Reklama

Zofia Merle rozkochała w sobie widzów dzięki rolom w komediach Stanisława Barei m.in. "Misiu", "Zmiennikach", "Alternatywy 4" czy Co mi zrobisz jak mnie złapiesz". Później oczarowała publiczność rolą pogodnej gospodyni domowej Pawła i Krystyny Lubiczów w serialu "Klan"... Lecz pomimo wielu wspaniałych ról na koncie los nie był dla aktorki zbyt łaskawy. Najpierw musiała zmierzyć się ze śmiercią jedynego syna Marcina, by osiem lat później pożegnać ukochanego męża Jana. Niestety, przez chorobę została uwięziona we własnym domu i nie była w stanie osobiście pożegnać małżonka podczas ceremonii pogrzebowej. Aktorka kilka dni temu skończyła 85 lat... Jak wygląda jej codzienność?

Reklama

Zofia Merle pogrążona w żałobie po śmierci męża Jana

Zofia Merle ma za sobą niezwykle trudny czas. 30 grudnia 2021 roku aktorka straciła ukochanego męża Jana Mayzela. Wiadomość o odejściu aktora podała jako pierwsza Izabella Olejnik. „Kochani, zmarł Jan Mayzel. Aktor, dobry kumpel. Ogromne współczucie dla jego żony Zofii Merle”, napisała w mediach społecznościowych. Informację tę potwierdził również inny aktor, Remigiusz Grzela. „Zmarł znakomity aktor, Jan Mayzel. Mąż Zofii Merle. Para osiem lat temu straciła syna, Marcina, kierownika produkcji i II reżysera. Dużo smutku i bólu w tych ostatnich lat. Pani Zofii Merle serdeczne wyrazy współczucia”, dodał.

Dla 85-letniej aktorki strata małżonka była bolesnym ciosem. Z mężem była związana przez blisko 60 lat. On cenił w niej niegasnącą pogodę ducha i to, że... potrafiła przygotować coś niezwykle pysznego dosłownie z niczego. Ona w wywiadach podkreślała, że dostała od losu więcej niż chciała.

CZYTAJ TAKŻE: Jacek Olszewski: „Nie pytam Boga, dlaczego mi ją zabrał, tylko dziękuję mu za to, że postawił Agatę na mojej drodze”

Pogrzeb Jana Mayzela odbył się 19 stycznia br. Jednak, jak donosił „Super Express”, artystka nie była w stanie osobiście wziąć udział w ostatnim pożegnaniu małżonka. Powodem był brak możliwości wyjścia z mieszkania o własnych siłach. Wpływ na to miał nie tylko kiepski stan zdrowia, ale również brak udogodnień do sprawnego poruszania się w bloku, w którym mieszka...

„Zosia jest bardzo schorowana i nie mogła być na pogrzebie. Mieszka w bloku bez windy i już od pewnego czasu nie wychodzi z domu, bo nie jest w stanie wejść ani zejść po schodach”, ujawniła wówczas przyjaciółka aktorki w rozmowie z tabloidem.

Zofia Merle na planie serialu „Klan”, 06.07.2007 rok

MACIEJ BILLEWICZ/East News

Śmierć syna Zofii Merle. Marcin Mayzel zmarł na raka

Śmierć męża to nie była jedyna tragedia w życiu artystki. Prawie dziesięć lat temu zmarł jej jedyny syn Marcin. Mężczyzna urodził się 21 kwietnia 1971 roku. Był oczkiem w głowie sławnych rodziców. Od małego towarzyszyła mu artystyczna atmosfera. Rodzice chętnie zabierali go do pracy: na plany filmowe, do teatrów. Nic dziwnego, że przyszłość również związał z kinematografią. Ukończył produkcję filmową w Łodzi. Najbardziej znany był jako współtwórca serialu „Na dobre i na złe”. Zagrał nawet w kilku odcinkach jako... doktor Mayzel!

ZOBACZ TAKŻE: Sławomira Łozińska szczerze o śmierci syna: „Nie walczyłam o siebie”. Ta rana wciąż się nie zagoiła

Był również reżyserem takich seriali, jak „Prosto w serce” czy „Paradoks”. Współpracował także przy tworzeniu filmu „Baczyński”. Niestety, w ostatnich latach życia walczył z chorobą nowotworową. Przegrał. Marcin Mayzel zmarł 2 lipca 2013 roku, mając zaledwie 42 lata. Jego pogrzeb odbył się sześć dni później na warszawskich Powązkach. W ostatniej drodze towarzyszyły mu tłumy. Jednym z żałobników był Stanisław Tym, prywatnie przyjaciel Zofii Merle. Jako hołd dla zmarłego zagrał on na harmonijce ustnej ulubioną szkocką melodię Marcina. Reżyser pozostawił pogrążoną w żałobie żonę oraz dwóch synów: nastoletnich dziś Stanisława i Krzysztofa.

Kadr z filmu "Ktokolwiek wie..." w reżyserii Kazimierza Kutza 1966 r.

archiwum Filmu / Forum

Odejście jedynego dziecka było dla Zofii Merle niewyobrażalnym ciosem. Wycofała się z życia publicznego. W tym czasie wsparcie stanowił dla niej mąż. Nie lubiła, gdy wychodził z ich mieszkania na warszawskim Żoliborzu na dłużej. Wtedy najmocniej odczuwała tęsknotę. Mówi się, że z odejściem jedynego dziecka nie pogodziła się do dziś... „Chcę, żeby pan wiedział, że od kiedy umarł mój syn, takie słowa jak teatr, film, telewizja, radio, dubbing, estrada i kabaret stały się dla mnie tylko pustymi dźwiękami oznaczającymi sprawy, z którymi nie chce mieć już nigdy więcej nic wspólnego" — zwierzała się Rafałowi Dajborowi, autorowi książki "Mój mąż jest z zawodu dyrektorem, czyli jak u Barei 2".

SPRAWDŹ RÓWNIEŻ: Krystyna Janda o wieku, przemijaniu i przyszłości swoich teatrów: „Nawet jak mnie nie będzie, to…”

Obecnie, to wnuki i synowa stali się dla niej całym światem. „Jestem babcią meteorem. Wciąż mam za mało czasu i nie dogadzam wnukom tak, jak bym chciała. Mam wielkie braki, ale staram się to nadrabiać”, podkreślała w jednym z wywiadów. Tymczasem życzymy bardzo dużo sił i zdrowia.

Reklama

Jan Mayzel, Zofia Merle, Warszawa, 04.06.2010 rok

TRICOLORS/East News
Reklama
Reklama
Reklama