Poruszający apel lekarki ze szpitala w Radomiu: „Nie mam siły płakać”
„To mała radomska Syria”, podsumowuje swoje miejsce pracy
Nasz kraj podobnie jak cały świat zmaga się z pandemią koronawirusa. Na ten moment zdiagnozowano ponad 7 tysięcy osób zarażonych koronawirusem, liczba osób zmarłych to 268. W szpitalach w całej Polsce lekarze, pielęgniarki i wszyscy należący do ochrony zdrowia walczą z koronawirusem. Już jakiś czas temu informowano, że w niektórych szpitalach brakuje maseczek czy innych elementów odzieży ochronnej, która mogłaby ułatwić lekarzom pracę. Okazuje się, że wyjątkowo dramatyczna sytuacja panuje w Mazowieckim Szpitalu Specjalistycznym w Radomiu. Jak podaje jeden z lekarzy przebywa tam ponad 200 osób zakażonych koronawirusem. „To mała radomska Syria”, podsumowuje swoje miejsce pracy jedna z lekarek, której słowa udostępnił na Twitterze jej znajomy, przewodniczący komisji młodych lekarzy Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie.
Koronawirus w Polsce: Radom
Już jakiś czas temu na Twitterze Okręgowej Izby Lekarskiej pojawił się wpis, w którym informowano, że w wielu szpitalach w całej Polsce brakuje podstawowych środków ochronnych, takich jak rękawiczki, maseczki, nie mówiąc już o kombinezonach, ochraniaczach na obuwie czy przyłbicach.
Teraz na Twitterze Pawła Doczekalskiego, przewodniczącego komisji młodych lekarzy Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie, pojawił się poruszający wpis, dotyczący tego, jak wygląda obecnie sytuacja w szpitalu w Radomiu. „Mazowiecki Szpital Wojewódzki w Radomiu. Powiem wam jak jest. To mała Radomska Syria. Każdy komentuje, obserwuję, ale nie ma żadnej reakcji. Obok gruzu (bo tam trwał remont) leżą worki z materiałem biologicznie niebezpiecznym. Dwa metry obok czysta pościel, bo nie ma jej kto włożyć w bezpieczne miejsce, bo brakuje rąk do pracy”, tak zaczyna swój wpis.
„Średnia umieralność na oddziale neurologii 2 worki /dobę. Zostało 3 lekarzy. Większość pielęgniarek zakażona. I wiadomość od męża: Kolejny dzień dramatu Pacjentów i personelu mazowieckiego szpitala w Radomiu. Praca w warunkach totalnego skażenia biologicznego, bez należytego zabezpieczenia. Kończą się nam środki ochrony osobistej. Od wczoraj kolejne 2 zgony”, wylicza w kolejnym wpisie.
„Nie mam już siły płakać. To jest drugie Kosowo, któremu przygląda się świat. Błagam o pomoc, nie dla siebie, tylko dla tych, o których zapomniał kraj. Polsko! Gdzie jesteś?!”, cytuje słowa koleżanki, lekarki ze szpitala w Radomiu. „Taką informację dostałem drogą mailową. Powiem szczerze, teraz, kiedy czytam to jeszcze raz, głos mi się łamie”, skomentował swoje wpisy w rozmowie z TVN24.
Na informacje przekazane przez Pawła Doczekalskiego odpowiedział sam szpital. Jego przedstawiciele zaprzeczają, by średnia umieralność wynosiła tam dwa zgony na dobę. „Nieprawdą jest również informacja o tym, że personel nie ma zapewnionych środków ochrony osobistej. Zarząd placówki zabezpiecza personel medyczny we wszystkie niezbędne środki ochrony osobistej”, zaznacza dyrekcja szpitala.
Sytuację w radomskim szpitalu skomentowała w rozmowie z TVN24 doktor Agnieszka Serwan, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy regionu mazowieckiego, której partner w niedzielę rano zakończył dyżur w ogarniętym falą masowych zachorowań szpitalu: „W połowie marca pojawiły się pierwsze zakażenia. W mojej ocenie nie było wdrożone właściwe postępowanie, stąd mamy ponad 200 zakażeń, z czego ponad połowa to personel medyczny”, powiedziała. Stwierdziła także, że wielu lekarzy, którzy powinni być na kwarantannie zmuszani są do tego, by dalej opiekować się pacjentami: „Sytuacja i wybory, przed którymi stanęli lekarze, są dramatyczne: albo mogli zostawić pacjentów w ciężkim stanie bez opieki albo, pomimo obowiązku bycia na kwarantannie w domu, dalej się nimi opiekować”.