Wielożeństwo, surowe zakazy i... bogactwo! Kim naprawdę są Mormoni?
W co wierzą i jak wygląda ich życie?
Starszy mężczyzna otoczony gromadką młodych atrakcyjnych kobiet i tabunem dzieciaków… Tak wyobrażamy sobie mormonów. Ale to przeszłość. Dziś to nowoczesna, najszybciej rozwijająca się wspólnota religijna po islamie. Kim naprawdę są mormoni? W co wierzą? I dlaczego tak szybko rosną w siłę?
Żona mormona
Salt Lake City – Miasto nad Jeziorem Słonym, stan Utah, 1953 rok. Szesnastoletnia Irene Spencer bierze ślub ze sporo od niej starszym Verlanem LeBaronem. Przyszłego męża widziała kilka razy. Ma mnóstwo wątpliwości – będzie jego drugą żoną. Wie, że jej matka, która przez wiele lat była w poligamicznym małżeństwie, nie zgodziłaby się na ślub. Świadkami miniceremonii są kapłan udzielający błogosławieństwa i pierwsza żona pana młodego. Obie kobiety lubią się. Ale czy to gwarantuje szczęście?
Irene waha się, bo kocha innego mężczyznę, Glena. Ten jednak, jako monogamista, nie zapewniłby jej zbawienia. „To było straszne”, wspomina swój ślub Irene w autobiograficznej książce Żona mormona. „Cierpiałyśmy obie. I Charlotte, która była pierwszą żoną Verlana, i ja”. Irene, która w tym związku urodziła 13 dzieci i doczekała się 58 wnuków, opuściła wspólnotę po śmierci męża. Stała się też zagorzałym krytykiem wielożeństwa.
Żona mormona to tylko jedna ze wstrząsających książek Spencer na temat norm obyczajowych obowiązujących we wspólnocie.
Początki mormonów: LDS czy LSD?
Niewiele wiemy o początkach Kościoła Mormonów, a często powtarzane teorie i anegdoty niewiele mają wspólnego z prawdą...
Anegdota numer jeden: nie byłoby Kościoła Mormonów, gdyby nie Joseph Smith, facet o nadzwyczajnym libido, który w latach 30. XIX wieku zmodyfikował doktrynę protestancką w taki sposób, by móc stworzyć osobisty… harem. Według niej mormoni mają aż tylu zwolenników, bo na świecie nie brakuje mężczyzn, którzy marzą o kilku żonach.
Bardziej prawdopodobna wydaje się teza, że tym, co przyciąga nowych wyznawców do LDS, czyli Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich, jest bogactwo oraz wpływy w biznesie i polityce. W ciągu ostatnich lat liczba członków Kościoła rośnie i wynosi 16 milionów. Największe skupiska wiernych mormonów znajdują się w obu Amerykach, na wyspach Pacyfiku Południowego i w Europie Wschodniej. W Polsce jest ich około tysiąca.
Sami mormoni żartują, że ich religia robi furorę, bo ludzie mylą LDS z… LSD. Przyjmują ją i rzeczywiście mają „odlot”. Tyle że zamiast ruszyć w zaświaty, jadą na misję głosić słowo Boże.
Czytaj także: Uśmiercał blondynki, miał wiele fobii i dziwne poczucie humoru. Taki był legendarny Alfred Hitchcock
Księga Mormona: I ty możesz zostać Bogiem
Trudno dziś powiedzieć, jakie były prawdziwe intencje Smitha. Czy rzeczywiście był nawiedzonym prorokiem, czy – jak twierdzi amerykański komentator polityczny Lawrence O’Donnell – „gwałcicielem i kryminalistą”. Po Ameryce krążyło wówczas wielu kaznodziejów nawołujących do tworzenia Królestwa Bożego w Nowym Świecie. Wtedy też powstał Chrześcijański Zbór Świadków Jehowy. Mormonizm jest odłamem protestantyzmu. Narodził się z idei sprzeciwu wobec nierówności społecznych.
Teologia nowo powstałego Kościoła podaje, że Smith doznał pierwszego objawienia jako 14-latek. Ukazali mu się Bóg Ojciec oraz Jezus Chrystus i kazali czekać na „właściwe” proroctwo. Miało to się stać cztery lata później, w 1923 roku. Objawił mu je „niebiański wysłannik” – anioł imieniem Moroni (syn Mormona). I ujawnił, gdzie ukryte są tablice, na których je zawarł. Smith je przetłumaczył i spisał w Księdze Mormona. Dowiadujemy się z niej, że wszechświat zaludniony jest przez wielu bogów, a Bóg Ojciec jest jednym z nich. Przy czym określenie „Bóg Ojciec” czy „Syn Boży” jest dosłowne – Bóg obcuje z boską żoną, a owocami ich związku są dusze, które potem zamieszkują w ludzkich ciałach. Skoro zaś jesteśmy dziećmi Boga, tak jak on mamy nieograniczony potencjał. Każdy może osiągnąć doskonałość. Mormoni nie wierzą w piekło. Wierzą za to w trzy nieba. Do najwyższego może trafić ten, kto będzie skrupulatnie wypełniał wolę Boga Ojca.
Święte zasady Mormonów: zakaz używek i tylko jedna para kolczyków
Jak to osiągnąć? Smith, który sam był półanalfabetą, zachęcał wyznawców Kościoła Mormonów do pogłębiania wiedzy i ciężkiej pracy. Mówił: „Musicie nauczyć się, jak samemu stać się bogami (…) idąc stopień po stopniu, od małych umiejętności do wielkich (…) Aż zdobędziecie tron wiecznej mocy…”. Także następca Smitha, Brigham Young, twierdził, że człowiek całe życie powinien się kształcić i umacniać w wierze, przede wszystkim bezwzględnie przestrzegając prawa i zakazów.
Mormonom nie wolno pić alkoholu, kawy ani herbaty, palić papierosów ani brać narkotyków. Nie mogą się tatuować, zabroniony jest piercing. Kobiety muszą być skromne – z ozdób dozwolone są tylko kolczyki. Zakazane są też stosunki przedmałżeńskie.
Według statystyk wśród mormonów jest najmniej nastolatek, które zachodzą w ciążę. Za to młode dziewczyny dość szybko wychodzą za mąż i rodzą wiele dzieci (Romney ma ich pięcioro). Nie ma mowy o aborcji, chyba że ciąża jest wynikiem gwałtu lub urodzenie dziecka naraża życie kobiety.
Wysokie standardy moralne obowiązują Mormonów także po ślubie. Małżonkowie muszą być wierni sobie i pielęgnować życie rodzinne. Każdy wieczór powinni spędzać z najbliższymi. Razem jeść, modlić się.
Czytaj także: Tak pięknie niedobrani! Marilyn Monroe i mężczyzna jej życia
Poligamia Mormonów: Niebiańskie małżeństwo
W czasach powstawania wspólnoty każdy wyznawca, który chciał osiągnąć zbawienie, musiał mieć minimum siedem żon. Związki poligamiczne Smith nazywał „małżeństwem niebiańskim”. Według niektórych źródeł sam miał 49 żon, najmłodsza była 14-latką.
Wielożeństwo wyrządziło jednak Mormonom więcej szkód aniżeli przysporzyło korzyści. Zakładanie wielkich rodzin pomnażało liczbę wyznawców, lecz generowało także kłopoty materialne – żyli na ogół w skrajnej biedzie. Pojawiały się też problemy natury psychologicznej – zazdrość. Niewielkim pocieszeniem dla kobiet było to, że „stare” żony zajmowały się szukaniem nowej towarzyszki dla męża, zwykle wśród sióstr i kuzynek.
Poligamia wzbudzała także niechęć innych odłamów chrześcijan – nazywali ją wprost rozpustą. W 1844 roku w Culberth w Illinois, w wyniku doktrynalnych sporów, Joseph Smith i jego brat Hyrum zostali zlinczowani przez tłum. Smith urósł w oczach współwyznawców do roli męczennika.
Jego następca Brigham Young zdecydował się wraz ze wspólnotą na migrację do Utah. W 1890 roku mormoni zarzucili wielożeństwo. Niewielka grupa uznała to za poważne odstępstwo. Doszło do schizmy. Niektórzy ze wspólnoty zawędrowali do Meksyku. Wśród zwolenników wielożeństwa była rodzina Romneya, mormona w piątym pokoleniu.
Tak powstał fundamentalny odłam Kościoła FLDS. Jego przywódcy niejednokrotnie byli karani za poligamię i seks z dziewczętami poniżej 16. roku życia. W 1955 roku na farmę w Kolorado wkroczyła policja i wyprowadziła 300 kobiet i dzieci. W 2008 roku media rozpisywały się o sprawie Warrena Jeffsa, który stał na czele wspólnoty Yearning for Zion w Teksasie. Policja odebrała anonimowy telefon od dziewczyny, która skarżyła się, że była przetrzymywana siłą, bita i zmuszana do kontaktów płciowych ze starszymi mężczyznami. Interwencja władz niewiele dała. Sam Jeffs został jednak postawiony przed sądem za stosunki z nieletnimi.
Korporacja Mormonów: Dziesięcina na rzecz wspólnoty
Mormonem może zostać każdy. We wspólnocie nie ma segregacji rasowej. Sam Smith uważał wprawdzie, że ciemny kolor skóry to kara za grzechy (Kain był czarnoskóry), ale był przeciwnikiem niewolnictwa. Mormonami mogą być homoseksualni, o ile wstrzymają się od kontaktów seksualnych z tą samą płcią. Ocenia się, że jest ich we wspólnocie około 10 procent.
Na czele Kościoła stoi Pierwsza Prezydencja złożona z prezydenta, dwóch doradców oraz 12 apostołów. Rada podejmuje najważniejsze postanowienia w sprawie wszystkich wiernych i tylko ona pobiera „honorarium”. Nie ma tradycyjnego kleru. Rolę duchownych w Kościele Mormonów pełnią wszyscy mężczyźni, którzy przygotowywani są do tej funkcji od małego. Po ukończeniu 19. roku życia muszą przez dwa lata podróżować po świecie i nieść słowo Boże. Dzięki tym misjom mormoni świetnie znają języki obce. Mitt Romney znakomicie mówi po francusku, bo przez dwa i pół roku, w latach 60., był na misji we Francji.
Kościół Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich porównywany jest do świetnie prosperującej korporacji. Każdy członek oddaje na rzecz wspólnoty 10 procent dochodów. Majątek LDS to dziś około 30 miliardów dolarów. Mormon pracuje także na rzecz Kościoła. Kiedy jednak sam wpadnie w tarapaty, może liczyć na pomoc. Po dziesięcioleciach samowystarczalności mormoni wolą polegać na sobie. Mają fundusze socjalne, farmy, jak ta na Florydzie – największa farma hodowlana w Ameryce. W Salt Lake City zbudowali gigantyczny silos, gdzie gromadzą zboże na wypadek kataklizmów.
Czytaj także: Dziś Sinéad O'Connor nazywa się Shuhada Davitt i wyznaje islam. Jak wygląda jej życie?
Ziemskie królestwo
Wśród członków mormońskiej wspólnoty nie ma zbyt wielu celebrytów, jeśli nie liczyć autorki Zmierzchu Stephenie Meyer. Ale mormoni są w znacznie ważniejszych miejscach niż Hollywood. Po nauce w tak prestiżowych uczelniach, jak Harvard Business School, pracują na Wall Street, w amerykańskim Kongresie. W 2002 roku organizowali zimową olimpiadę w Salt Lake City. Perfekcyjnie!
Tekst: Magda Łuków