Reklama

Znał ją z telewizji, ale po raz pierwszy spotkał na balu architektów. Z piękną spikerką nie zamienił ani jednego słowa, ale gdy pewnego dnia zobaczył, jak stoi i czeka na taksówkę, od razu zaproponował podwózkę. Zgodziła się bez wahania. A kilka tygodni później dostała adorujący list. Tak rozpoczął się jeden z najsłynniejszych romansów - Bogumiły Wander, cenionej prezenterki z Krzysztofem Baranowski, najsłynniejszym polskim żeglarzem i dziennikarzem.

Reklama

Mąż przywoził ją na spotkania

O „potajemnych schadzkach” i wielkiej miłości w sile wieku Krzysztof Baranowski opowiedział w „rozmowie rzece” z Beatą Biały. Premiera książki Spowiedź kapitana 18 kwietnia.

***

„Podobno jej mąż o wszystkim wiedział – o naszym romansie, potajemnych schadzkach… Pamiętam, jak kiedyś zaprosiła mnie do swego domu przy tej uliczce w ślepym zaułku. Pobiegłem z duszą na ramieniu. I cały czas czekałem z lękiem, kiedy drzwi się otworzą i w progu stanie mąż. Ale nic takiego nie nastąpiło. W 1980 roku on objął placówkę handlową w Brukseli i Bogusia wyjechała z nim za granicę”, opowiadał Baranowski dziennikarce.

Dodał, że gdy ona wyjechała, to wypłynął na 4 miesiące w niezwykły rejs do Południowych Szetlandów. Rozłąka jeszcze bardziej wzmocniła uczucie…

Gdy Baranowski przebywał w Amsterdamie napisał list do spikerki. Poinformował ją gdzie będzie i, że ma zamiar wynająć dla nich apartament na trzy dni. Zapytany, czy nie uważał, że stawia Wander w trudnej sytuacji, odparł, że nie, ponieważ mąż wiedział o ich romansie i go tolerował!

„Przywiózł ją nawet z Brukseli na to spotkanie. Dał nam godzinę. Stałem zacumowany w porcie, wielka feta, tłumy, siedzę w salonie kapitańskim, wciąż ktoś ode mnie czegoś chce. I nagle wchodzi Bogusia. „Mam godzinę” – powiedziała. Na pokładzie poruszenie, bo znana spikerka odwiedza kapitana. O żadnym apartamencie nie było mowy. No ale była nareszcie! Moja wyśniona Bogusia! I choć przyjechała tylko na chwilę, byłem szczęśliwy. Potem wróciła do Brukseli, a ja wynajmowałem żaglowiec niemieckim grupom i zarabiałem pieniądze dla ojczyzny”, wyjawił.

„Szybko wróciłem do nałogu, który nazywał się „Bogusia”. Zachowywałem jednak dyskrecję”

Dodał, że nigdy nie myślał o rozwodzie ze swoją żoną, ale „się pokomplikowało”. Pewnego razu Ewa przejrzała dziennik kapitana, skąd dowiedziała się o romansie. Kobieta niewiernemu mężowi kazała wybierać. Albo ona, albo spikerka. Dziennikarz wybrał Ewę i obiecał nie spotykać się z Wander. Nie dotrzymał słowa.

„Szybko wróciłem do nałogu, który nazywał się „Bogusia”. Zachowywałem jednak dyskrecję. Czasem wyjeżdżałem gdzieś służbowo kręcić filmy i wtedy spotykałem się z Bogusią. Ale atmosfera w domu była coraz bardziej nerwowa, wciąż się o coś kłóciliśmy. Miałem już dość awantur, które Ewa nieustannie mi robiła. W dodatku ich świadkami były dzieci. I trzeba było dopiero strasznej awantury, już nawet nie pamiętam o co, podczas której powiedziałem, że Bogusia czeka na mnie już 11 lat.”, opowiadał żeglarz. Dodał, że całej kłótni przysłuchiwała się córka, która ojca wyrzuciła z domu.

Reklama

Kupicie książkę?

materiały prasowe
Reklama
Reklama
Reklama