Szymonowi Hołowni podczas mszy odmówiono komunii świętej!
Ksiądz nie zgadzał się z jego poglądami
Ta sytuacja zszokowała fanów Szymona Hołowni. Powszechnie wiadomo, że popularny prezenter jest wierzący i dwukrotnie przebywał w nowicjacie zakonu dominikanów. Gdy zrezygnował z wizji religijnej przyszłości, został szanowanym dziennikarzem, a obecnie kandyduje na stanowisko prezydenta. Ze względu na głoszone przez niego poglądy, ksiądz odmówił mu ostatnio komunii świętej. Dlaczego?
Ksiądz krytykuje poglądy Szymona Hołowni
Całą sytuacją Szymon Hołownia podzielił się ze swoimi fanami na Facebooku. Opisał tam wizytę w kościele karmelitów bosych na warszawskim Solcu, gdzie, jak sam podkreśla, często bywa. Podczas mszy, w momencie udzielania komunii świętej, wraz z innymi wiernymi podszedł do celebransa, który go... zignorował.
W tym niezręcznym momencie dziennikarz publicznie zapytał się go o powód takiego zachowania. Hołownia relacjonuje: „Ksiądz, nadal odwrócony do innych, odpowiada: Nie. Sumienie mi nie pozwala. Za poglądy, które pan głosi. Odpowiadam mu: Ale które? I przecież nie wie ksiądz nic o moim sumieniu, motywacjach, nie rozmawiał ksiądz ze mną, nie zna mnie ksiądz, nie jest moim spowiednikiem. Na ten dialog patrzy cały kościół. Nie odpuszczam, stoję. Minutę, dwie, trzy. Ksiądz (a w zasadzie ojciec, bo karmelita) grozi mi publicznie palcem, po czym wzdycha i udziela komunii kręcąc głową, po czym znów grozi mi palcem jak dwuletniemu dziecku”.
Publicysta przyznał, że cała sytuacja bardzo go zdenerwowała. Mimo wszystko wierzy w dobre intencje kapłana, lecz równocześnie wyraża wątpliwość, czy można publicznie ze wspólnoty wykluczać osobę, bez wcześniejszej rozmowy z nią: „Ja sobie oczywiście poradzę, z Kościoła nikt mnie tak łatwo nie wyrzuci, tę świątynię - w trosce o komfort pracujących tam duchownych i swój - omijał będę szerokim łukiem, znam inne, w których preferuje się otwarte ramiona nie grożące palce”.
Po publikacji pierwotnej informacji, Szymon Hołownia ją zedytował, dodając, że zadzwonił do niego rzecznik prasowy archidiecezji warszawskiej z przeprosinami i obietnicą, że sprawa zostanie wyjaśniona.
Myślicie, że kapłan miał prawo, by się zachować w taki sposób?