Reklama

Mimo że od ich rozwodu nie minęło jeszcze pół roku, media cały czas żyją napięciami na linii Kazimierz Marcinkiewicz - Isabel. Była żona oskarża byłego premiera o niepłacenie zasądzonych alimentów, on zaś broni się, że nie zarabia wystarczająco dużo, by sprostać wymaganiom finansowym byłej żony. W najnowszym wywiadzie polityk poszedł o krok dalej i oskarżył celebrytkę o stalking!

Reklama

Kazimierz Marcinkiewicz oskarżył Isabel o stalking

Kazimierz Marcinkiewicz zdecydował się szczerze opowiedzieć o swojej sytuacji prywatnej w obszernym wywiadzie dla Onet.pl. Polityk odniósł się m.in. do medialnej burzy wokół swojego zakończonego oficjalnie w październiku 2018 roku małżeństwa z Isabel.

„Proszę sobie wyobrazić, że pokłóciła się pani ze swoim partnerem. Idzie pani do łazienki wziąć prysznic. Wcześniej siada pani na toalecie. A partner otwiera drzwi, wyciąga telefon i panią nagrywa. I jak pani to odbiera - jako pieszczoty łóżkowe i próbę przeproszenia, czy...”, pyta retorycznie rozmówczynię, Agnieszkę Sztyler-Turovsky.

Twierdzi, że po raz pierwszy na zachowanie byłej żony, które można traktować jako stalking, zwróciła mu uwagę bliska przyjaciółka.

„Rozmawiałem o tym z koleżanką. Zadałem jej to samo pytanie. I uświadomiła mi, że to nie tylko prowokacja, ale wręcz przemoc psychiczna. Moja była nie dość, że coś takiego zrobiła, to jeszcze na dodatek pochwaliła się tym opinii publicznej, sprzedając to do mediów. Po tej rozmowie z koleżanką zajrzałem do Internetu i przepatrzyłem to wszystko.

I to jest naprawdę porażające. Cztery lata, kilkaset tekstów na mój temat. Wszystkie prowokowane przez nią ani jeden przeze mnie. I wszystkie mnie szkalują, obrażają, poniżają (...) zobaczyłem, jaki jest tego ogrom. Wtedy po raz pierwszy pomyślałam, że to stalking”, zwierzył się były premier.

Kazimierz Marcinkiewicz o kulisach związku z Isabel

Okazuje się, że polityk kilka razy wyciągał dłoń do Isabel w geście pojednania, jednak ta konsekwentnie ją odrzucała.

„Wielokrotnie proponowałem jej różnego rodzaju ugody. Nawet jeśli zalegam z płatnościami, to żywię ją przez 10 ostatnich lat. Jest na moim utrzymaniu. Akceptuję wyrok sądu. Choć jest dla mnie trudny (...) Tylko, że jej nie chodzi o płacenie. Bo jak 4, 3 i 2 lata temu płaciłem regularnie, to i tak pluła na mnie w gazetach ile wlezie. Wykorzystuje każdy moment i każdy fakt do tego, by mnie oczerniać. Tak robi stalker”, grzmi Kazimierz Marcinkiewicz.

Autorka wywiadu zwróciła uwagę, że zachowanie byłej żony może świadczyć o tym, że Isabel nadal coś do niego czuje, mimo że ten ją zranił, odchodząc.

„A może było odwrotnie? To ja od niej uciekłem (...) Ja z nią żyłem trzy lata. Z czego dwa odchodziłem. Jak odszedłem, to ona jeszcze dwa lata udawała, że żyjemy razem. Mojej stalkerki nic nie zatrzyma. Będzie to robić do końca. Do mojego grobu.(...) Starałem się zrobić wszystko, by jej nie skrzywdzić. Mam prawie 60 lat i nie wiem, ile jeszcze pożyję. Nie mam zamiaru tracić życia tylko dlatego, że ktoś zagiął na mnie parol i postanowił mnie wykończyć. Tym bardziej że to już jest nie do wytrzymania”, zwierzył się polityk.

Zadeklarował również, że ani przez chwilę nie myślał o powrocie do byłej żony, ponieważ jest ona „horrorem”.

(...) mi trafił się horror. Do horrorów się nie wraca. Horrorów nie ogląda się wiele razy. Raz się obejrzy. I się do nich nie wraca. Długo”, zapewnia z mocą.

Isabel Marcinkiewicz odpowiada na zarzuty Kazimierza Marcinkiewicza

Oczywiście poetka z Brwinowa, jak nazywana jest przez media Isabel, nie mogła oprzeć się pokusie i krótko po opublikowaniu wywiadu zamieściła na swoim profilu na Facebooku obszerny wpis, w którym insynuuje, jakoby jej były mąż miewał problemy z alkoholem i twierdzi, że w słynnym nagraniu były premier nie siedział na sedesie a na sofie.

„Dalej KM wspomina 'toaletę' (bardziej niż 'ona' jego), którą pomylił z sofą - być może po paru lampkach wina tak się zdarza. Nie zmienia to faktu, że K.M. pokazał agresję krzycząc prawdopodobnie na żonę. Dlaczego Pan wciąż kłamie? A co w tym ważniejsze, dlaczego nie wypełnia wyroku sądu? Dlaczego ucieka od tematu przestrzegania prawa? (...) Gdyby nie sąd... pan nadal być może dumnie biegał by jak motyl z kwiatka na kwiatek i zapylał, o niealimentacji już nie mówiąc”, ironizuje Isabel.

Dodaje, że słowa o tym, jakoby polityk „nie był ideałem, ale starał się być dobrym człowiekiem” to hipokryzja.

„Droga do tego jest prosta, może przestać kłamać odnośnie długu i go spłacić oraz dokonywać kolejnych wpłat alimentacyjnych terminowo? Po prostu. Wówczas mogę wycofać zawiadomienie o przestępstwie do prokuratury. Zostały dwa tygodnie na spłatę (...) Niechże Pan zapłaci. I nastanie błoga cisza”, publicznie obiecuje celebrytka.

Reklama

Jednak w jej słowa trudno raczej uwierzyć nawet najbardziej naiwnym osobom...

Robert Wolański
Robert Wolański
Reklama
Reklama
Reklama