„Żeby w pełni odczuwać piękno tego świata, jest mi niezbędna druga para oczu”. Czy Kayah w końcu znalazła miłość?
Kayah doskonale wie co to sukces i samotność. Zaznała miłości i rozpaczy. Posiada ugruntowaną pozycję zawodową, ma własną wytwórnię, dwa domy, rodzinę: syna, mamę, przyjaciół i ukochane zwierzaki. Ale w życiu każdego człowieka potrzeba... miłości. W końcu nikt z nas nie jest samotną wyspą. Czy Kayah znalazła w końcu szczęście? Artystka opowiedziała o tym w najnowszym wywiadzie.
Kayah jest zakochana?
Rinke Rooyens był jej wielką miłością. Jednak nie udało jej się utrzymać pełnej rodziny. Przeszła przez rozwód. I uważa to za swój wielki zawód. Wierzyła, że miłość pokona wszystkie problemy. Później Kayah łączono Kayah z Sebastianem Karpielem Bułecką i Pako Sarrem. Od tamtej pory wokalistka przeszła prawdziwą lekcję, uporządkowała swoje emocje, odbudowała zgliszcza, by zrobić miejsce dla kogoś wartościowego. I to się udało. Jeszcze niedawno mówiła VIVIE!, że znajduje się obecnie na etapie damsko-męskich relacji. „Czuję się wolna, otwarta, gotowa. Wiem, że nowa miłość przyjdzie”, mówiła.
W najnowszej rozmowie z magazynem „PANI”, Kayah opowiedziała o relacjach z mężczyznami i zdradziła, czy w jej życiu jest mężczyzna? Artystka przyznała, że umie być sama, dobrze czuje się ze sobą, jednak samotność zadaje ogromny ból. „Moja samotność wynikała ze słych życiowych wyborów. (…) Życie nauczyło mnie tego, że nie można szukać potwierdzenia własnej wartości w relacji z mężczyzną. Ponieważ jeśli same nie poczujemy się wartościowe, nikt nam tego nie da”, tłumaczy w wywiadzie. Kayah przekonuje, że partner nie powinien być dla kobiet synonimem szczęścia. Jednak często tak jest i wynika to z systemu patriarchalnego, w którym jesteśmy wychowywani.
Polecamy też: Kayah opowiedziała nam o swoim temperamencie i o tym, czym jest dla niej miłość EKSKLUZYWNE VIDEO
Piosenkarka nie ukrywa, że woli kroczyć przez życie we dwoje. Z wartościowym mężczyzną dzielić radości i smutki. „Żeby w pełni odczuwać piękno tego świata, jest mi niezbędna druga para oczu (…). Czuję jedynie, że mimo raz wciąż jestem zdolna ją dawać i doświadczać”, dodaje. Zapytana wprost o to, czy w tej chwili w jej życiu jest mężczyzna, któremu wyznaje miłość, powiedziała: „Odpowiem wprost, to bardzo intymne pytanie. Rzeczy przestają być intymne, kiedy stają się publiczne. Kocham życie. I mówię mu to często. (…) Jest mi dobrze. Stabilnie. Harmonijnie. Długo tego wypatrywałam”, zdradziła.
Zobacz też: „Jestem otwarta, miłość przyjdzie”. TYLKO NAM Kayah opowiada o tym, że jest kochliwa
Kayah o miłości w VIVIE!
Kilka miesięcy temu w rozmowie z Romanem Praszyńskim, Kayah opowiedziała o swoich pragnieniach i miłości. Czy nadal w nią wierzy?
- Oswaja Pani samotność?
Wydaje mi się, że każdy z nas jest gdzieś na dnie samotny, nawet pozostając w jakimś związku. Samotność jest trudna, kiedy nie jest naszym wyborem. Fajnie, kiedy można na życzenie nie być samemu. Cudownie jest iść przez to życie z kimś, dzieląc radości. Najbardziej kocham smakować życie we dwójkę. Podziwiać widoki i móc je multiplikować dzięki czyjemuś zachwytowi. Czuć mocniej każdą chwilę dzięki czyjejś obecności. Do pełni szczęścia brakuje mi tej drugiej pary oczu. Czyjegoś zachwytu. Dlatego kiedyś napisałam piosenkę „Na balkonie w Weronie” z tekstem: „Kiedy jesteś sam, choć cały świat u stóp, masz go tylko pół”.
- Wierzy Pani w miłość?
W miłość? Bardzo. Ale dziś wiem znacznie więcej. Wiem jakim jest rzadkim darem, jak trzeba ją cenić, dbać. Dojrzała miłość ma inny kształt. Inaczej się wyraża. Inne są priorytety. Dziś w tej sferze czuję się bardzo szczęśliwym człowiekiem, żyję świadomie.
- Co Pani daje szczęście?
Robię, to co lubię i jeszcze mi za to płacą (śmiech). Pamiętam, jak kupiłam wreszcie swój wymarzony dom, wieczorem obchodziłam go po ogrodzie nie wierząc, że jest mój. Że zapracowałam na niego własnym głosem, wrażliwością, intelektem. Byłam dzieckiem, które nie miało nawet swojego pokoju (...) Dziś mój dom jest bardzo towarzyski. Jest ruch (...) Mamy super przyjaciół, którzy nas odwiedzają. Jestem adorowana przez fantastycznych mężczyzn.
- Przyznała się Pani niedawno, że jest kochliwa?
To prawda. Bo ja lubię ludzi. Fascynują mnie. Potrafię zachwycić się bardzo różnymi cechami. Dlatego nie mogę powiedzieć, że mam swój typ. Nagle przelatuje iskierka, czuję z kimś chemię i to jest bardzo fajne. Ale nie mylę tego z prawdziwą miłością. Ta jest czymś wyjątkowym i cennym.
- A czy jest coś, co łączy mężczyzn, których Pani kochała?
Czuję się skrępowana mówiąc o tym publicznie. Czasami zadaję sobie pytanie, kogo kochałam? Kogo naprawdę obdarzyłam dojrzałym uczuciem, a nie pożądaniem, zamgleniem umysłu? Kiedy nie była to wyłącznie burza hormonów? Myślę, że moją wielką miłością był mój mąż. To była miłość od pierwszego wejrzenia. On był producentem programu „To było grane”, który miałam poprowadzić. Po raz pierwszy zobaczyłam go jak stał na ulicy pod studiem, spojrzałam na niego przez szybę taksówki i powiedziałam: „Ten”.
Polecamy też: „Jestem otwarta, miłość przyjdzie”. TYLKO NAM Kayah opowiada o tym, że jest kochliwa