"Nie bała się śmierci. Martwiła się tylko o męża". Krystyna Pytlakowska wspomina Marię Czubaszek
- VIVA
Wzruszające wspomnienie dziennikarki
1 z 4
Krystyna Pytlakowska wspomina ostatnią rozmowę z Marią Czubaszek. Słynna satyryczka i dziennikarka zmarła 12 maja w wieku 76 lat, zostawiając męża Wojciecha Karolaka i rzesze oddanych fanów.
- Rozmawiałyśmy 10 maja. Była w szpitalu MSW w Warszawie, mówiła, że przeszła zawał i robią jej badania, męczą ją jakimiś tomografiami. I że w piątek rano jedzie do Cieszyna z Arturem Andrusem, Hanną Śleszyńską i Magdą Umer, by wystąpić w programie satyrycznym. Nie bała się śmierci, wręcz przeciwnie, twierdziła, że już się nażyła. Martwiła się tylko o swojego męża jazzmana Wojtka Karolaka, że będzie bardzo przeżywał jej odejście. Nie wiedziała jak da sobie bez niej radę. Umawiałyśmy się na spotkanie w niedzielę po „Szkle kontaktowym”, do którego miała wrócić po przerwie spowodowanej problemami ze zdrowiem. Zawsze mówiła, że chciałaby być poddana eutanazji. Nie mogła znieść myśli o długiej chorobie i zniedołężnieniu - powiedziała dziennikarka, która z Marią Czubaszek przyjaźniła się od ponad ćwierćwiecza.
Polecamy też: Gwiazdy żegnają Marię Czubaszek! Wojewódzki, Biedroń, Kuźniar. "Wielki smutek"
Przypomnijmy dowcipny i szczery wywiad, którego Maria Czubaszek udzieliła Krystynie Pytlakowskiej wraz z ukochanym mężem w 2012 roku.
Umawialiśmy się na spotkanie we troje od mniej więcej dwóch lat. Jak Maria mogła, a najczęściej nie mogła, to Wojtek wyjeżdżał. Jak Wojtek był na miejscu, to Marysia przebywała gdzieś w Polsce. Dopiero gdy ukazał się bestseller – rozmowa Artura Andrusa z Marią Czubaszek „Każdy szczyt ma swój Czubaszek” – spotkaliśmy się. Obiecałam, że nie będę zwracać uwagi na bałagan w ich mieszkaniu na warszawskim Mokotowie. Oświadczyłam, że nie trzeba zamykać psa i że nie jestem zainteresowana kolacją, zresztą u Karolaków rzadko się gotuje. Za to herbata była dobra i mocna. No i zapas papierosów też mieliśmy. Z niepalącymi Karolakowie się raczej nie umawiają. Cztery godziny rozmowy, dwie paczki mentolowych, prawie 100 stron spisanych z kasety. Oto statystyka. Śmiech jednak trudno przeliczyć na jednostki. I smutek również. A to była właśnie taka rozmowa.
– Wojtek, gdzie się podziały Twoje organy Hammonda, które kiedyś stały w tamtym pokoju?
Wojciech Karolak: Nie, nie, one są u mojego przyjaciela w Otwocku, jedynego serwisanta i miłośnika tych organów.
– Uspokoiłeś mnie, bo przecież w latach 60. pojechałeś z Urbaniakiem do Szwecji zarobić na te organy, ale oszukaliście żony, że jedziecie uzbierać pieniądze na M-3. Ty wtedy nie byłeś jeszcze na szczęście z Marysią.
Maria Czubaszek: Ja miałam wtedy kawalerkę w wieżowcu na Ścianie Wschodniej, gdzie z tymi organami później się wprowadził.
Wojciech Karolak: Wtedy nie wiedziałem jeszcze o twoim istnieniu.
Maria Czubaszek: Wówczas byłam już po rozwodzie z Czubaszkiem, za którego wyszłam, bo chciałam uciec z domu. No i… Czubaszek to piękne nazwisko.
Wojciech Karolak: Każdy by się chciał nazywać Czubaszek.
Maria Czubaszek: Na spotkaniach z czytelnikami mówię, że jak wyszłam za Karolaka, pomyślałam: to mój powrót do normalności, bo on mówi, że to nazwisko dla ciecia: „Panie Karolak, śnieg spadł”.
Wojciech Karolak: Panie Karolak, nie jest zamiecione przed bramą, a jedna pani o mało co rękę by złamała, tak się pośliznęła, bo Karolak nie posprzątał.
Maria Czubaszek: Ale miałeś bardzo ładne nazwisko panieńskie.
Wojciech Karolak: Orwid, a moja prababka nazywała się Horn i była baronową.
Maria Czubaszek: Dokładnie tak jak ten archipelag.
Wojciech Karolak: Przylądek nie archipelag. Marysia nie musi się znać na geografii.
Maria Czubaszek: A propos geografii, to mnie Karolak kiedyś podpuścił. Powiedział, że mi da 20 dolarów, jak mu narysuję mapę świata. A potem Artur Andrus napuścił mnie do naszej książki na mapę Warszawy. Obiecał mi 50 dolarów.
Wojciech Karolak: Zapytaj ją, czy Praga jest na prawym, czy na lewym brzegu Wisły.
Maria Czubaszek: A po której stronie Warszawy my właściwie jesteśmy? Mnie czytelnicy na spotkaniach pytają, skąd ja biorę natchnienie. Odpowiadam, że trzeba tylko mieć chęć, a jak są niezapłacone rachunki, to od razu jest pomysł.
Wojciech Karolak: Pewnie dlatego tę książkę skończyliście, że Artur zagroził zwrotem czterech tysięcy zaliczki?
Maria Czubaszek: Jak się dowiedziałam, że grozi mi oddanie czterech tysięcy, to od razu przyłożyłam się do roboty…
Polecamy też: Maria Czubaszek wczoraj trafiła do szpitala. Grzegorz Miecugow: "Przeszła ciężki czas tam w szpitalu"
2 z 4
– Karolak nie darowałby Ci, gdybyś tak zrujnowała Wasz budżet?
Wojciech Karolak: My nic nie wiemy o swoich finansach. Może to zabrzmi cynicznie, ale prawie nic od dłuższego czasu nie daję na dom i to jest problem.
Maria Czubaszek: On jest wrogiem wolnego rynku. Uważa, że na wolnym rynku nic nie zarobi.
Wojciech Karolak: To nie ja jestem wrogiem tego rynku, tylko on moim. Zakwalifikował mnie do niszy jazzman, a u nas takiego człowieka nie ma. Umarł.
Maria Czubaszek: Stale mówi, że umiera.
– Marysiu, okłamałaś mnie, że się w ogóle nie widujecie, a teraz słyszę, że często ze sobą rozmawiacie…
Wojciech Karolak: …czasami się nawet widujemy.
– Podobno zakochałeś się w jej nogach? Wysłała Ci ich zdjęcie.
Wojciech Karolak: Jako wielki miłośnik nóg, gdy zobaczyłem nogi Marysi, od razu sobie wyobraziłem całą resztę i wszystko, co mi się z tym kojarzy.
Maria Czubaszek: Tylko że ja to zdjęcie wysłałam mu po dwóch latach znajomości, by podtrzymać temperaturę uczuć. Jemu właśnie nogi się najbardziej podobają. I szpilki.
Wojciech Karolak: Ale ty cała grzeszyłaś urodą, wspaniałymi cyckami, a przede wszystkim nieprzeciętnym umysłem. Od razu wyczułem, że jest przekorna, wojownicza, buńczuczna, i to mi się cholernie podobało. Zwariowałbym, gdybym musiał żyć z kobietą nawet najpiękniejszą, ale z gatunku tak zwanych troskliwych, zgodnych żon. Żona musi być partnerem pod każdym względem.
Maria Czubaszek: To nasz związek jest partnerski?
Wojciech Karolak: Z wyjątkiem spraw finansowych, oczywiście.
Maria Czubaszek: Wojtek jest rozgoryczony i ja go rozumiem.
Wojciech Karolak: Nie przyznaję się taksówkarzom, z którymi zawsze rozmawiam, że jestem muzykiem jazzowym. Lepiej, żeby myśleli, że gram na weselach.
Maria Czubaszek: Kiedy się poznaliśmy, to ty byłeś bardzo znany. Byłeś Pan Karolak.
Wojciech Karolak: Myślałaś, że jestem księciem z bajki, hi, hi.
Maria Czubaszek: Zobaczyłam go u Andrzeja Dąbrowskiego, jak siedział na parapecie. Wydał mi się rzeczywiście wspaniały. Włosy w puklach do ramion, garniturek dżinsowy, okulary. Akurat wrócił z zagranicy i miał z Urbaniakiem grać w filharmonii. Był wtedy żonaty. Dopiero później dowiedziałam się, że jego żona mieszka w Szwecji i są w separacji. Między nami zaczęło się jednak później. Najpierw od spraw zawodowych. Napisaliśmy razem piosenkę „Kochać można byle jak” dla Andrzeja Dąbrowskiego. Chciałam napisać z nim tę piosenkę, bo mi się bardzo podobał. Był cholernie przystojny.
– Wojtek, śmiejesz się. Pomimo 35 lat razem ciągle bawią Cię te opowieści Marysi?
Wojciech Karolak: Jak mogą nie bawić. Ale mi przerwała. Kiedy się poznaliśmy, powiedziałem jej, że to nie ja jestem artystą, tylko ona. To straszna szkoda, że nie robi już takich słuchowisk jak w latach 70.
Maria Czubaszek: To były czasy radiowego ITR (Ilustrowany Tygodnik Rozrywki), a teraz nastały czasy TVN24. Różniły się tym, że tam wolno było palić, a w telewizji – już nie. Jedna pani maluje mnie do programu, a obok malowany jest pan Durczok. Błagam tę kobietę, żeby robiła to szybciej, to jeszcze zdążę na schodach zapalić, a pan Durczok powiada: „Wie pani, ja paliłem i rzuciłem. Podobno ostatnimi słowami profesora Religi przed śmiercią było: »Żałuję jednego – papierosów«”. A ja na to: „Przecież to dowód, że papierosy to jak kolorowe jarmarki »jednego mi żal – kolorowych jarmarków«. A czy jarmark komukolwiek zaszkodził?”. Durczoka zatkało.
Wojciech Karolak: To cała Marysia. Na wszystko znajdzie od razu ripostę! Mistrzyni krótkiej piłki. Ma diabelnie szybki procesor. Ale zgubią nas te twoje dygresje. To już piąta.
Maria Czubaszek: Bo mam skoczny umysł, jak mawiała Stefania Grodzieńska.
Wojciech Karolak: Nie tylko nogi więc mnie do niej przyciągnęły. Ale prawie trzy lata musiałem namawiać ją na ślub.
Maria Czubaszek: Bo ja nie chciałam się z nikim wiązać. Jak tylko ktoś próbował się zagnieździć, kończyłam znajomość. Z Wojtkiem było inaczej. Namawiał mnie i namawiał. W końcu pomyślałam: a co mi tam. I zgodziłam się. Wojtek życia bez ślubu nie uznaje.
Wojciech Karolak: Nie ufała mi. Myślała, że jak marynarz w każdym porcie mam dziewczynę. A to nieprawda!
Maria Czubaszek: Wróćmy do początku. Zrobiłam na tobie wrażenie?
Wojciech Karolak: Wrażenie mnie zawsze paraliżowało. Ale rozmowa z tobą była ekscytująca.
Polecamy też: Fani kochali poczucie humoru Marii Czubaszek, a ona do końca go nie straciła INSTAGRAM
3 z 4
– I tak pozostało do dziś. Wasze małżeństwo jest takie „rozmawiające”? Ale też pełne emocji, zazdrości?
Wojciech Karolak: Raz byłem zazdrosny o Kazia Kaczora i raz o Zapasiewicza, który powiedział o tobie „Ewa mojego życia”. Chciałem go nawet walnąć, ale mi przeszło, bo się zorientowałem, jaką głupotę bym popełnił.
Maria Czubaszek: Ja miałam do ciebie pretensje o Baśkę Wrzesińską.
Wojciech Karolak: Objęliśmy się z Baśką i ucałowali. A to mój normalny sposób traktowania ludzi, których bardzo lubię.
Maria Czubaszek: Ja sobie to jakoś potem wytłumaczyłam. Tylko raz byłam naprawdę wściekła, gdy zaprosiłam do Hybryd na twoje granie wszystkich znajomych. Chciałam się trochę tym Karolakiem pochwalić, że taki zdolny i przystojny. A tam jakaś panienka od razu się do niego przysiadła.
Wojciech Karolak: Panienka niewątpliwa, jak to nazywał Gałczyński.
Maria Czubaszek: Coś do niego mówię, a on nie słucha, zaczyna z nią gadać. Dostałam szału.
Wojciech Karolak: Zdenerwowałem się, że akurat to na mnie padło, faceta, który w życiu nie miał żadnych ekscesów damsko-męskich.
– Nigdy na żadną inną nie patrzyłeś łakomie?
Wojciech Karolak: Patrzeć to patrzyłem, bo jestem estetą.
Maria Czubaszek: Podobała ci się więc ta panienka wątpliwa.
Wojciech Karolak: Nie, tylko jestem dobrze wychowany, gdy do mnie ktoś coś mówi, nie odwracam się tyłem. Nigdy tego nie zrozumiesz.
Maria Czubaszek: I stąd były awantury. Gdy chodziłam z tobą na Jazz Jamboree jako osobista żona, byłeś rozrywany, a ja stoję – taka bidula, już w płaszczu. A ty gadasz i gadasz, i nie zwracasz na mnie uwagi. Szlag mnie trafiał.
Wojciech Karolak: Zgadzam się, że to może być denerwujące, dlatego nie chodzę na imprezy z tobą, że nie chcę być panienką do towarzystwa.
Maria Czubaszek: Ale posłuchaj, jestem już starszą panią. Ostatnio na imprezie opiekował się mną taki 23-latek, na marynareczce z tyłu miał wyhaftowaną papugę, ładny blondynek. Dla mnie to było straszne. Ludzie mogli pomyśleć, że to mój kochanek. A inny z kolei, którego przytrzymałam za rękę, żeby na szpilkach nie spaść ze schodów, odsunął się właśnie z tego powodu. A przecież moglibyśmy go adoptować. Tylko że nigdy nie chcieliśmy mieć dzieci. Do szału mnie doprowadza, gdy ludzie mówią: „Marysiu, ja ci nie wierzę, ty naprawdę nie chciałaś mieć dzieci?”.
Wojciech Karolak: Gdy miałem 16, 17 lat, zacząłem myśleć o tym, że najgorsze, co by mogło mi się przytrafić, to zrobić jakiejś dziewczynie dziecko. I tu z Marysią się znowu zgadzamy. Dzieci działają nam na nerwy. Nie cierpiałbym, jak ktoś by mi się pętał po domu. Po prostu chcę mieć spokój.
– A Marysia Ci się nie pęta?
Wojciech Karolak: Jej pętanie to co innego. Ona tak się pęta, że wcale się nie pęta. Lubię, kiedy jest.
Maria Czubaszek: A ja dzieci nie chciałam mieć z poczucia odpowiedzialności. Ja całe życie musiałam być odpowiedzialna – za mamę, za młodszą siostrę, za Wojtka, za psa. Bywały takie momenty, że Wojtka to najchętniej bym z domu wyrzuciła albo sama bym wyszła i koniec. Ale nie pozwalało mi właśnie poczucie odpowiedzialności.
– Marysiu, powiedziałaś kiedyś, że się stale kłócicie, ale lubicie Wasze kłótnie.
Maria Czubaszek: Kłócimy się często o pieniądze, nie mamy żadnych oszczędności, a ja nie umiem stawiać finansowych wymagań.
Wojciech Karolak: Ja też nie. Za rysunki do twojej książki dostałem… spuśćmy zasłonę milczenia, bo i tak nikt by nie uwierzył. Popełniłem błąd, bo trzeba było zażądać konkretnej sumy.
Maria Czubaszek: Podzieliliśmy się później z tobą – Andrus i ja – częścią naszego honorarium.
Wojciech Karolak: To nie wy powinniście, tylko wydawca…
– A gdybyście mieli pieniądze? Jak wyglądałoby Wasze życie?
Wojciech Karolak: Chyba nigdy bym już nie zagrał na żadnym koncercie, niczego bym poza tym nie zmieniał. Przestałbym się martwić o przyszłość i zadbałbym o więcej przestrzeni dla Marysi. Żony też bym nie zmienił.
Maria Czubaszek: Ja na pewno bym przestała pracować. Wybudowałabym wspaniałe schronisko dla bezdomnych zwierząt, a Wojtkowi kupiłabym bardzo dobry samochód. Taki wypasiony. Po drugie, zafundowałabym tobie operację plastyczną podgardla, bo wiem, że ono ciebie strasznie denerwuje. A sobie bym natychmiast wszystkie zmarszczki usunęła.
– Zagubiliście w tej gonitwie gdzieś Wasze uczucie? Pytasz czasem Karolaka, czy Cię kocha?
Maria Czubaszek: To już u nas zrobiło się takim żartem: „Słuchaj, czy ty mnie kochasz?”. A Karolak najpierw udaje, że niedosłyszy.
Wojciech Karolak: Ale odpowiadam: „A co mam cię nie kochać”. Jak w żydowskim szmoncesie: „A co mam cię nie kochać, Salcie…”.
Maria Czubaszek: A ja na to: „K…a, jeszcze tego brakowałoby, żebyś mnie nie kochał”.
Wojciech Karolak: Wolę rozmawiać o miłości niż o śmierci. Marysia strasznie mnie denerwuje gadaniem o śmierci i eutanazji.
Maria Czubaszek: Jestem zwolenniczką eutanazji i decyzji, kiedy człowiek ma zakończyć życie. Ona powinna należeć do mnie, a nie do kogoś tam gdzieś.
Wojciech Karolak: Zgadzam się, ale ja nie umiałbym tego zrobić i dlatego ci zazdroszczę, że ty potrafiłabyś.
Polecamy też: Przypominamy najsłynniejsze cytaty Marii Czubaszek! "Lepiej przyprawić mężowi aureolę niż rogi"
4 z 4
– Marysiu, wyszłabyś drugi raz za Karolaka, gdybyś wiedziała, jak to się potoczy?
Maria Czubaszek: Musiałabym się zastanowić. On myśli, że nie wyszłabym, bo ma teraz dołek zawodowy, ale mnie naprawdę nie przeszkadza, że akurat w tej chwili więcej zarabiam. Najbardziej przeszkadza mi takie zgorzknienie Karolaka, narzekanie.
Wojciech Karolak: Do niedawna taki nie byłem.
Maria Czubaszek: Kiedy przestałeś pić, wytrzeźwiałeś, to potrafisz się martwić, a nie potrafisz się cieszyć. Nie chcę, żebyś miał taką złą energię. Jestem zagoniona, zmęczona i chciałabym mieć u ciebie oparcie i pocieszenie.
– Ale walczyłaś o Wojtka, gdy pił. Mało kobiet by się tego podjęło.
Maria Czubaszek: Już byłam zdecydowana na rozstanie, nawet się z domu wyprowadziłam. Lekarz mnie namówił: „Pani Mario, on musi zostać sam. Albo się zapije, albo wyjdzie z tego”.
Wojciech Karolak: Szukałem cię, przestałem pić.
Maria Czubaszek: Z miłości do mnie?
Wojciech Karolak: Prawda nie jest taka czarno-biała. Czułem też strach o samego siebie.
Maria Czubaszek: Dwa dni temu śniło mi się, że Wojtek znowu pije, zbudziłam się natychmiast, serce mi waliło. Teraz już bym tego nie zniosła.
Wojciech Karolak: Wiem, że gdyby to była prawda, zabiłabyś mnie.
– Okazuje się, że życie satyryka z muzykiem wcale nie jest takie śmieszne?
Maria Czubaszek: Powiedzmy więc coś optymistycznego. Uchodzę przecież za wielką optymistkę.
Wojciech Karolak: Optymistycznego? Ano jesteśmy razem i żyjemy. I nie namawiamy się wzajemnie do rzucenia palenia.
Maria Czubaszek: Kupiłam sobie nowy szlafroczek, którego być może nasz piesek Supron nie pogryzie. W poprzednim wygryzł wielkie dziury.
Wojciech Karolak: Zajmę się tym, żeby pies nie miał dostępu do tego szlafroczka. Chociaż to mól, a nie pies.
Maria Czubaszek: Uczucie do psa też nas łączy. I zawsze podziwiam twoją muzykę. W święta przepięknie zagrałeś „Przybieżeli do Betlejem”.
Wojciech Karolak: Barszczyk z kartonika był rewelacyjny. Musisz mieć jednak, Krysiu, tę wiedzę, że Marysia czasem dla mnie gotuje, choć się zastrzega, że nie. I się mną opiekuje.
Maria Czubaszek: Znoszę nawet setki twoich rzeczy zajmujących całe mieszkanie. Wojtek niczego nie wyrzuca. Ja natomiast wyrzuciłabym wszystko. Gdybyśmy się nie kochali, pozabijalibyśmy się. Chociaż miłość moim zdaniem jest przereklamowana. Podobnie jak seks.
Rozmawiała Krystyna Pytlakowska
Zdjęcia Zuza Krajewska i Bartek Wieczorek
Makijaż i fryzury Paweł Bik
Produkcja Ula Szczepaniak
Polecamy też: "Człowiek to nie jest piękne zwierzę. Ludzie są zakłamani" Kontrowersyjny wywiad z Marią Czubaszek