Reklama

Śmierć Kory wstrząsnęła wszystkimi wielbicielami jej ogromnego talentu. Wokalistka przegrała z chorobą, przez którą ostatnie lata były niej szczególnie ciężkie. Mowa o nowotworze jajnika, którego u zdiagnozowano u artystki w 2013 roku. Niestety, zbyt późno. Mało osób jednak wie, że to nie jedyna choroba, z która Kora zmagała się w swoim życiu. Piosenkarka leczyła się także na depresję.

Reklama

Dlaczego Kora miała depresję?

Kora Jackowska niechętnie opowiadała o swojej walce z depresją. Jej mąż Kamil Sipowicz potwierdził jednak 3 lata temu w wywiadzie, że takie zdarzenie miało miejsce w życiu ukochanej. Artystka długo przyjmowała leki, ponieważ nie mogła poradzić sobie z tym, co spotkało ją w przeszłości. Co dokładnie?

„Na pewno przebywanie w ciężkich domach dziecka i to, że znęcały się nad nią dorosłe osoby. Nie pozwalano jej widywać się z siostrą. Była też przemoc fizyczna. Nie chciałbym za dużo o niej mówić, bo ona by tego nie chciała. Miała bardzo ciężkie dzieciństwo. Faktycznie była sierotą. Miała braci alkoholików. Matka nie była w stanie się nią zajmować, bo była chora i mieszkała w piwnicznej izbie. Ja miałem podobne dzieciństwo. Nie byłem nigdy w domu dziecka, ale mnie później matka też podrzucała do różnych ciotek. Po całej Polsce jeździłem. Raz matka zawiozła mnie do kościelnego domu dziecka, żeby przestraszyć. Kiedy tam wszedłem, poczułem potworne przerażenie. Do dzisiaj ciarki przechodzą mi po plecach, kiedy to wspominam. Moją żonę zostawiono w takim domu dziecka, dlatego ma potworną traumę”, tłumaczył w 2015 roku mąż Kory w Gazecie Wyborczej.

Reklama

Na szczęście u boku kochających bliskich, piosenkarka odzyskała z czasem radość życia i w wywiadach sprzed kilku lat opowiadała, że nie najczarniejsze myśli już do niej nie wracają. Smutne wspomnienia, artystka zamieniła na legendarne piosenki, które będziemy nucić jeszcze przez lata…

Reklama
Reklama
Reklama