Kinga Korta: „Tak, skorzystaliśmy z in vitro”
By zostać rodzicami, musieli przejść trudną drogę…
Piękna, szczęśliwa kobieta sukcesu. Jest wcieleniem „amerykańskiego snu”. Czy można chcieć więcej? Ona chciała. Sześć miesięcy temu Kinga Korta i jej mąż Chet powitali na świecie swoje upragnione dziecko, o które starali się wiele lat. W wywiadzie dla Dzień Dobry TVN, małżeństwo opowiedziało o tym, jak dziś wygląda ich życie i jaką drogę musieli przejść, by w końcu spełnić swoje marzenie o rodzicielstwie.
Kinga Korta o macierzyństwie
Kinga Korta marzyła, by w końcu zostać mamą. Długo nie mogła zajść w ciążę. Wraz z mężem, konsultowali się z lekarzami w Polsce i Stanach. Wszystkie badania wychodziły perfekcyjnie. „Staraliśmy się o dziecko wiele lat. Byliśmy bardzo ostrożni, chcieliśmy się upewnić, że kiedy zdecydujemy się na dziecko, zrobimy to we właściwy sposób”, mówił w wywiadzie dla Dzień Dobry TVN Chet. Synek przynosi im wiele radości i napełnia miłością, której nie da się opisać. „Zastanawiamy się nad kolejnym dzieckiem”, dodała Kinga Korta.
Od sześciu miesięcy wraz z mężem cieszą się każdą wspólnie spędzoną chwilą ze swoim synkiem, Graysonem. W rozmowie z Mateuszem Hładkim zdradzili, że by zajść w ciążę korzystali z in vitro. „Wiem, że to w Polsce teraz kontrowersyjny temat. Uważam, że jeśli dwójka ludzi kocha się tak bardzo, jak my, i chce żeby na świat przyszło szczęśliwe dziecko, ale z różnych powodów nie mogą zajść w ciążę, tak szybko, to dlaczego nie mają skorzystać z pomocy?”, wyznała gwiazda.
Kinga Korta urodziła w prywatnym szpitalu w Newport Beach z widokiem na ocean. Przed porodem w rozmowie z VIVĄ! mówiła: „Na początku nie wyobrażałam sobie, że w tak intymnej sytuacji ktoś może być obok. Chciałam to zrobić sama. Zresztą takie miałam wzorce. Mąż uparł się, że chce być przy mnie”, mówiła
I tak się stało. Chet od samego początku był obecny przy porodzie. „Nagle usłyszeliśmy płacz dziecka. Byliśmy zachwyceni!”, relacjonuje. „To trwało pięć minut. Urodziłam szybko. Pielęgniarki podały mi synka na ręce, wzięłam go w ramiona i poczułam, że to najpiękniejsza chwila w moim życiu”, dodała Kinga Korta.
Jak dziś wygląda ich życie? Kinga Korta zrezygnowała z opiekunki, sama opiekuje się maleństwem. „Synek jest nieprzewidywalny. Większość nocy jest nieprzespana. Niania była z nami tylko raz. (…) Oświadczyłam mężowi, że zajmę się interesami z domu, będąc cały czas z dzieckiem. Kiedy nasz synek podrośnie i będę mogła z nim rozmawiać, może wtedy poszukam kogoś do pomocy. To musi być ktoś, kto pochodzi z hiszpańskojęzycznego kraju. Chcę, by szybko poznał ten język”, wyznała gwiazda Żon Hollywood Mateuszowi Hładkiemu.
Świeżo upieczeni rodzice świetnie radzą sobie z opieką nad maleństwem. Chwilowo są domatorami, dlatego nie ma mowy o przyjęciach, wyjściach na miasto. Poświęcają się w pełni opiece nad Greysonem. „Życie jest zdecydowanie inne. Jest masa rzeczy, które musimy uwzględniać”, dodaje Chet.
Życzymy wszystkiego dobrego!