Reklama

Wojciech Szczęsny nie utrzymuje relacji ze swoim ojcem, Maciejem. Od kilku lat nie mają ze sobą najlepszych kontaktów. Czy jest szansa na ocieplenie ich stosunków i załagodzenie konfliktu? W najnowszym wywiadzie dla Przeglądu Sportowego, były reprezentant Polski w piłce nożnej nie tylko opowiedział o swoich pasjach, ale przede wszystkim zdradził, czemu nie utrzymuje kontaktów z synem.

Reklama

Maciej Szczęsny o swojej pasji

Woli zatrzymywać w kadrze muzykę, bo rozczarowuje go rzadziej niż sport. Fotografia była dla niego odskocznią od boiska, ale nie zawsze potrafił patrzeć na świat przez „trzecie oko”. Wszystko przyszło z czasem. „W ten sposób uciekałem od sztampy, bo na zgrupowaniu wciąż widziałem te same twarze, jadłem to samo na śniadanie. To był mój wentyl, sposób, by przetrwać”, zdradził Izie Koprowiak.

Zdjęcia wykonywał głównie podczas koncertów jazzowych. W efekcie, zbiór 41 fotografii, na których znajdują się znamienici muzycy światowej sceny B.B. Kinga, Ray’a Charlesa, czy Niny Simone, można było podziwiać podczas czwartkowego wernisażu.

„Chciałem pokazać, że sportowiec może mieć pasję, która go rozwija, a nie przeszkadza mu jako piłkarzowi. I zmazać błędne wyobrażenie, jakie ludzie mają na mój temat. Sądzą: facet, który osiągał w piłce sukcesy, na dodatek ma syna multimilionera, na pewno posiada mnóstwo pieniędzy, nie jest mu potrzebne żadne zlecenie”, tłumaczy w wywiadzie.

Wystawa prac Macieja Szczęsnego zorganizowana na PGE Narodowym zgromadziła bliskie mu osoby. Jednak zabrakło jego syna, Wojtka. Dlaczego?

Maciej Szczęsny o trudnej relacji z synem, Wojciechem

Od kilku lat nie mają dobrych relacji. Z mediów dowiaduje się o kolejnych sukcesach syna. „Nawet nie wiem, czy w ogóle wie, że robię wystawę. A gdyby nawet wiedział, to nie przyszłoby mi do głowy, by psuć mu terminarz”, komentuje Maciej Szczęsny. Dlaczego ojciec i syn nie utrzymują ze sobą kontaktów? Były reprezentant Polski odpowiedział, że pewnego dnia Wojtek po prostu ich zaprzestał. Nie zna przyczyny tej decyzji.

„Miałem z nim super relację przez 24 lata. Rozmawialiśmy po każdym jego meczu”, tłumaczy Maciej Szczęsny w najnowszym wywiadzie dla Przeglądu Sportowego. Wszystko zmieniło się w 2013 roku, kiedy w życiu syna pojawiła się miłość. Wojtek poprosił ojca o spotkanie. Zaprosił do Londynu na sobotnie spotkanie w Premier League, we wtorek była Liga Mistrzów.

„Zaproponowałem mu, że wrócę dopiero w czwartek, żebyśmy w środę mieli czas pogadać. Potrzebowałem tego. „Jasne tato, nie ma problemu. Jutro wyślę ci wszystkie szczegóły, numer lotu, napiszę, kto po ciebie przyjedzie na lotnisko”, relacjonuje na łamach Przeglądu Sportowego. Ich rozmowa trwała godzinę. W końcu Wojtek zakończył słowami: „Przepraszam cię tato, ale dwa dni temu wprowadziła się do mnie MaRina, ona wcześnie chodzi spać i cały czas mnie woła, żebym przyszedł. Pogadamy, jak się zobaczymy.”

Potem ich kontakt się urwał. Do spotkania nie doszło. Maciej Szczęsny wielokrotnie próbował się porozumieć z synem. Wysyłał mu maile, smsy. Bez odzewu. Nie przybył na ślub ojca, mimo zaproszenia. Zareagował agresywnie, gdy ojciec stanął w jego obronie, kiedy uznał, ze władze Arsenalu traktują go niesprawiedliwie.

Napisał wówczas na Facebooku w oficjalnym oświadczeniu, że ma dość idiotycznych uwag swojego ojca. „Oburzało mnie obarczanie go winą za wszystko. Nie trenował w tygodniu, miał tylko krótki rozruch, a w sobotę grał w lidze. (…) Był coraz bardziej zmęczony. (...) Jak w takiej sytuacji mogłem nie mówić, że Francuzik źle traktuje mojego syna?!”, dodaje.

W jednym z wywiadów podejrzewał, że jego najmłodszy syn nie może pogodzić się z rozwodem rodziców. Mimo to, starał się być synów oparciem i spędzać z nimi jak najwięcej czasu. „Myślę, że szczególnie od momentu, kiedy się wyprowadziłem, zacząłem być naprawdę fajnym ojcem. Zwłaszcza jak na faceta, który był piłkarzem, ciągle w rozjazdach.

Nawet, gdy grałem w Wiśle, przyjeżdżałem dwa razy w tygodniu do Warszawy, by zobaczyć się z chłopcami, nie mówiąc już o tym, że moja życiowa partnerka niemal w każdy piątek po pracy brała chłopców do pociągu do Krakowa, żebyśmy wspólnie spędzili weekend.

Mieli u mnie rowery górskie, dużo spacerowaliśmy, jadaliśmy rodzinne śniadania, długo je celebrując. Miałem wrażenie, że przez długie lata dla chłopaków wspólne siedzenie przy stole było dużą wartością, którą z całą pewnością wynieśli z mojego domu. W domu mamy regularnie jadali przed telewizorem”, mówił w rozmowie ze Sportowymi Faktami rok temu.

Reklama

Dla ojca brak kontaktu z dzieckiem jest ogromnym ciosem. Uważacie, że uda im się odbudować relacje?

Reklama
Reklama
Reklama