W minionym tygodniu media obiegła informacja o śmierci uczestniczki programu "Nasz nowy dom". Katarzyna Dowbor, będąca wówczas jego prowadzącą, doskonale pamięta Annę Malinowską oraz jej nastoletnią wnuczkę. Obie marzyły tylko o tym, aby w ich życiu w końcu zagościł spokój. Trudno uwierzyć w wymiar tej rodzinnej tragedii...

Reklama

Katarzyna Dowbor wspomina zmarłą panią Annę. Kobieta chorowała na nowotwór

Anna Malinowska zmarła 20 maja po długiej i wyczerpującej walce z nowotworem. Jej poruszająca historia została przedstawiona przed kamerami w marcu 2021 roku. Prowadziła bar "Modrzewiak", zmagała się z problemami finansowymi, a kilka miesięcy wcześniej w wyniku choroby straciła ukochaną córkę. Pani Anna została wówczas jedynie z nastoletnią wnuczką Gabrysią, nad którą sprawowała opiekę do ostatnich dni życia. Katarzyna Dowbor była przerażona jej przeżyciami.

"Pamiętam ją doskonale. Pamiętam, że jej wnusia była wtedy jeszcze dosyć mała. W tej chwili też jest jeszcze dzieckiem, które zostało w tragicznej sytuacji. Jest bez mamy, która również zmarła na chorobę nowotworową i bez babci. Pamiętam panią Annę jako bardzo dzielną kobietę. Prowadziła pub, straciła go i bardzo to przeżywała" — wyznała w najnowszej rozmowie z Plotkiem, wspominając zmarłą uczestniczkę.

Andrzej Marchwiński / POLSAT

Była gospodyni programu czuje ogromne przywiązanie do bohaterów programu i bardzo poruszyła ją wiadomość o śmierci Anny. Jest również zasmucona losem nastolatki, która w tak krótkim czasie straciła całą najbliższą rodzinę.

"Pamiętam jej ogromną troskę wobec wnuczki. Wtedy nikt nie sądził, że panią Anię też dotknie problem choroby. Bardzo to jest dla mnie smutne, bo jestem gdzieś tam do tych ludzi przywiązana. Mam wiele wspomnień związanych z tym programem i bohaterami. Nie chciałabym dostawać takich wiadomości, a to już było kilkukrotnie. Najbardziej boli kiedy dzieciaki odchodzą. Najbardziej przeżyłam odejście Marty, takiej 17-latki, z którą nawiązałam super kontakt. A pani Ania była super babcią, dbała o małą... Smutne to", podsumowała.

Zobacz także

"Nasz nowy dom". Historia Anny Malinowskiej poruszyła całą Polskę

Ekipa "Naszego nowego domu" odwiedziła 67-letnią Annę oraz jej 14-letnią wnuczkę na początku 2021 roku. Dom, w którym mieszkały, był w fatalnym stanie. Używały tylko jednego pokoju, spały razem w łóżku, a stary piec na węgiel rujnował zdrowie chorej na astmę kobiety.

Kobieta miała przy sobie tylko Gabrysię. Najpierw straciła Janka, wieloletniego partnera. Pół roku później nowotwór stwierdzono u jej 37-letniej córki, Urszuli. Zrobiła gastroskopię, zaniepokoiły ją nieustające bóle żołądka. Na ratunek było już za późno... "Okazało się, że to zaawansowany nowotwór żołądka. Szybko wszystko poszło. Okazało się, że są przerzuty do kości, szpiku kostnego. Nikomu nie życzę, by przeżył śmierć własnego dziecka" — wyznała pani Anna w rozmowie z Dziennikiem Łódzkim.

Reklama

Babcia nastoletniej Gabrysi nie nacieszyła się długo spokojem i nowym domem od Katarzyny Dowbor. Przez ostatnie miesiące swojego życia walczyła z nowotworem, podobnie jak córka. Przeszła operację i chemioterapię, jednak pojawiły się przerzuty na kolejne organy. Mimo to nie traciła woli walki i wierzyła, że to nie koniec. Sił dodawała jej wnuczka. "Nie poddaje się, muszę żyć dla Gabrysi! Oprócz mnie nie ma nikogo!" — mówiła.

Andrzej Marchwiński / POLSAT
Reklama
Reklama
Reklama