Luciano Pavarotti i Nicoletta Mantovani: historia miłości 60-letniego śpiewaka operowego i 23-letniej studentki
„Mając 60 lat, nie powinien robić takich rzeczy!”, mówiono.
- Anna Zaleska
Miał prawie 60 lat, żonę i trzy dorosłe córki, kiedy zawróciła mu w głowie 23-letnia Nicoletta Mantovani. „To spotkanie musiało nam być przeznaczone”, mówiła po latach Nicoletta. Planowała wyjazd na wakacje, ale w ostatniej chwili zmieniła plany i postanowiła poszukać dorywczej pracy na lato. Agencja eventowa, w której się zatrudniła, skierowała ją do obsługi pokazu koni, organizowanego przez słynnego tenora, Luciano Pavarottiego...
Luciano Pavarotti i Nicoletta Mantovani – początek miłości
Wielki Luciano zawsze miał słabość do kobiet, co nie przeszkadzało mu być od ponad 30 lat mężem Adui Veroni, którą poślubił w czasach studenckich. Niezwykle pogodna i delikatna Nicoletta natychmiast zwróciła na siebie uwagę mistrza. Gdy pokaz dobiegł końca, zaproponował, żeby dla niego pracowała. Szczerze powiedziała, że nic nie wie na temat opery. „To był dla mnie bardzo odległy świat, nie słuchałam takiej muzyki i nie chciałam słuchać”, mówiła po latach. „Ale potem zdałam sobie sprawę, że on po prostu chciał mnie ponownie zobaczyć”.
Ostatecznie podjęła pracę jako asystentka Pavarottiego. Była młoda, nieobyta, ale im lepiej poznawała mistrza, tym bardziej była zafascynowana i zauroczona jego osobowością. Spontaniczny, wesoły, umiał cieszyć się życiem. Kiedyś zaprezentował przyjacielowi, co trzeba zrobić, by schudnąć. Najpierw pochłonął gigantyczną porcję kurczka, fasoli i tłuczonych ziemniaków, potem zabrał się za cztery gałki lodów waniliowych. Zjadł trzy, czwartą odsunął od siebie i oznajmił: „To właśnie jest dieta”. W trasie koncertowej oczekiwał, że jego zachcianki będą spełniane. Pierwsza żona skomentowała kiedyś z przekąsem: „Przywykł, że dostaje wszystko, czego żąda. Gdyby zażądał kurzego mleka, pewnie pobiegliby doić kurę”.
Mimo takich kaprysów, w głębi duszy pozostawał skromnym człowiekiem, świadomym, że otrzymał od Boga wielki dar i musi go dobrze wykorzystać. Sprzedawał na świecie miliony płyt, występował dla milionów ludzi, ale też budował centra pomocy dla ofiar wojen w Bośni, Kosowie, Kambodży, Gwatemali i Angoli. Przeznaczał ogromne sumy na pomoc dzieciom ze stref objętych działaniami wojennymi. Organizował koncerty charytatywne, w których występowały największe światowe gwiazdy, bo Pavarottiemu nikt nie odmawiał.
Nicoletta nie myślała, że może między nimi zaistnieć coś więcej niż niewinny flirt, choć mistrz wyraźnie ją adorował. Od początku mówił też, że jego małżeństwo – choć formalnie nie zostało zakończone rozwodem – już nie istnieje. Aż kiedyś w drodze na lotnisko zatrzymał samochód na pasie awaryjnym i bez uprzedzenia ją pocałował.
Zobacz także: Monika Mrozowska krytykuje polskie szkolnictwo. Sama nie wspomina września zbyt dobrze
Zdrada, romans, rozwód
Ich związek wyszedł na jaw trzy lata później, gdy w lutym 1996 roku w prasie ukazały się zdjęcia paparazzi z ich wakacji na Barbadosie. Spacerowali po plaży, trzymając się za ręce, całowali w oceanie. We Włoszech wybuchł ogromny skandal, którym media żyły przez wiele lat. Po pierwsze, Pavarotti miał żonę, uchodził za przykładnego męża, ojca i katolika. Zdrada, romans, rozwód – to było coś niewyobrażalnego w przypadku ikony Włoch. Po drugie, jego wybranka była o 34 lata młodsza. W programach telewizyjnych nadawano sondy uliczne, w których Włosi komentowali: „To obrzydliwe!”, „Mając 60 lat, nie powinien robić takich rzeczy!”.
Wstrząśnięta romansem męża Adua Veroni wniosła o rozwód. Trzy dorosłe córki Lorenza, Cristina i Guliana zażądały od ojca wyjaśnień. Był ich ukochanym, uwielbianym tatą. Ich relacje były niezwykle bliskie. Gdy teraz mówił im: „To dotyczy wyłącznie waszej matki i mnie”, odpowiadały: „Nie, to dotyczy nas wszystkich”. „Było źle, bo cierpiałem, a moja żona cierpiała jeszcze bardziej. Ale zrozumcie, zakochałem się”, tłumaczył się po latach Pavarotti. Nicoletta wspominała zaś: „Atak na nas był potężny, Luciano był jednak moim wielkim obrońcą. Zawsze mnie chronił”.
W rozwód zaangażowana została cała armia prawników. W prasie pojawiały się informacje o zawrotnie wysokim odszkodowaniu małżeńskim w wysokości 60 miliardów lirów, potem 150 milionów dolarów, a potem pisano nawet o 200 miliardach lirów. Ale Wielki Luciano promieniał. „Nicoletta i ja jesteśmy bardzo szczęśliwi i to widać. Ukrywanie tego lub zaprzeczanie byłoby przestępstwem”, mówił dziennikarzom. W dniu 20 marca 1996 roku wydali z Aduą Veroni wspólne oświadczenie, że rozstali się „we wzajemnym szacunku”. Sprawa rozwodowa ciągnęła się jednak jeszcze przez cztery lata.
„Chyba nie mogę z tobą dłużej być”
Niedługo po tym, jak zaczął się ich związek, Luciano Pavarotti i Nicoletta Mantovani wyjechali do Los Angeles. Pewnego ranka w hotelu młoda kobieta straciła czucie od pasa w dół. Nogi, mięśnie i skóra nie reagowały na żadne bodźce. Wezwany przez Pavarottiego neurolog stwierdził, że to prawdopodobnie odpowiedź organizmu na stres i zbyt częste podróże. Ale dalsze badania przyniosły dramatyczną diagnozę – stwardnienie rozsiane. Amerykański specjalista zapowiedział, że Nicoletta skończy na wózku inwalidzkim. „To była dla nas trudna chwila. Powiedziałam: chyba nie mogę z tobą dłużej być. A Luciano był niesamowity. Powiedział coś, co nawet dziś wywołuje u mnie łzy. Do teraz cię kochałem, ale od dziś cię uwielbiam. Będziemy razem i pokonamy chorobę”, opowiadała w filmie dokumentalnym „Pavarotti”.
W 2002 roku Nicoletta zaszła w ciążę. Oboje byli bardzo szczęśliwi, jeszcze bardziej, gdy okazało się, że urodzi bliźnięta. Niestety ciąża okazała się powikłana. Lekarz w Stanach namawiał do aborcji. Nie chcieli o tym słyszeć. We Włoszech Nicoletta trafiła do ginekologa, który orzekł, że na świecie było tylko pięć takich przypadków i wszystkie skończyły się źle. Odpowiedziała, że mimo to chce donosić ciążę. 13 stycznia 2003 roku bliźnięta przyszły na świat, niestety tylko jedno dziecko przeżyło. Śmierć chłopca imieniem Riccardo pozostawiła oboje w głębokim smutku. Ale córeczka Alice stała się dla nich wielką radością. Aniołkiem Pavarottiego.
Nicoletta często filmowała codzienne sceny z ich życia. Na nagraniach widać, jak Wielki Luciano chlapie się z córeczką w basenie, wozi ją po trawniku w samochodzie-zabawce i jak przerażona dziewczynka wybucha płaczem, gdy tata zaczyna śpiewać swoim potężnym tenorem. A on śmieje się i przytula ją z czułością.
Miesiąc przed narodzinami córki Pavarotti został też dziadkiem. Zapragnął zobaczyć wnuczkę i dostał na to zgodę. Od tego momentu rodzina znów zaczęła się spotykać, emocje opadały. Nawet pierwsza żona mu wybaczyła, mówiąc, że czas zaleczył rany, a Luciano jest naprawdę wspaniałym człowiekiem.
Czytaj też: Mieli być nierozerwalni, ale on zakochał się w innej. Historia Luciano Pavarottiego i Adui Veroni
Ślub w operze
Luciano Pavarotti i Nicoletta Mantovani pobrali się 13 grudnia 2004 roku w Modenie. Ponieważ Watykan odmówił zgody na ślub kościelny, uroczystość odbyła się w operze. Z całego świata przybyli niezwykli goście, łącznie około 600. Wśród nich Zucchero, Andrea Bocelli, Laura Pausini i Josè Carreras.
Małżeńskie szczęście nie trwało jednak długo. W 2006 roku u mistrza zdiagnozowano raka trzustki. „Płakałam, on starał mi się tłumaczyć, że wszystko będzie dobrze. Taki był jego sposób myślenia. Wierzył. Wierzył w życie”, opowiadała Nicoletta. Ale sytuacja okazała się bardzo poważna. Operacja przyniosła tylko krótkotrwałą poprawę. Przyjaciele widzieli, jak bardzo Pavarotti jest rozgoryczony na myśl, że będzie musiał na zawsze opuścić żonę i córeczkę. Wielkie szczęście, którym nie zdążył się nacieszyć. Odchodził w wieku 71 lat, otoczony przyjaciółmi i rodziną. W szpitalu odwiedzała go nawet była żona, przynosząc jego ulubione spaghetti neapolitana. Musiała go karmić, bo sam nie był w stanie już jeść.
Pożegnanie mistrza
W obliczu śmierci Włosi wybaczyli mistrzowi jego romans. Tłumnie przybyli do Modeny na uroczystości pogrzebowe. Arcybiskup Cocchi przypomniał, że Maestro był nie tylko wybitnym śpiewakiem, lecz dał także dowód niezwykłego człowieczeństwa, angażując się w działalność dobroczynną. Niezwykle wzruszającym momentem ceremonii było odtworzenie nagrania wspólnego występu Luciano Pavarottiego i jego ojca Fernando, piekarza i kościelnego chórzysty w tej samej katedrze w Modenie. Wysłuchawszy go uczestnicy mszy powstali z miejsc i kilka minut bili brawo. Na ceremonię przybył też premier Romano Prodi, który wygłosił mowę żałobną, mówiąc, że Włochy są dzisiaj smutne, ale i dumne.
Po śmierci mistrza wielkie emocje budził znów jego majątek, szacowany na blisko 40 milionów euro. Pojawiały się pogłoski o kilku wersjach testamentu, a to korzystniejszych dla córek, a to dla młodej żony. Brukowce kolejny raz przypuściły atak na Nicolettę Mantovani, pisząc, że bez przerwy myślała o pieniądzach, przynosiła mu do szpitala dziesiątki dokumentów do podpisu, groziła, że jeśli ich nie podpisze, nie pozwoli mu widzieć się z ich córką. Wdowa złożyła pozew przeciwko dawnym przyjaciółkom Pavarottiego, które opowiadała w mediach takie historie. Od każdej zażądała po 22 miliony dolarów zadośćuczynienia, zapewniając, że pieniądze przeznaczy na cele charytatywne.
Spekulacje wokół testamentu ucichły, gdy Nicoletta i córki mistrza równo podzieliły pieniądze między siebie. Dziś Mantovani jest dyrektorem muzeum Pavarottiego w Modenie i opiekuje się jego spuścizną. W 2012 roku poddała się budzącemu kontrowersje zabiegowi metodą profesora Zamboniego i ogłosiła, że została wyleczona ze stwardnienia rozsianego. Jej świadectwo „o drugim życiu” trafiło do wszystkich włoskich dzienników telewizyjnych i gazet. Dwa lata temu wyszła za mąż za finansistę z Bolonii.