Reklama

Katarzyna Dziedzic jest na językach wszystkich. Kobieta, która miała zostać brutalnie pobita przez swojego partnera, z dnia na dzień stała się bohaterką mediów. Kiedy wszyscy zadają sobie pytanie, jak mogło dojść do tej sytuacji, na jaw wychodzą nowe fakty w sprawie. Dziedzic w ostatnim wywiadzie opowiedziała, jaki naprawdę był Miłosz P. i dlaczego — mimo głosów, które do niej docierały — postanowiła z nim być.

Reklama

Katarzyna Dziedzic o hejcie

Gdy media po raz pierwszy poinformowały o tym, co zdarzyło się pewnej nocy, nikt nie mógł w to uwierzyć, a do Katarzyny Dziedzic docierało wsparcie z całej Polski. Osoby, które również doświadczyły przemocy domowej, pisały w komentarzach, że nikt nie ma prawa podnieść ręki na drugiego człowieka. Jednak pojawiła się również inna grupa.

Jak się okazuje, znalazły się osoby, którym nie podobają się słowa Katarzyny Dziedzic. Wielu z nich uważa, że to, co stało się w ich domu, powinno zostać pomiędzy partnerami. W rozmowie z dziennikarzem WP była dziewczyna trenera personalnego przyznała, że również docierają do niej słowa krytyki.

„Psychicznie jest ciężko. Nie spodziewałam się takiego linczu na moją osobę. Jestem silna psychicznie, mam wielkie oparcie w swojej rodzinie, ale przejmuje mnie to, bo, nie ukrywajmy, przemoc za zamkniętymi drzwiami, przemoc domowa jest zjawiskiem bardzo częstym i praktycznie nikt o tym nie mówi’’, wyznała kobieta.

Katarzyna Dziedzic zdaje sobie sprawę, że sytuacja, w której inni nie wierzą w jej słowa, jest dla kobiet jasnym sygnałem. „Ze względu na to, że na mnie spada taki duży hejt, że ludzie mi nie wierzą, inne kobiety boją się o tym mówić. Raz doszło do takiej sytuacji, że Miłosz pobił się na imprezie z jednym facetem i powiedział, że jest to moja wina. (...) Miałam z tyłu głowy, że to jest kobieciarz, że on się tak szybko nie zmieni, ale chciałam mu wierzyć, że jest inaczej’’, twierdzi była dziewczyna trenera personalnego.

Reklama

A Wy, jakie macie zdanie na ten temat?

Instagram
Reklama
Reklama
Reklama