Reklama

Najsłynniejszy wolontariusz WOŚP, Łukasz Berezak, od urodzenia zmaga się z chorobą Leśniowskiego-Crohna. W rozmowie z Krystyną Pytlakowską 14-latek opowiedział nie tylko o walce z bólem, ale również o nadziei, która odpływa i przypływa, a także o braku zrozumienia.

Reklama

Łukasz Berezak: wywiad w VIVIE!

— Dokuczają Ci, śmieją się z Ciebie?

Już niejedno przeszedłem. Wyzwiska, kpiny, wyzywanie mnie od grubasów. Postanowiłem nie reagować, tylko podnosić głowę i iść dalej. Nie będę płakał z tego powodu, bo za dużo się w życiu napłakałem. Teraz też, kiedy w TVN-ie postanowiono zebrać pieniądze na moje leczenie, internet jest pełen hejtów na mój temat i na temat mojej tuszy. To boli czasem bardziej niż ból fizyczny.

— Niełatwo sobie z tym radzić, zwłaszcza gdy się jest dzieckiem.

Najgorzej było w podstawówce. Dzieci nic nie rozumiały. Widziały tylko otyłego chłopca, do którego nauczyciele przychodzą do domu. Cztery dziewczynki z klasy utworzyły gang, by terroryzować słabszych. Zastraszały ich, bluzgały. Mnie dopadły, uważając, że mam taryfę ulgową i dostaje dobre oceny, bo nauczyciele mnie lubią, a nie dla tego, że się dużo uczę. Mama jednej z dziewczynek mojej mamie nie mówiła „dzień dobry’’, odkąd pokonałem jej córkę w jakimś konkursie. To była patologia.

Reklama

— W gimnazjum jest inaczej?

W gimnazjum czuję się tak, jakbym trafił z piekła do nieba. Moi koledzy są już doroślejsi, bardziej wyrozumiali. Nie drwią ze mnie. A nawet zorganizowano w szkole dla mnie bieg charytatywny.

Archiwum prywatne
Szymon Szcześniak/LAF AM
Reklama
Reklama
Reklama