Tak wyglądała separacja Justyny Steczkowskiej i Macieja Myszkowskiego oczami ich syna: „Strużka zimnego potu po plecach”
To był trudny czas dla całej rodziny...
Siedem lat temu Justyna Steczkowska zaskoczyła wszystkich swoim oświadczeniem. Publicznie przyznała się wtedy, że wraz z mężem Maciejem Myszkowskim zdecydowali się na separację. Dziś małżonkowie znów kochają się jak dawniej, ale tamta chwila odbiła się też na dzieciach pary…
Archiwalne oświadczenie Justyny Steczkowskiej
W kwietniu 2017 roku wokalistka podzieliła się z fanami wieściami, które mocno ich zasmuciły. „Życie to nieustanny ruch, taniec chwil, tornado zmian! Nic nie jest dane człowiekowi na zawsze... Z każdym dniem dojrzewamy, rośniemy w sobie, podejmujemy decyzje. To często sprawia, że z czasem nasze relacje zmieniają się i nawet w najbardziej udanych związkach uczucia podlegają przemianie. Po 17 latach cudownego małżeństwa, w przyjaźni z Maćkiem, postanowiliśmy dać sobie czas na to, aby w trakcie separacji przemyśleć i zdecydować, czy rozłączyć naszą wspólną drogę na dwie osobne (miejmy nadzieję, że równie szczęśliwe ścieżki). Każde z nas pragnie realizować się inaczej. (...) Mamy nadzieję, że nasza sytuacja znajdzie w Was zrozumienie i otrzymamy potrzebny nam obydwojgu czas. (...) Dziękujemy za wsparcie, przyjaźń i trzymajcie za nas kciuki!”, czytaliśmy na jej Facebooku.
Na szczęście już dwa lata później sytuacja między małżonkami się unormowała. Dojrzalsi postanowili iść dalej przez życie razem. „Gdy coś, co jest fundamentem twojego świata, nagle zaczyna pękać, czujesz ból, oszołomienie, zagubienie... Ale trzeba brać pod uwagę, że małżeństwo, partnerstwo, w ogóle życie z drugim człowiekiem nie jest tylko wielką sielanką. Wszyscy to znamy. To jest droga dwojga ludzi, którzy całe życie wzajemnie się uczą i dowiadują czegoś o sobie. Dojrzewają i na każdym etapie życia towarzyszą im inne emocje. W końcu przychodzi czas, w którym zadają sobie pytanie – czy mają coś jeszcze do zaoferowania sobie i światu razem”, tłumaczyła VIVIE! swoją decyzję o separacji Justyna Steczkowska.
Justyna Steczkowska, Maciej Myszkowski, Warszawa, Róże Gali, 23.11.2015 rok
Leon Myszkowski o separacji rodziców i swojej samodzielności
Gdy mama i tata nie byli pewni swoich uczuć, ich najstarszy syn był już nastolatkiem. Jak ten czas zapamiętał Leon Myszkowski? „Było to takie trochę trudniejsze przeżycie dla mnie. Strużka zimnego potu po plecach, ale najważniejsze, że wszystko się ułożyło. Rodzice jako dorośli ludzie doszli do porozumień wszystkich i to jest też dla mnie pewien przykład, jak powinno się naprawiać problemy. Często jak coś się zepsuje, to się wyrzuca od razu do śmieci, a powinno się jednak próbować naprawić”, opowiedział Pudelkowi.
Dziś kibicuje mamie i tacie, a oni kibicują jemu. Pomogli mu też się usamodzielnić, ale Leon musiał spełnić pewien warunek. „Rodzice starali się nas zabezpieczyć i to zrobili bardzo dobrze, naprawdę chciałbym tak dobrze swoje dzieci zabezpieczyć. [...] To było tak: żebym zamieszkał sam, musiałem zdać maturę, skończyć liceum. Wiedziałem, że mieszkanie na mnie czeka, że będzie okej, ale "masz zdać z jakimiś tam w miarę przyzwoitymi wynikami", opowiadał.