Legendarne teczki TW „Bolka”. O co chodzi w aferze wokół Lecha Wałęsy?
Biegli grafolodzy nie pozostawiają cienia wątpliwości: podpisy pod dokumentami z teczki tajnego współpracownika „Bolek” własnoręcznie złożył Lech Wałęsa.
Co to oznacza? Według IPN przywódca Solidarności współpracował z bezpieką w latach 1971-76 i napisał szereg obszernych meldunków o sytuacji w Stoczni Gdańskiej. Spekulacje na temat „Bolka” od kilkunastu lat dzielą Polaków. Czy nowe dowody wpłyną na ocenę jego osiągnięć?
Specjalnie dla Was zebraliśmy najważniejsze informacje i opinie, dotyczące batalii o teczki.
Czego dowiedli grafolodzy?
Grafolodzy z ramienia IPN zapewnili w poniedziałek, że Wałęsa nie tylko własnoręcznie podpisał zobowiązanie do współpracy w grudniu 1971 roku, ale napisał też kilkadziesiąt obszernych donosów i meldunków na temat sytuacji w Stoczni Gdańskiej.
Polecamy także: Lech Wałęsa o śmierci syna: Popełnił samobójstwo. Nie wytrzymał psychicznie
Inne dokumenty z teczki były sporządzone przez funkcjonariuszy SB jako relacje z doniesień „Bolka”. Podpisy, których autentyczność potwierdzono, znajdują się też pod pokwitowaniami za wynagrodzenie.
Jakie donosy znajdowały się w teczkach?
To choćby nazwiska osób, które miały podburzać robotników przeciw władzy. Do 1974 r. przekazywał też informacje na temat złej organizacji pracy w zakładzie. Co więcej, Wałęsa podsuwał własne pomysły, jak załagodzić sytuację w stoczni, by nie dopuścić do rozlewu krwi.
Po 1973 roku styl donosów stał się bardziej lakoniczny, a treść – bezwartościowa. Wałęsa przestał też wydawać w ręce SB tych, którzy mieli podburzać robotników, za to coraz częściej krytykował władze.
W czerwcu 1976 roku Lech Wałęsa ostatecznie zerwał współpracę i zaczął być uznawany za opozycjonistę.
Skąd wzięły się teczki TW „Bolka”?
Prokuratura IPN znalazła teczki rok temu w szafie zmarłego gen. Czesława Kiszczaka, członka partii komunistycznej odpowiedzialnego za wprowadzenie stanu wojennego. Dokumenty rozbudziły wyobraźnię tych, którzy od lat utrzymywali, że Lech Wałęsa nie jest bohaterem bez skazy.
Większość historyków była już wtedy zdania, że meldunki są autentyczne: trudno bowiem z taką dokładnością sfabrykować wszystkie daty, nazwiska i miejsca. Dla nich ekspertyza jest podsumowaniem, nie przełomem. Pytania rodziło za to miejsce przechowywania dokumentów. Niektórzy twierdzą, że Kiszczak mógł przez dekady szantażować nimi Wałęsę i wymuszać na nim konkretne działania.
Co na to Lech Wałęsa?
Do samego końca jednak przywódca „Solidarności” w emocjonalnych wywiadach przekonywał, że dokumenty są kłamstwem i „ktoś chce go wrobić”. Oskarżał Jarosława Kaczyńskiego o zemstę za to, że sam nie mógł zrobić kariery pod skrzydłami pierwszego prezydenta wybranego w wolnych wyborach.
Ocena Wałęsy
Wielu przeciwników Lecha Wałęsy nie czekało z oskarżeniami do otwarcia teczek. Od lat utrzymują, że jest on czarnym charakterem epoki transformacji. Tymczasem jego obrońcy podkreślają, że współpraca z SB nie rzutuje na historię „Solidarności” w latach 80. Według nich Wałęsa miał chwilę słabości, poddał się systemowi, a być może został do tego zmuszony groźbami. Nie zmienia to jednak faktu, że to on przeskoczył przez płot i poprowadził ludzi przeciw komunizmowi – twierdzą zwolennicy Wałęsy.
Czy ekspertyza grafologów zamknie dyskusję o Wałęsie?
To mało prawdopodobne. W sporze wokół Lecha Wałęsy nie tyle chodziło o dokonania „Solidarności”, co o sposób, w jaki doszło do rozwodu z komunistami. Według osób zgromadzonych m.in. wokół Jarosława Kaczyńskiego czy prawicowych publicystów, nomenklatura PRL „powinna była zawisnąć na latarniach”. Tymczasem Wałęsa wybrał „drogę bez rozlewu krwi” i „się dogadał”, a Tadeusz Mazowiecki odciął miniony system „grubą kreską”.
Pokłosie sporu obserwujemy dzisiaj w problemach związanych choćby z Trybunałem Konstytucyjnym. Zwolennicy bezwzględnego rozprawienia się z działaczami PZPR utrzymują, że III RP została zbudowana na wątpliwych fundamentach, a więc wszystkie jej instytucje i system prawa można podważyć.
Z kolei zwolennicy ładu demokratycznego, nowoczesnego państwa prawa i silnych instytucji są zdania, że ideologiczne zapędy polityków powinny być hamowane przez konstytucję. A więc wszelkie zmiany powinny zachodzić z uwzględnieniem reguły „check and balance”, czyli wzajemnej kontroli instytucji. To jedyny sposób na zachowanie stabilizacji i ograniczenie autorytarnych ambicji.
Polecamy też: Magda, Anna, Maria Wiktoria i Brygida. Kłopoty córek Lecha Wałęsy