Poznaj wnuka Daniela Olbrychskiego! Kim jest utalentowany Antoni?
Czy pójdzie w ślady sławnego dziadka?
Ma dwadzieścia pięć lat, jest wnukiem Daniela Olbrychskiego i pasjonuje się szermierką historyczną. Ostatnio w nieoficjalnych mistrzostwach świata na największych zawodach Swordfish zajął drugie miejsce. Kim jest Antoni Olbrychski i jaka jest jego relacja ze sławnym dziadkiem? Po raz pierwszy opowiedział o tym w wyjątkowej rozmowie z Krystyną Pytlakowską!
Dziennikarka VIVY! zapytała Antoniego Olbrychskiego, jak zaczęła się jego przygoda z szermierką i jak doszło do tego, że w tak prestiżowych zawodach odniósł sukces.
Antoni Olbrychski: Trzeba mieć odpowiednie miejsce w rankingu, żeby się na takie zawody dostać. Na Swordfishu zdobyłem srebro w mieczu i brąz w szabli. Dało mi to 11. pozycję w mieczu w rankingu światowym oraz 3. w szabli. Ale sukces był nie tylko mój. Koledzy też świetnie sobie poradzili. Brąz w rapierze z lewakiem przywiózł Aleksander Dynarek, a srebro w szabli Konrad Kramarz.
Krystyna Pytlakowska: Tym bardziej się to liczy, że były to zawody międzynarodowe. Myślę, że twojemu dziadkowi bardzo podobają się twoje zainteresowania.
To prawda, przyklasnął mojej pasji i pomógł znaleźć pierwszego nauczyciela. A także sprezentował mi szablę. Jako dziecko interesowałem się historią, rycerstwem, wojownikami. Na podwórku walczyłem z kolegami na kije, a pewnego dnia poprosiłem dziadka, żeby kupił mi szablę. Dostałem ją, gdy miałem 14 lat.
Często jeździsz na takie zawody?
Na zawody w szermierce historycznej coraz częściej. Polska liga bardzo rozwinęła się w ciągu paru lat, więc jest dużo przestrzeni do rywalizacji.
A jednocześnie studiujesz.
Nie jestem już studentem, pracuję. Prowadzę treningi szabli historycznej w Akademii Szermierzy. Poza tym prowadzę zajęcia historyczne dla dzieci na zamku w Czersku, Zamku Królewskim oraz na Dziecięcym Uniwersytecie Ciekawej Historii. Czasem piszę do historycznych magazynów i biorę udział w pokazach. Sportowi i historii poświęcam najwięcej czasu.
Dziadek docenia twoje hobby i bardzo ci kibicuje. A twój ojciec Rafał?
Jest zainteresowany tym, co robię. Ostatnio śledzi moje poczynania coraz uważniej, bo są transmitowane w Internecie.
Żeby walczyć szablą i mieczem trzeba mieć jakieś określone cechy charakteru?
Chyba nie trzeba mieć żadnej cechy wrodzonej. Wszystko można wykształcić w toku treningu. Dużo uwagi przywiązuje się do kształtowania reakcji. Walka toczy się bardzo szybko. Trzeba więc umieć podejmować błyskawiczne decyzje, czasem nawet zmieniać je w trakcie wykonywania ruchu. Przeciwnik na przykład broni się i nagle zaczyna atakować, więc ja muszę zacząć się bronić, żeby nie zostać uderzony. To symulacja prawdziwej walki, gdzie każde uderzenie jest niebezpieczne. Z kolei na zawodach może kosztować utratę punktów.
Czy taka pasja pomaga w życiu?
Daje szereg różnych korzyści. Sport sprawia, że jesteśmy aktywni, a przez to sprawniejsi. Poza tym daje endorfiny wpływające na polepszenie nastroju. Często na trening jadę spięty po całym dniu, a wracam zrelaksowany. Pasja na tyle wrosła w moje życie, że stała się też sposobem zarabiania pieniędzy. To też kontakty z ludźmi, którzy podzielają moje zainteresowania. Spotykamy się na zawodach, podczas treningów. Mam do tego poczucie, że uprawiając szermierkę historyczną, robię coś oryginalnego, wyjątkowego. Nigdy jednak bym nie powiedział, że ćwiczę szermierkę tylko dlatego, że to jest zgodne z tradycją. To raczej smaczek niż główna motywacja.
A oglądałeś Potop i Pana Wołodyjowskiego?
Oczywiście, że oglądałem. Pojedynek w Potopie uważam za bardzo dobry. Cały czas zresztą jest uznawany za jeden z najlepszych pojedynków filmowych na szable.
Jesteś nieodrodnym wnukiem swojego dziadka Daniela. Masz w genach jego pasję.
Być może, chociaż dziadek nie był szermierzem, grał tylko w filmach ze scenami szermierki. Zresztą ojca ominęły te zainteresowania, więc to raczej podważa teorię o genach. I bez tego bym się zajął szermierką. Ale mogłem po dziadku odziedziczyć wytrwałość w dążeniu do celu.
A konno jeździsz?
Nie.
Nie chodzisz na rękach po Nowym Świecie jak Daniel Olbrychski.
Nie chodzę, jestem chyba od dziadka mniej atencyjny (śmiech).
Rozumiem, że szabla ci wystarczy. Będziesz walczył do późnej dojrzałości?
Szermierką chciałbym się zajmować tak długo, jak to tylko będzie możliwe i na ile będę się w stanie z tego zajęcia utrzymać. Moje życie zawodowe jest dość zmienne. Szermierka, pokazy, lekcje historii, konsultacje historyczne, warsztaty, pisanie. Biorę, co mi wpadnie w ręce i nie mam pewności, czym będę zajmował się za pół roku. Ale może kiedyś zdecyduję się na doktorat z historii.
I pewnie, jako uparty Olbrychski, dopniesz swego. Twój dziadek niedawno został magistrem. Przebijesz go.
Nie rywalizuję z moim dziadkiem. Walczę tylko szablą na zawodach