Katarzyna Grochola: „Trzeba być ofiarą, żeby się z tego wyzwolić”
Pisarka w mocnych słowach o życiu w przemocowym związku
We współczesnym świecie jest coraz mniej małżeństw i coraz więcej rozwodów. Choć ludzie wierzą w miłość, zaczęli doceniać zalety życia w niezalegalizowanych związkach. Wiedzą, że z biegiem czasu druga osoba może się zmienić - i to wcale nie na lepsze. Na początku zawsze jest pięknie i wesoło. Potem odkrywamy ciemniejsze strony partnera czy partnerki. Najgorzej, gdy jest nią agresja oraz przemoc. Z taką sytuacją zmierzyła się Katarzyna Grochola. Teraz w mocnych słowach opowiedziała o dramatycznej przeszłości.
Katarzyna Grochola o przemocy w związku
Katarzyna Grochola nie miała łatwego życia. Choć napisała wiele wspaniałych książek, które potrafią podnieść kobiety na duchu, sama zmagała się z prawdziwymi dramatami. Pobierała się trzy razy, przeżyła także romans z żonatym mężczyzną i kilka burzliwych związków. Z pierwszego małżeństwa sama zrezygnowała, bo zakochała się w innym. Potem wyszła za mężczyznę, który zaczął stosować przemoc. Musiała przed nim uciekać z dzieckiem i zwierzętami. Teraz, przy okazji jubileuszu istnienia Centrum Praw Kobiet, opowiedziała Karolinie Błaszkiewicz z portalu WP Kobieta o swoich trudnych doświadczeniach.
Zdradziła, co czuła, gdy podjęła decyzję, że nie ma innego wyjścia, niż ucieczka. Powiedziała: „Przede wszystkim czułam, że natychmiast muszę uciekać. Uciekałam bez dokumentów, bez pieniędzy, z klatką ze szczurem, psem i córką. Zwierzęta trzeba było też wziąć, bo nie wiadomo było, czy agresja nie skupi się na nich. Tym bardziej że kota straciłam już z rąk męża. Pamiętam, że oprócz kompletnego poczucia bezradności i bezsilności budziło się we mnie takie dosyć w pewnym momencie”.
Było to instynktowne. Nie myślała się nad tym, co będzie później. Chciała działać, ale się bała. Wspomina: „Nie zastanawiałam się nad tym, co będzie za tydzień. Nie zastanawiałam się nad tym, czy wrócę do tego domu, czy nie wrócę, a przecież to był mój dom. Nawet byłam na policji, ale wycofałam oskarżenia, bo bałam się, co będzie, jeśli on się o tym dowie. Byłam tam zresztą z jego przyjacielem. Policjant patrzył na mnie tak, jak policjanci patrzą na kobiety, które najpierw opowiadają, co się stało, a potem mówią: Ale wie pan, może lepiej nie, bo może to tylko raz. Polska nie jest krajem, w którym można kobietę ochronić, ponieważ to sprawca powinien być zabrany z domu. Nie ofiara”.
Teraz pisarka chce uświadamiać kobiety i mobilizować je do działania w chwilach kryzysu. Nazywa rzeczy po imieniu. Choć jej samej udało się przezwyciężyć ten problem, wiele kobiet nadal tkwi w fatalnych relacjach. Mówi: „Wiem, że Centrum Praw Kobiet nie lubi tego słowa, lecz trzeba być ofiarą, żeby się z tego wyzwolić. Jak człowiek nie wie, że jest ofiarą, to trwa w tym wszystkim. Ten krąg przemocy jest takim kręgiem jak współuzależnienie od męża alkoholika, którego się chroni, którego się broni, który jest żywicielem rodziny. Towarzyszy temu wstyd. Matka, która mówiła ci: Nie wychodź za niego i tak dalej. W kręgu przemocy istnieje to samo współuzależnienie, ale 10 razy silniejsze, bo bardziej wstyd. Znam bardzo dużo małżeństw przemocowych. Znam bardzo dużo ludzi znanych, którzy tkwią lub tkwili w związkach przemocowych. Polska nie jest krajem, w którym się można przyznać i krzyknąć me too i wszystko będzie fajnie”.
Dodała także, iż rozumie, że niektórzy lubią nieco ostrzejsze sytuacje, ale wcale nie o to chodzi: „Wszyscy jakoś tam doświadczyliśmy kiedyś przemocy. Albo w szkole ze strony rówieśników, nauczycieli, ze strony rodziców, którzy nam dali ścierą przez łeb. Może dlatego jeszcze nie potrafimy sobie z tym radzić. Albo sobie radzimy w sposób agresywny i w związku z tym mówimy chyba lubi być bita, skoro nie odchodzi. Co innego czytać sobie Greya, lubić BDSM i się umawiać, że dziś ja cię wiążę cudownymi kajdaneczkami z łapki króliczej, a co innego żyć w związku przemocowym”.
Katarzyna Grochola zapowiedziała również, że właśnie obecne nasilające się negatywne zachowania w relacjach międzyludzkich, będą ją napędzać do przeciwstawiania się i pisania pogodnych książek o miłości.
Zgadzacie się z jej zdaniem?