Reklama

Krzysztof Penderecki nie żyje – podało Radio Kraków, powołując się na najbliższą rodzinę wybitnego kompozytora. Artysta zmarł w wieku 86 lat po długiej i ciężkiej chorobie. Przez ponad pół wieku tworzył niezwykły związek z Elżbietą Penderecką. Co mówili o miłości, domu i swojej wyjątkowej relacji?

Reklama

Krzysztof Penderecki: życie prywatne, pierwsze małżeństwo

Z pierwszą żoną Barbarą Penderecką ślub wziął w 1954 roku, gdy miał zaledwie 21 lat. Nie powiedział o nim ani słowem rodzicom! Poznali się w liceum, w szkole muzycznej. Ona grała na pianinie i fortepianie. Udzielała również lekcji prywatnie. Uczęszczała na nie m.in.... przyszła, druga żona wybitnego kompozytora, Elżbieta. Gdy spotkali się po raz pierwszy, jeszcze nic nie wskazywało na to, że pewnego dnia stworzą rodzinę. W biografii artysty, wydanej w 2013 roku, pani Elżbieta wspominała jedynie, że gdy pewnego dnia spotkała się z Krzysztofem Pendereckim „był dla niej niemiły”.

Owocem małżeństwa kompozytora i Barbary Pendereckiej jest córka Beata, która zresztą poszła w ślady sławnego ojca. Jest absolwentką Akademii Muzycznej. Związana także z Polskim Radiem w Krakowie.

Krzysztof Penderecki: żona. Historia miłości z Elżbietą Penderecką

Do kolejnego spotkania Krzysztofa Pendereckiego z Elżbietą, córką koncertmistrza Filharmonii Krakowskiej Leona Soleckiego, doszło dzięki jej ojcu kilka lat później. Prywatnie przyjaźnił się on bowiem z uznanym już kompozytorem i zabrał 16-letnią wówczas latorośl na pierwsze krakowskie wykonanie „Polimorfii”.

Wtedy już między obojgiem zaiskrzyło, o czym artysta tak mówił w wydanej w 2013 roku biografii „Pendereccy. Saga rodzinna”.

„Zwariowałem na jej punkcie. Była dziewczyną wyjątkowej urody, nie zdawała sobie sprawy, jaka jest piękna. Do tego inteligentna. Instynktownie czułem, że Elżbieta będzie dla mnie idealną partnerką”, wspominał w rozmowie z Katarzyną Janowską i Piotrem Mucharskim (cytat za Onet.pl).

Rozwiódł się z Barbarą. Po rozstaniu przez jakiś czas nie miał z nią kontaktu. Gdy rany się zabliźniły, odnowili go jednak i utrzymywali regularnie.

Krzysztof Penderecki walczył o względy pięknej Elżbiety, wiedział, że to kobieta, z którą chce spędzić resztę życia. Deklarację „ja się z tobą ożenię” złożył w trakcie jednego z wakacyjnych spacerów w Jastrzębiej Górze, gdzie pojechał za ukochaną. Tak też się stało. Ślub wzięli w 1965 toku w Dębicy. Odbył się jednak w tajemnicy przed... rodzicami panny młodej, którzy sceptycznie podchodzili do jej małżeństwa w tak młodym wieku. Zwłaszcza, że była jedynaczką. Państwo młodzi powiedzieli sobie „tak” jedynie w obecności rodziców Krzysztofa Pendereckiego.

A jak pierwszy okres ich znajomości wspomina żona wybitnego kompozytora? Jak deklarowała, nie bała się tego związku, mimo że ukochany był od niej starszy o 13 lat.

„Wydawał mi się kimś bardzo młodym, z dużym poczuciem humoru i odpowiedzialnym. Zresztą taki pozostał do dzisiaj. Zafascynowało mnie, że był wielką indywidualnością nie tylko w muzyce, również w stylu bycia”, wyznała w wywiadzie dla VIVY! w 2017 roku.

Olga Majrowska

Na zdjęciu: Krzysztof i Elżbieta Pendereccy w swojej posiadłości w Lusławicach. Sesja dla VIVY!, kwiecień 2011

Po ślubie nie wybrali się w egzotyczną podróż. Od razu zaczęli razem pracować. Tak zresztą pozostało do końca. Elżbieta Penderecka prowadziła nieprzerwanie od 1965 roku sekretariat swojego męża. Dla niego zrezygnowała ze studiów i wielkiej kariery. Spełniała się jednak jako działaczka kulturalna i inicjatorka wielu konkursów muzycznych oraz promotorka młodych talentów. Zawodowe obowiązki świetnie godziła zresztą z prowadzeniem domu i opieką nad dziećmi.

„Dla mnie małżeństwo to jest najpierw fascynacja, a później – wielka przyjaźń. Dzieliłam wszystkie pasje Krzysztofa. Dbała o dom, lubiłam gości, towarzystwo. A później starałam się wykorzystać swoje doświadczenie – organizowałam festiwale. Najpierw w Puerto Rico, potem Festiwal Beethovenowski”, zwierzała się w biografii kompozytora.

Krzysztof Penderecki doceniał poświęcenie żony. Miał świadomość, że życie pod jednym dachem z artystą i indywidualnością nie należy do najłatwiejszych.

„Elżbieta żyje wieloma sprawami rodzinnymi i nie tylko. Wieczorami chciałaby o tym ze mną porozmawiać. A ja jej powtarzam: jeżeli masz jakiś problem, zacznij się nim martwić jutro. Taką już mam naturę”, mówił.

Podobno to jej mama, która uwielbiała zięcia, wpoiła córce, żeby „zawsze mu ustępowała”. Pewnego dnia miała zresztą stwierdzić z podziwem, że „nie sądziła, by Elżbieta była w stanie aż tak się przystosować”.

A co o recepcie na bycie idealną żoną mówiła sama zainteresowana?

„Ktoś mnie kiedyś zapytał, która z żon kompozytorów byłaby mi najbliższa. Myślę, że żona Straussa, ponieważ starała się kontrolować jego pracę i jego terminy. Ale tak żyje każdy artysta. Mój mąż jest ogromnie pracowity. Ma jednak chwile, zwłaszcza na wiosnę, kiedy przyroda staje się dla niego ważniejsza od tego, że ma postawić jeszcze kilka nut na papierze. Wtedy wkraczam ja i mówię: „To, co masz zrobić dziś, nie przekładaj na jutro”, mówiła o relacji z mężem z rozmowie z Elżbietą Pawełek.

To Elżbieta Penderecka dbała zresztą zawsze o relacje z innymi ludźmi. Jej mąż nie uchodził za lwa salonowego, mimo tego, że przez całe życie obracał się w towarzystwie znamienitych osób. „Jestem trochę jak borsuk, lubię być sam, nie odzywać się do nikogo. Wtedy najlepiej wypoczywam. Nie ma co owijać w bawełnę: jestem mrukiem. Nie mam potrzeby dzielenia się z kimkolwiek moimi przemyśleniami”, zwierzał się bez pardonu.

Przez niemal całe życie jeździli na wakacje do... Jastrzębiej Góry, w której historia ich miłości została przypieczętowana. Jednak zdziwią się Ci, którzy pomyślą, że wyjazdy te miały jedynie charakter wypoczynkowy. Wręcz przeciwnie! Panował na nich ścisły rygor i wszystko musiało odbywać się zgodnie z przyjętym, stałym harmonogramem ze względu na... pracoholizm Krzysztofa Pendereckiego. Gdy on tworzyła, jego najbliżsi musieli w tym czasie wyjść na plażę. Bez względu na warunki pogodowe – inaczej kompozytor nie był w stanie się skupić.

„Przesiadywaliśmy w tych słynnych grajdołach na plaży w Karwi całymi rodzinami, po trzydzieści osób. Znajomi się śmiali, że stanowią dwór Pendereckich. Spędzaliśmy tam czas właściwie od rana do wieczora, bez względu na pogodę, bo Krzysztof pisał. On nie umie odpoczywać, zbyt go to męczy”, wspominała w biografii artysty Elżbieta Penderecka.

Olga Majrowska

Na zdjęciu: Krzysztof i Elżbieta Pendereccy w swojej posiadłości w Lusławicach. Sesja dla VIVY!, kwiecień 2011

Krzysztof Penderecki: dzieci

Poza córką Beatą, owocem małżeństwa z Barbarą, Krzysztof Penderecki doczekał się jeszcze dwójki dzieci ze związku z Elżbietą.

Syn Łukasz przyszedł na świat w marcu 1966 roku. Imię, według rodziców, zawdzięcza „Pasji wg św. Łukasza”, napisanej przez sławnego ojca z okazji siedemsetlecia katedry w Münster. Po raz pierwszy kompozycja została wykonana tydzień przed narodzinami pierwszego dziecka pary. I otworzyła nowy rozdział w zawodowym życiu Krzysztofa Pendereckiego. „Świat stanął przede mną otworem”, wspominał w swojej biografii.

Łukasz Penderecki to człowiek wielu talentów. Jest absolwentem aż czterech kierunków: medycyny, psychologii, zarządzania i polonistyki. Zawodowo związał się z psychiatrią.

Powodów do dumy dostarczyła także rodzicom córka Dominika. Z wykształcenia jest italianistką. Ze sławnym tatą łączyły ją dobre i serdeczne relacje.

„Dzieciom też trzeba dać wolność. Mając ojca z tak silną indywidualnością, wybrały własną drogę”, podkreślała Elżbieta Penderecka zapytana o to czy żałuje, że ich dzieci nie poszły w ślady sławnego kompozytora.

Jednak to wnuczka Marysia stała się oczkiem w głowie Krzysztofa Pendereckiego.

„Ale zawsze może przyjść moja wnuczka i upstrzyć mi partyturę kolorowymi pisakami. Na nią się nie obrażam”, podkreślał w swojej biografii.

archiwum prywatne

na zdjęciu: państwo Pendereccy z wnuczką Marią Elżbietą w krakowskim domu przy Cisowej. Rok 2002.

Dom rodzinny państwa Pendereckich: Lusławice

Dworek w Lusławicach zakupili w 1974 roku. Stał się ich oazą i arkadią. To właśnie za sprawą tego miejsca kompozytor odnalazł swoją drugą poza muzyką pasję – ogrodnictwo.

„Jestem kolekcjonerem i tak jak filatelista chciałby mieć wszystkie najciekawsze znaczki świata, ja chciałbym mieć wszystkie piękne drzewa”, zwierzył się w książce „Pendereccy. Saga rodzinna”. I marzenie to spełnił z nawiązką.

W posiadłości udało mu się stworzyć ogród o łącznej powierzchni ponad 20 hektarów! Od początku do końca zaprojektował go sam.

„Tworzenie arboretum, kolekcji dendrologicznej, zajęło mu prawie 40 lat. Dziś rośnie tu ok. 1700 gatunków – głównie drzew, choć są i krzewy. Żeby upiększyć park, co roku sadzonych jest 30 tys. kolorowych kwiatów. Prawdopodobnie jest to największy prywatny ogród w naszej części Europy”, czytamy w publikacji Onetu.

Olga Majrowska

Na zdjęciu: Krzysztof i Elżbieta Pendereccy przed swoją posiadłością w Lusławicach. Sesja dla VIVY!, kwiecień 2011

W ich domu rytm był podporządkowany Krzysztofowi Pendereckiemu. Wstawał codziennie o 6.00 i zaczynał pracować – jeszcze w pidżamie. Dlatego też inni domownicy wiedzieli, że w czasie, gdy kompozytor tworzy, nie wolno im ani oglądać telewizji, ani włączać radia. W domostwie musi panować cisza i spokój – przynajmniej do godziny 12.00.

W Lusławicach powstało w 2013 roku Europejskie Centrum Muzyki Krzysztofa Pendereckiego dla najzdolniejszych młodych instrumentalistów i wokalistów z salą koncertową, pokojami do nauki, biblioteką, restauracją, zapleczem kuchennym.

„Naprzeciw naszego domu powstała nie tylko sala koncertowa, lecz także pokoje do ćwiczeń i dormitoria dla studentów. Powstało coś na kształt amerykańskiego kampusu. A sala koncertowa jest większa od sali Filharmonii Krakowskiej, jest też studio nagrań”, opisywała w rozmowie z Elżbietą Pawełek Elżbieta Penderecka.

Reklama

Lusławice dla państwa Pendereckich były nie tylko oazą spokoju i arkadią, lecz również tętniącym życiem centrum kulturalnym, w którym swoje umiejętności mogli rozwijać młodzi i zdolni ludzie. To właśnie tu spędzili najpiękniejsze chwile swojego życia...

East News
Reklama
Reklama
Reklama