Minęło pół roku od afery w "Szkle kontaktowym". Krzysztof Daukszewicz mówi wprost: to nieporozumienie
Padły gorzkie słowa...
W maju podczas emisji programu "Szkło kontaktowe" miała miejsce nieprzyjemna sytuacja. Krzysztof Daukszewicz pokusił się o żart w obecności Piotra Jaconia, prywatnie będącego ojcem transpłciowej córki. "A jakiej płci on dzisiaj jest?" — zapytał na wizji satyryk, czym wywołał w mediach ogromną aferę. Sytuację gorzko skomentował dziennikarz, a Daukszewicz został usunięty ze "Szkła kontaktowego". Teraz postanowił szerzej wypowiedzieć się na temat sytuacji, która spotkała go pół roku temu.
Krzysztof Daukszewicz: od afery w "Szkle kontaktowym" minęło pół roku
Satyryk wprost nazywa całe zdarzenie nieporozumieniem. Jego zdaniem afera potrwałaby najwyżej dwa dni, gdyby tylko wydarzyła się za czasów Mariusza Waltera lub Grzegorza Miecugowa. "Wiele jednak wskazuje na to, że szefostwo TVN24 zlekceważyło tę sprawę, puściło ją niejako samopas. A może po prostu bardziej stanęło po stronie Jaconia niż mojej?" — zastanawia się Krzysztof Daukszewicz w rozmowie z Plejadą. Nie przewidział wówczas, że zamieszanie nabierze tak gigantycznych wymiarów.
"Wydawało mi się, że będzie to po prostu kolejna gafa, którą popełniłem. One przecież zdarzają się w programach na żywo. Ci, którzy nie popełniają błędów, z reguły są albo nieżywi, albo niewiele mówią. Szybko zreflektowałem się, że powiedziałem coś, co mogło źle zabrzmieć, stąd mój tekst, że p**********m głupotę", tłumaczy.
CZYTAJ TAKŻE: Synowie Lecha Wałęsy posprzeczali się na wizji. Poszło o ojca i wspomnienia z wczesnej młodości
Podkreśla również, że po zejściu z anteny zrobił wszystko, aby wyjaśnić nieporozumienie z Piotrem Jaconiem: "Wiedziałem, że pana Jaconia mogło to zaboleć, więc zaraz po zejściu z anteny pobiegłem go przeprosić. On jednak nie przyjął moich przeprosin. Powiedział, że nie ma dla mnie czasu, bo jest zajęty pracą. Widocznie wygodniej było mu potraktować mnie tak, a nie inaczej".
Krzysztof Daukszewicz, 15.10.2008
Krzysztof Daukszewicz o konflikcie z Piotrem Jaconiem. Padły gorzkie słowa
W tej chwili jego stosunek do dziennikarza pozostaje obojętny. "Nie mogę odmówić mu tego, że zrobił wiele dobrego i bardzo mu w tym kibicowałem. Natomiast on powinien zrozumieć jedną rzecz – że są ludzie różnie myślący. Nie istnieje coś takiego jak jedyny słuszny "jaconiowy" sposób myślenia — opowiadał satyryk w rozmowie z Michałem Misiorkiem, oraz przypomniał pewną sytuację sprzed kilku miesięcy, kiedy to na Piotra Jaconia wylało się wiadro krytyki: "Skrytykował Aleksandra Kwaśniewskiego w trakcie wywiadu za to, że przyznał, że chciałby mieć wnuki, mimo że jego córka nie planuje dzieci. Potem za to przepraszał".
Krzysztof Daukszewicz nie szczędzi cierpich słów w jego kierunku. Pojawił się również zarzut nadmiernego kreowania swojej osoby. "Jest w ścisłej czołówce działaczy hołdujących kulturze wykluczenia, która nieźle przyjęła się w Stanach Zjednoczonych. Teraz próbuje się ją zaszczepić również na polskim gruncie. Na szczęście, bez większych sukcesów. Nie jestem w stanie zrozumieć tego, jak nietolerancją można walczyć o tolerancję", dodaje, wyrażając równocześnie żal z powodu braku możliwości wytłumaczenia się.
Piotr Jacoń, Viva! 1/2022
Na pytanie, czy Piotr Jacoń z ofiary stał się katem, odpowiada twierdząco. "Nie mam zamiaru wycofywać się z tych słów. Tym bardziej że Piotr Jacoń doskonale wiedział, że nie jestem ani homofobem, ani transfobem — podkreśla. "Prawda jest taka, że na wiele spraw mam poglądy mniej więcej takie jak pan Jacoń. Jednak z jakiegoś powodu okazało się, że są one rozbieżne. Nie jestem w stanie tego zrozumieć". Panowie od pamiętnej afery nie zabiegali o kontakt, a Krzysztof Daukszewicz nie czuje potrzeby naprostowania spraw. Podkreśla jednak, że poprzez zdanie "jakiej płci on dzisiaj jest?", śmiał się on ze słów Jarosława Kaczyńskiego.
SPRAWDŹ RÓWNIEŻ: Gdy aktorka rozstawała się z mężem, mogła liczyć na jej wsparcie. Relacja Agaty Kuleszy z siostrą jest wyjątkowa
Po wszystkim satyryk i jego ukochana mierzyli się z ogromnym hejtem. "Dostawaliśmy groźby. Trwało to miesiąc, a nawet półtora. Pamiętam, że na początku Viola bała się wychodzić z domu" — zwierzał się w Plejadzie. Jednak w rzeczywistości otrzymali wiele słów wsparcia. Dziś oboje starają się nie przejmować komentarzami w internecie oraz dalej prowadzić normalne życie.
Krzysztof Daukszewicz, Violetta Ozminkowski-Daukszewicz