Reklama

Nawet jeżeli zdarza mi się coś, co w pierwszym momencie wydaje się katastrofą życiową, to potem mówię sobie: »Dobra, odwrócę to, zbierz się w sobie, zawalcz, wstań i idź dalej«”, mówi Katarzyna Dowbor. Dziennikarka w inspirującej rozmowie o przeżyciach związanych z utratą pracy, a także sile, którą wyniosła z rodzinnego domu. To ona dziś nie pozwala jej się poddawać przeciwnościom. Po raz pierwszy Katarzyna Dowbor opowiedziała o relacji z rodzicami. Wiele im zawdzięcza. "Był czas, kiedy naprawdę byliśmy biedni. Typowa inteligencka rodzina. W tamtych czasach inteligenci nie mieli za łatwo", wspomina. Co wyznała w rozmowie z Krystyną Pytlakowską? Przypominamy fragment wywiadu z prezenterką, który ukazał się w magazynie VIVA! 6/2024.

Reklama

[Ostatnia publikacja na VUŻ-u 03.10.2024 r.]

[Tekst opublikowany na Viva Historie 31.03.2024 r.]

Katarzyna Dowbor o rodzinnym domu

Po kim masz tę cechę niezłomności?

Myślę, że po mamie. Ma 91 lat i znowu mnie ostatnio przyprawiła o szok, mówiąc po wizycie w przychodni: „Zapomniałam poprosić lekarza, żeby dał mi coś na lepszą równowagę i lepsze chodzenie, bo chciałabym ci pomóc. Masz tyle obowiązków…”. Odpowiedziałam: „Ciesz się, mamo, że cały czas całkiem dobrze funkcjonujesz. Wszystko pamiętasz, interesujesz się bieżącymi wydarzeniami i w domu robisz wszystko wokół siebie sama”. Nie dawała za wygraną. „Ale ja bym chciała jeszcze jakąś tabletkę, żebym funkcjonowała tak, jakbym miała 50 czy 60 lat”. Myślę więc, że to właśnie po mamie odziedziczyłam wolę walki i niepoddawania się. [...]

Pamiętasz swoje wpadki?

Dużo ich miałam. Nie ma dziennikarza, który pracując na żywo, się nie potyka. Ale trzeba o tym zapomnieć i iść do przodu. To właśnie po mamie mam taką cechę. Nie rozdrapuję ran, nie patrzę za siebie i nie myślę o tym, że może bym coś zrobiła lepiej.

A co masz po ojcu, o którym niewiele się mówi?

Nie mówi się, bo już nie żyje. Był naukowcem, bardzo zrównoważonym biologiem. Kochał zwierzęta. Mam więc po nim miłość do zwierząt. Zbierał po podwórkach pokaleczone koty, leczył ptaki, które powypadały z gniazd, i kochał je niezwykle. Zajmował się robakami. Napisał nawet o nich doktorat i wykładał na uniwersytecie w Toruniu i w Algierii, gdzie przez sześć lat był profesorem. Mówił bardzo dobrze po francusku. Był człowiekiem renesansu, grał na fortepianie, na skrzypcach, pięknie pisał i miał ładny charakter pisma. Lubił opery, znał wszystkie libretta, czym mnie szokował. Przez rok nawet studiował dyrygenturę w Poznaniu. Był bardzo wykształcony, inteligentny i to on mnie nauczył, że najważniejsze w domu są książki.

img0G54v8-fceaa80
Krzysztof Opaliński

scena z: Joanna Koroniewska, Maciej Dowbor, Katarzyna Dowbor SK: premiera sztuki "Seks, chemia i latanie", luty 2005, bluzka, Katarzyna Dowbor z mam¹, ¿akiet, szal fot. Szczepañski/AKPA
Szczepański/AKPA

Katarzyna Dowbor z mamą, Maciejem Dowborem, Joanną Koroniewską, 21 marca 2005

A nie pieniądze?

Był czas, kiedy naprawdę byliśmy biedni. Typowa inteligencka rodzina. W tamtych czasach inteligenci nie mieli za łatwo. Ojciec na uniwersytecie, mama w pracowni konserwacji zabytków, więc też nie mogła sobie nic dorobić na boku. A ojciec zawsze powtarzał, że na ciuchy może nie być pieniędzy, ale na książki zawsze muszą się znaleźć. I tak mnie ukształtował. Do pracy wychodził na godzinę 10 albo 11, a ja modliłam się: „Boże, daj mi szansę, żebym miała taką pracę jak mój tata i nie musiała wychodzić na siódmą rano”. [...]

Zawsze byłaś niezależna, samowystarczalna…

Byłam niezależna i nadal jestem. Uważam, że kobiety nie powinny się uzależniać od mężczyzny, bo kiedy on zmieni zdanie, mogą zostać z niczym. Zawsze o tym pamiętałam. Mama nauczyła mnie, że kobieta zawsze musi mieć odłożone jakieś pieniądze. I żeby czuła się potrzebna, mając pracę i pasję.[...]

To jak Ty naprawdę teraz żyjesz?

Szybko. Żyję codziennością, remontami, zwierzętami, którymi trzeba się zająć, pracą, do której trzeba dojechać i ją wykonać, a także przygotować się do poruszanych na wizji tematów. Trochę wyjeżdżam do dzieci do Hiszpanii, bo one mają tam swoje miejsce i dom, który pokochałam. Tak naprawdę więc żyję tak szybko, na ile to możliwe. Planuję, kiedy wyjadę, kiedy wrócę, kiedy mam dyżur i nagrania. A na resztę pozostaje mi już niewiele czasu.

Reklama

imgbxzwJk-a57ff87
Krzysztof Opaliński

Reklama
Reklama
Reklama