Królowa Elżbieta II cierpi na poważną dziedziczną chorobę...
Do tej pory udawało jej się ukrywać objawy
Królowa Elżbieta II zasiada na tronie od 68 lat nie wybiera się na emeryturę. Mimo 93 lat na karku monarchini ma mnóstwo energii i nadal sama sprawuje większość obowiązków związanych ze swoją pozycją. W obliczu szerzącej się pandemii koronawirusa, zaczęto baczniej przyglądać się zdrowiu członków rodziny królewskiej, szczególnie, że ogłoszono, że książę Karol przeszedł pozytywnie tekst na zarażenie wirusem. Na szczęście następca brytyjskiego tronu miał łagodne objawy, kilka dni temu zapewnił, że czuje się zdrowy, ale wciąż w ramach bezpieczeństwa pozostaje w izolacji. Wielu zaczęło się zastanawiać nad stanem zdrowia królowej, która zaszyła się w zamku w Windsorze. Przypomniano, że przecież od lat cierpi na dziedziczną chorobę, która wiąże się z przykrymi objawami. Co gorsza, na to samo choruje Karol...
Królowa Elżbieta II choroba dziedziczna
Objaw Raynauda to napadowy skurcz tętnic w obrębie rąk, rzadziej stóp bez wyraźnej przyczyny. Choroba ta objawia się silnym sinieniem i puchnięciem dłoni. Można to zauważyć, oglądając uważnie zdjęcia królowej. Stan zdrowia Elżbiety II mocno niepokoi Brytyjczyków. Królowej długo udawało się ukryć chorobę, ponieważ często nosi rękawiczki. Zgodnie z zasadami etykiety Elżbieta II zakłada je, kiedy wychodzi poza pałac. Rękawiczki chronią ją też przed zarazkami, kiedy wita się z wieloma osobami. Monarchini jest w zasadzie jedyną osoba na królewskim dworze, która przestrzega jeszcze tej reguły. Księżne Kate, ale i Meghan nie stosowały się już do tego wymogu.
Kiedy jednak królowa znajduje się w pomieszczeniach, trudno jest jej ukryć posiniaczone dłonie. Były one bardzo widoczne między innymi podczas jej spotkania z królem Abdullahem i królową Ranią z Jordanii. Od tamtej pory rozpoczęły się plotki na temat złego stanu zdrowia Elżbiety II. Pałac Buckingham nie chce komentować przypadłości, na którą cierpią królowa oraz książę Karol.
Dokładne przyczyny objawu Reynauda nie są znane. Chorobę wywołuje jednak nadmierna kurczliwość tętnic wywołana zmianami temperatury lub stresem. Nie należy jej bagatelizować, ponieważ nieleczona może prowadzić do niebezpiecznych powikłań, m.in. trwałego owrzodzenia, a nawet martwicy tkanek. Choroba najprawdopodobniej ma podłoże dziedziczne, ale nie zostało to jednoznacznie medycznie udowodnione.