„Unikam ludzi, którzy niosą burzę. Uprawiam wdzięczność, za wszystko”
Katarzyna Nosowska o pozytywnym przekazie i życiowych doświadczeniach
Wciąż nas zaskakuje! Wydała wspaniałą książkę A ja żem jej powiedziała…, zachwyciła nowym brzmieniem na swojej płycie BASTA, a to dopiero początek. Katarzyna Nosowska w swojej twórczości głośno i odważnie punktuje naszą rzeczywistość. Nie ukrywa, że dziś żyje na własnych warunkach, ale potrzebowała na to czasu. Teraz została twarzą kampanii, w której zwraca uwagę na pozytywny przekaz! W najnowszym wywiadzie, artystka opowiedziała nam o tym, jak ważne jest dobre słowo i wsparcie.
Katarzyna Nosowska o pozytywnym przekazie i życiowych doświadczeniach
Ta muzyczna rewolucja, także wizerunkowa rewolucja była Pani potrzebna? Udało się uciec od łatek, sentymentów?
Skoro zaistniała to najpewniej była konieczna (uśmiech). Wbrew pozorom, wszystkie decyzje dotyczące twórczości podejmuję wiedziona wyższą koniecznością. Stylistyka stara się nadążyć za doświadczeniem I aktualnie panującą w moim życiu aurą, nigdy odwrotnie. Pojawienie się kolorów jest wynikiem prywatnej przemiany, a peruki kwestią lenistwa.
Odeszła Pani od typowej rockowej estetyki, a na jej miejsce wkroczyło elektroniczne brzmienie, bity, syntezatory… I fani to pokochali! Chyba najlepiej odzwierciedla to Fryderyk dla alternatywnego albumu roku za płytę ,,Basta”. Czy Pani miała jakieś obawy, że słuchacze nie przyjmą tego pozytywnie?
Tworzę dla ludzi i w skrytości serca marzę, by moja propozycja znalazła odbiorcę, natomiast w trakcie trwania procesu twórczego, myślę tylko o samym procesie. Bardzo szanuję prawo słuchacza, do swobodnego wyboru i liczę się za każdym razem z tym, że moje poczynania mogą go ode mnie odstręczyć. Kiedy dzieje się inaczej jestem prawdziwie wdzięczna.
Czuje pani, że w końcu żyje na własnych warunkach?
O tak. To absolutna nowość. Długo zbierałam się do przyznania sobie prawa do wzięcia realnej odpowiedzialności za jakość własnego życia. Lepiej późno niż wcale.
A jak to się stało, że mama i syn razem stanęli na jednej scenie? Utwór ,,Mówiła mi matka” wykonujecie wspólnie.
Pomyślałam, że tekst tej piosenki wybrzmi dobitniej, gdy wygenerujemy go razem. To zupełnie niezwykłe widzieć go dorosłego, tuż obok... Bardzo mnie to wzrusza.
Na płycie nie brakuje sarkazmu czy ironii, gorzkich refleksji wobec rzeczywistości. W jednym z utworów nie przebiera Pani w słowach. Znieczulamy się na pewne sytuacje, zachowania, słowa?
Myślę, że tracimy zdolność refleksji, która wyróżniała nas ludzi na tle pozostałych gatunków. Zapadamy w coraz głębszy sen, w którym nie potrafimy realizować naszego potencjału. Zaczęliśmy wierzyć w oddzielenie, a to sprawia, że drugi człowiek jawi się jako zagrożenie i prowokuje atak.
Jakie jest Pani zdanie na temat kobiecej solidarności? To w ostatnim czasie głośny temat, który rozgrzewa internetowe fora do czerwoności. Kobiety w Polsce potrafią się wspierać, a może są dla siebie największym wrogiem?
Kobiety potrafią się wspierać i jednocześnie potrafią być największym wrogiem. Wszystko zależy od kobiety. Tak jak istnieją chytrzy bogacze i hojni ubodzy, i odwrotnie.
W swojej twórczości staje się Pani głosem odwagi, mówiącym o tym, co boli, śmieszy... Teraz ten głos również objawia się w nowy sposób. Została Pani twarzą kampanii ,,Dobry Głos dla firm”. Jest nadzieja na to, by wpłynąć na zmianę ludzkich nawyków?
Bardzo wierzę w ludzi. Wierzę też z zmianę nawyku. Podobne ciągnie do podobnego. Człowiek, który promieniuje złą energią na pewno nie jest zadowolony z życia, stoi w kolejce po szczęście. Można w ramach treningu spróbować na początek mówić, lub pisać dobre, ciepłe słowa i poczekać chwilę na efekt. Rzeczywistość staje się jakby inna, w rezultacie czego dochodzimy do wniosku, że nasza dawna metoda była nieskuteczna i pragniemy trwałej zmiany. Sprawdziłam. To działa.
Za bardzo skupiamy się na tych negatywnych aspektach naszego życia? Jak Pani broni się przed tą negatywną energią i co Panią nastraja optymistycznie?
Świadomie dokonuję wyboru. My mamy wybór. Słowa nic nie kosztują. Chcę mówić ludziom dobre rzeczy. Wiem jak bardzo jesteśmy głodni dobrych słów. Wiem jak człowiek gwałtownie mięknie i jaśnieje, gdy się go uzna, pochwali, doceni. Unikam ludzi, którzy niosą burzę, unikam treści, które potęgują lęk. I uprawiam wdzięczność, za wszystko. Staram się być przytomna w każdej sekundzie, by nie przegapić czegoś, za co mogę być wdzięczna.
Nieśmiała, wstydliwa, stremowana przed występami… tak opisuje Pani w wielu wywiadach swoje wiodące cechy. Chyba coś się zmieniło, prawda?
Jestem nieśmiała, wstydliwa i piekielnie stremowana przed wyjściem na scenę. Zmieniło się to, że uznałam siebie w pełni, z całym tym dobytkiem inwentarza. Wychodzę do ludzi, by pobyć razem a nie po akceptację, jak dawniej. Myślę, że nareszcie się ze sobą zakolegowałam.
Mówiła Pani, że dokonała pewnego rodzaju ,,ponownego przyjścia na świat”. Życie jest lepsze kiedy w końcu mamy odwagę zawalczyć o samych siebie?
Zdecydowanie lepsze! Człowiek czuje się naprawdę wspaniale, gdy zacznie pytać siebie ,,czy ja tego chcę?” I wyrzuca ze słownika słowa „powinnam” i „muszę”.
Może dziś Pani powiedzieć, że jest pewna siebie, szczęśliwa? W końcu przyszedł czas na to, by odważyć się spojrzeć w przyszłość.
Jestem bardzo szczęśliwa. I nie dlatego, że stąpam po miękkim dywanie. Po prostu zaufałam procesowi jakim jest życie. Bywa bardzo trudne, ale odkąd nauczyłam się, że w obliczu cierpienia rozwijamy się w sposób niezwykły - przestałam się bać, a jak nie ma lęku to jest wspaniale.
Co dalej? Planuje Pani wydanie kolejnej płyty?
Dalej? Będzie co ma być. (uśmiech) Wyglądam tego z ekscytacją. Małymi krokami, byle do przodu!