„Totalne wycieńczenie, dwa razy zasłabłam”, Katarzyna Meller o programie Ameryka Express
„Liczyłam, że program będzie trochę sfingowany i nam jakoś pomogą”
- Roman Praszyński
Katarzyna Meller szybko zdecydowała się na udział w programie Ameryka Express. Razem z przyjaciółką Moniką Zagajewską wyjechały przeżyć największą przygodę swojego życia i nie spodziewały się, że będzie ona aż tak wielkim wyzwaniem. O swoich doświadczeniach w Ameryce Południowej opowiedziała Romanowi Praszyńskiemu.
– Jakie wrażenia?
Fantastyczna przygoda. Choć nie byłam przygotowana na totalne wycieńczenie. Wędrowaliśmy na wysokości ponad trzech tysięcy metrów. Pogoda szalona – od upałów ponad 30 stopni do 10 stopni i deszczu. Lało tak, że majtki, buty wszystko było przemoczone. Więc plecak momentalnie ważył 20 kilogramów. I trzeba było spać w mokrym śpiworze. Dwa razy zasłabłam.
– I co wtedy?
Zostałam uratowana przez rycerza na białym koniu. Był nim duet Tomka Karolaka i Kuby Urbańskiego. Kuba przejął mój plecak, a Tomek wziął mój śpiwór. Dwa razy wybawili mnie z opresji.
– Sprezentowała im Pani whisky po powrocie?
Zrobiłam w domu imprezę dla wszystkich uczestników. Bardzo się polubiliśmy, ekstremalne doświadczenia bardzo nas do siebie zbliżyły. Następne spotkanie u Lary Gessler.
– Czyli piękna przygoda w Andach?
Absolutnie odświeżająca. Zmuszająca do podstawowych konstatacji. Na własnej skórze – ja i moja przyjaciółka Monika Zagajska – odczułyśmy, jak niewiele trzeba, żeby być szczęśliwą.
– Ile trzeba?
Nic. Kompletnie nic. My w Europie jesteśmy otoczeni przedmiotami. Tam radziłyśmy sobie bez tego wszystkiego. Najtrudniejsze okazało się proszenie o nocleg. Od czwartej rano byłyśmy na nogach, wieczorem było już ciemno, a my odbijałyśmy się od piętnaściorga drzwi. Ludzie się boją przyjąć nieznajomych do domu, tam jest szalenie niebezpiecznie.
– Myślałem, że przygody uczestników są sfingowane.
Szczerze mówiąc, też liczyłam, że program będzie trochę sfingowany i nam jakoś pomogą. Ale musiałyśmy walczyć same. Byłyśmy tak zmęczone i głodne, że chciałyśmy spać na ulicy, ale warunki programu na to nie pozwalały. Natomiast gdy już ktoś okazywał nam serce, było to niewiarygodnie wzruszające i dawało siłę na następny dzień.
– Wygrała Pani „Amerykę Express”?
Pomidor.