, żeby nikomu nie zrobić krzywdy, i pracować najuczciwiej, jak umiem. Profesjonalizm wymaga, żebyśmy czasu nie marnowali. Dlatego trzeba czasami punktować błędy partnerów. I to jest paradoks naszego zawodu. Zrobisz to, a usłyszysz, że trudno się z tobą pracuje”, twierdzi aktor.
I od kilku lat, pomimo niezadowolenia innych, nie zmienia tego nawyku. „Mnie spala i męczy to, że ludzie się nie potrafią dogadać. Mówiliśmy, że trzeba wychodzić do ludzi, a ja zaczynam się odcinać, zaczynam się robić jakimś odludkiem”, wyznaje.
Zazwyczaj przyjmuje mocne, przenikliwe role. Jego bohaterowie mają do opowiedzenia ciekawą, szokującą lub trudną historię. Jednak świetnie odnajduje się także w luźniejszych gatunkach, co udowodnił swoją rolą w serialu BrzydUla. Ostatnio mogliśmy oglądać go w serialu Belfer, a także w filmach Kamerdyner, Boże ciało czy (Nie)znajomi.