Reklama

Katarzyna Warnke jest w ciąży!, Piotr Stramowski niebawem zostanie ojcem.. — takie nagłówki pojawiają się od kilkunastu miesięcy w prasie kolorowej. Nic dziwnego, gdyż zarówno Warnke, jak i jej mąż budzą ogromne emocje, a tytuł „najgorętszej pary w show-biznesie’’ nie wydaje się w ich przypadku nadany na wyrost. Temat ciąży aktorki powraca jak bumerang. Czy Katarzyna Warnke planuje w najbliższym czasie zostać mamą? Zdradziła w ostatnim wywiadzie.

Reklama

Katarzyna Warnke o macierzyństwie

W rozmowie z serwisem Newseria gwiazda przyznała, że jest świadoma faktu, że za parę lat może być jej bardzo trudno zajść w ciążę. Całe szczęście gwiazda nie traci nadziei.
„Przygotowujemy się, zastanawiamy, chcielibyśmy. Jest coraz większy kłopot z zajściem w ciążę. Jestem w tym wieku, że muszę się na dziecko zdecydować szybko, a nie wiem, czy jest to możliwe. Moja kariera zaczęła się rozpędzać. Jedno dziecko jest niewielkim obciążeniem. Nie należy za bardzo ufać temu, że kariera gwarantuje szczęście’’, wyznała aktorka. Temat ciąży aktorki co jakiś czas przewija się przez media. Kiedy w lipcu 2016 r. Katarzyna Warnke i Piotr Stramowski postanowili się pobrać, udzielili wspólnego, w którym przyznali, że chcą mieć potomstwo. „Oczywistym jest biologia — jeśli chcemy mieć dzieci, musimy się zdecydować w najbliższym czasie. Dużo rozmawialiśmy. I muszę przyznać, że to były jedne z naszych najciekawszych rozmów. Piotrek jednak długo nie mógł zrozumieć, dlaczego sprawa wieku tak bardzo mnie dotyka’’, zdradzili w rozmowie z dziennikarzem.

Katarzyna Warnke i Piotr Stramowski w VIVIE

Aktorska para udzieliła w marcu ubiegłego roku szczerego wywiadu Beacie Nowickiej do magazynu VIVA!. Na jego łamach zdradzili na czym polega... fenomen ich związku!

Kiedy się poznaliście, które z Was było bardziej rozgadane, otwarte?

Kasia: Chyba obydwoje.

Piotr: Nie, ja byłem bardziej otwarty.

Kasia: Tak…?

Piotr: Ja w ogóle jestem w kontakcie bardziej bezpośredni.

Kasia: Jak już się zdecydowaliśmy być razem, gadaliśmy obydwoje (śmiech). Muszę najpierw zaufać.

Piotr: Kaśka jest jak kot, ja jak pies. To bardzo trafne porównanie. Kot czasami nie lubi, żeby go głaskać, sam lubi wybrać moment, który mu odpowiada. A ja jestem psiakiem, który przychodzi, oddaje serducho i JEST (śmiech).

Kasia: I oczywiście myślisz, psiaku, że twoja postawa jest fajniejsza?

Piotr: Nie. Ja tego w ogóle nie oceniam.

Kasia: Ale tak się ucieszyłeś z tego porównania.

Piotr: Jestem dzisiaj w ogóle w takim dziwnym nastroju…

Tak wielka bliskość, jaka jest między Wami, rodzi rzeczy fajne i mniej przyjemne, bo nie udajecie przed sobą.

Piotr: Będziemy przez to krócej żyć o jakieś 20 lat, ale spoko (śmiech). W końcu jakość się liczy, a nie długość. Ale muszę powiedzieć, że kiedy nas tak słucham, to sobie myślę, że chyba jesteśmy oboje porąbani. Nie wiem, skąd to się bierze, czy my jesteśmy jacyś nadambitni? Bo naprawdę trzeba bardzo chcieć, trzeba mieć siłę i energię, żeby tak cały czas walczyć o związek jak my. To jest trochę masochistyczne, ale sprawia nam przyjemność to gadanie, roztrząsanie, analizowanie i tak dalej. Dla mnie piękne jest to, że chcemy widzieć siebie takimi, jacy jesteśmy. Idziemy ramię w ramię, blisko siebie – ja to kupuję.

Kasia: Tak, najbardziej alarmuje nas oddalanie się od siebie. Wolimy się pokłócić, ale dojść do sedna, niż milczeć, udawać, że jest w porządku, i coraz bardziej się oddalać. Jakbyśmy prowadzili statek kosmiczny, gdzie jest dwóch pilotów, którzy muszą się dogadywać. Małżeństwo jest trochę jak taki statek.

Piotr: Dlaczego kosmiczny?

Kasia: Bo leci w nieznane. To nie jest zwykła trasa z Warszawy do Krakowa tylko podróż na Marsa. Podoba ci się?

Ważne, żeby nie tracić się z pola widzenia. Jestem taką osobą, która strasznie potrzebuje atencji.

Piotr: Fajne. Ten mój kumpel ze swoją partnerką płyną kompletnie innym statkiem niż my. To są kompletnie inne światy. Kiedy go słuchałem, pomyślałem: my takich problemów nie mamy. Ale mamy inne.

Reklama

Kasia: Nawet nie chodzi o problemy, tylko o to, że nie ma stałych w naszym związku. Ponieważ odkąd się poznaliśmy, zmieniamy się i sekundujemy sobie, żeby się zmieniać. Ale każda zmiana powoduje turbulencje na tym statku, nagle któreś z nas czuje się mniej kochane albo słabsze czy pomijane. Ważne, żeby nie tracić się z pola widzenia. Jestem taką osobą, która strasznie potrzebuje atencji. Dla mnie atencja to forma miłości. Nawet pies czy kot cieszy się, że został dostrzeżony, a co dopiero człowiek. Zdaje mi się, że każdy pragnie uwagi, zrozumienia i czułości. Tych trzech rzeczy. Jak zapytasz kogokolwiek, czy chciałby je dostać, to chyba dla każdego jest oczywiste, że tak.

Adam Pluciński/MOVE
Adam Pluciński/MOVE
Reklama
Reklama
Reklama