Reklama

Są razem od niemal 9 lat i do tej pory deklarowali, że nie potrzebują ślubu, by być szczęśliwi. Czyżby Kinga Rusin zmieniła zdanie w tej materii? Uwagę widzów Dzień Dobry TVN zwróciły słowa powitania, z jakimi zwróciła się do niej w trakcie sobotniego wydania... Edyta Górniak!

Reklama

Kinga Rusin wzięła cichy ślub z Markiem Kujawą?

Prowadząca poranny program przywitała diwę słowami „Co za spotkanie! Mówiłaś, że już nigdy nie przyjdziesz do Dzień Dobry TVN”, nawiązując w ten sposób do konfliktu obu pań sprzed pięciu lat, kiedy to w trakcie wywiadu, dotyczącego dokonań muzycznych Edyty Górniak, Kinga Rusin zapytała ją o związek z Piotrem Schrammem. To spotkało się z ostrą reakcją artystki - do tego stopnia, że przez jakiś czas nie chciała zasiadać na kanapie Dzień Dobry TVN w wydawaniach, które prowadziła 48-latka. Na szczęście już w zeszłym roku obie gwiazdy sobie wybaczyły, zaś ich relację umocnił udział Edyty Górniak w Agencie Gwiazdy.

To jednak, co najbardziej zwróciło uwagę widzów, to odpowiedź diwy na to osobliwe powitanie.

„A ty mówiłaś, że nigdy nie wyjdziesz za mąż”, odparowała artystka, co spotkało się z konsternacją oglądających sobotnie wydanie Dzień Dobry TVN.

Póki co nie wiadomo czy był to jedynie niewinny żart czy może faktycznie Kinga Rusin zdecydowała się na ślub z Markiem Kujawą, wbrew wcześniejszym deklaracjom... Sama zainteresowana nie skomentowała tych sensacyjnych słów.

Związek Kingi Rusin i Marka Kujawy

Poznali się w 2010 roku w trakcie... wycieczki last minute na Rodos, na którą dziennikarka wybrała się z koleżanką.

„To był wrzesień, pusto na plaży, bardzo dużo panów, bardzo mało pań. Dosyć szybko zyskałyśmy grono kolegów, wśród nich był Marek. Zwróciłam na niego uwagę, bo potraktował mnie nietypowo, tak trochę chłodno, a zupełnie czego innego oczekiwałam”, zwierzyła się w jednym z wywiadów prowadząca Dzień Dobry TVN.

Okazało się, że z wyjazdu Kinga Rusin najbardziej zapamiętała historię z... plecakiem, którego nie chciał nieść jej przyszły ukochany.

„Powiedział ze swadą, że jak ktoś jest tak walczącą feministką jak ja, to niech sobie sam radzi. Pomyślałam wtedy: „No nie, co za gość!”. Zapamiętałam go nie tylko jako inteligentnie złośliwego w stosunku do mnie, ale też niezwykle ciekawie opowiadającego”, wspominała po kilku latach dziennikarka.

Reklama

Od tamtej pory wielokrotnie deklarowała, że papierek nie jest im potrzebny do szczęścia. Czyżby w tej materii coś się zmieniło?

Instagram
Kamil PIKLIKIEWICZ/East News
Reklama
Reklama
Reklama