Reklama

Po latach pisania dziennika oraz publikowania na blogu Krystyna Janda postanowiła zebrać swoje dotychczasowe zapiski i wydać je w formie drukowanej. „Dziennik 2000-2002” ukaże się 13 kwietnia, jako pierwszy z cyklu dzienników zatytułowanego „Cała Janda”.

Reklama

Aktorka chce podzielić się z czytelnikami sekretami teatralnych kuluarów czy własnymi przemyśleniami, przeżyciami i poglądami. Krystyna Janda czerpie z życia pełnymi garściami i stara się to wszystko opisać. Przedstawiamy jej fragmenty:

Fragmenty książki „Dziennik 2000-2002” Krystyny Jandy

25 października 2002

Od kilku dni ten dziennik mnie uwiera, piszę jak do przyjaciół, znajomych. Czy słusznie? Czy nie powinnam więcej wyjaśniać, opisywać rzeczy precyzyjniej, żeby zostać zrozumiana? A może odwrotnie? Może powinnam pisać jeszcze bardziej nonszalancko, bezpośrednio, skrótami? Gdzie wyznaczyć granice zwierzeń, podawanych faktów, intymność zapisów? Niewątpliwie trochę się w tym pogubiłam albo, jak wolicie, nie wydaje mi się to tak oczywiste jak dotąd. Co więcej, zaczynają mnie czasem te zapiski krępować, a następnym razem myślę o Was tak serdecznie, z taką wdzięcznością, że mam ochotę być dużo bardziej otwarta.

7 września 2000

Zaczynam dziś pisać dziennik na mojej stronie internetowej. Jest kilka powodów. Pierwszy – bo powiedziano mi, że będzie super! Drugi – ponieważ podczas wakacji trochę przyzwyczaiłam się do zapisywania zdarzeń, refleksji, robienia notatek z dnia. Robiłam to na zamówienie, a teraz mi trochę żal, że już tego nie robię, i korzystam w związku z tym z pretekstu. Po trzecie (…) po dwudziestu pięciu latach pracy, takiej jak moja, następują zmiany w mózgu i nie można, a raczej trudno, coś robić niepublicznie, tak żeby się nikt o tym nie dowiedział. Oczywiście, nie mówię o sprawach osobistych, intymnych, rodzinnych czy zdrowotnych, mówię o szeroko pojętej twórczości. Ten dziennik jest nią, czy chcę, czy nie. A pisać coś tylko dla siebie? W każdym razie, ja tego po tylu latach „publicznego życia” już nie umiem, a poza tym „do szuflady” albo „dla potomnych” mnie nudzi, i zresztą, po co? Mam potrzebę „dzielenia się” i kontaktu z ludźmi permanentnego, i tyle. A więc – publiczny dziennik, a raczej dziennik z dostępem dla każdego. A w związku z tym, na moich zasadach.

materiały prasowe

25 września 2000

Dopiero dziś zaczęłam się zastanawiać nad tymi zapiskami. Pewnie z powodu listu, który otrzymałam wczoraj pocztą, dowiedziałam się z niego, że razem z tymi zapiskami dołączyłam do kilkunastu tysięcy młodych osób, które w Internecie piszą pamiętnik. Nazywają się one „błogi”. Fantastycznie, tylko co znaczą te moje zapiski? Po co one są? Dlaczego ja to robię?

(…)

Myślę, że po pierwsze, dlatego że jest to dla mnie coś zupełnie nowego, a nic tak mnie nie podnieca jak nowości, po drugie, dlatego że lubię pisać w ogóle, sprawia mi to radość, po trzecie, pewnie dlatego że to nie ma żadnych reguł, że w naturalny sposób, nie zmuszając się do niczego, na moich warunkach, komunikuję się z ludźmi. I to jest najważniejsze. To rodzaj spotkania z publicznością. Spotkania takie zawsze lubiłam, a teraz nie mam na nie czasu i czuję, że mi tego brakuje. Brakuje mi PRAWDY! Żyję w izolacji, samotności, w kręgu środowiskowych wartości, ocen, i mnie to prawdziwie martwi. Muszę porozmawiać ze zwykłymi, innymi ludźmi. Potrzebny mi barometr, jakim jest kontakt z nimi. I mam uczucie, że tak oddalam się od rzeczywistości, że za chwilę będę bała się wyjść na nieznaną ulicę, na której nie znam zasad ruchu i nie wiem, jaka mnie czeka na niej pogoda.

Reklama

Zobacz także: „Rząd nie ma prawa decydować o moim życiu”. Krystyna Janda ostro o polityce u Kuby Wojewódzkiego

Reklama
Reklama
Reklama