Kasia Sokołowska o dzieciństwie: „Mogłam realizować moje pasje, co zaważyło na mojej przyszłości”
Co jeszcze w nowej VIVIE!?
- Krystyna Pytlakowska, Olga Figaszewska
Ceniona reżyserka pokazów mody, jurorka programu „Top Model”, dyrektor artystyczna. Ambasadorka polskich i zagranicznych marek. Piękna, zdolna, z klasą. Mówi o sobie: „kobieca chłopczyca” i że uwielbia nowe wyzwania. Właśnie nawiązała współpracę z L’Oréal Professionnel. „Spodobała mi się ta propozycja. Zastała mnie w idealnym momencie. Dojrzałam do zmian”, wyznaje Kasia Sokołowska w bardzo kobiecej i inspirującej rozmowie z Krystyną Pytlakowską.
Katarzyna Sokołowska w wywiadzie VIVY!
Podejmujesz ciągle nowe wyzwania. Ostatnio nawiązałaś współpracę z marką L’Oréal Professionnel.
Prawdę mówiąc, zaskoczyła mnie ta propozycja, ale spodobała mi się. Zastała mnie w idealnym momencie. Dojrzałam do zmian.
Zastanawiam się, jak wyglądałaś, mając siedem lat.
Tak samo jak teraz, byłam kobiecą chłopczycą. Może zresztą musiałam nią być, bo mam dwóch młodszych braci i czułam się „ta dorosła” w rodzinie.
Chłopczyca ma większy posłuch? Podejmowałaś „męskie” decyzje, mając siedem lat, wyjechałaś na półtora miesiąca za granicę, sama, bez rodziców.
Wyjechałam na festiwal muzyki dawnej do Turcji. I potem przez 15 lat wyjeżdżałam na koncerty i wracałam. No i oczywiście wydawało mi się, że jestem już dorosła.
Siedmiolatki są zwykle skupione na lalkach Barbie i zabawach z koleżankami.
A ja byłam skupiona na muzyce. I wydawało mi się, że wszystkie dzieci tak żyją. Z drugiej strony czułam się wyróżniona, bo doświadczałam czegoś wyjątkowego – zanurzyłam się w fantastyczny świat muzyki i on ukształtował moją wrażliwość.
Jak to się stało, że zaczęłaś śpiewać?
Po prostu znalazłam się w odpowiednim miejscu i czasie. Mieszkałam wtedy z rodzicami w Poniatowej, gdzie dwoje pedagogów stworzyło niezwykły kombinat muzyczny. I okazało się, że dobrze śpiewam, dobrze słyszę… i nieźle tańczę (śmiech).
A Twoi rodzice byli dumni, że mają taką zdolną córkę.
Oczywiście, i bardzo mnie wspierali. Mój świat był idealny.
Co to znaczy idealny świat?
Taki, w którym mogłam realizować moje pasje, co zaważyło na mojej przyszłości. I miałam wokół siebie takich dorosłych, którzy mi to ułatwiali. Mówię tu o rodzicach i pedagogach.
Twoi rodzice też byli związani ze sztuką i muzyką?
Miałam bardzo ciepły, normalny dom. Rodzice nie byli zawodowo związani ze sztuką, ale doceniali jej wpływ na wrażliwość człowieka, a zwłaszcza dziecka. Mama pracowała jako szefowa wydziału księgowości w urzędzie miasta, a tata był po kryminalistyce. Hobbistycznie grał na saksofonie. Bardzo angażowali się w życie moje i moich przyjaciół, którzy zresztą do tej pory ich odwiedzają.
Dlaczego nie zostałaś przy muzyce?
Dobrze oceniłam swój potencjał (śmiech). A poza tym stwierdziłam, że nie będę wybitnym muzykiem. Te koncerty jednak dały mi bardzo silną podstawę do pracy artystycznej. Świetnie czułam dramaturgię, tempo, muzykę, światło, ruch sceniczny. To był mój żywioł. Miałam do tego talent i intuicję.
Co jeszcze w nowej VIVIE! 7/2019?
Marcela Leszczak i Michał Koterski: temu związkowi nikt nie dawał szans. A jednak się im udało. Co o tym zadecydowało?
Hazard, alkohol, skandale, długi, nieudane małżeństwa… Życie Michała Wiśniewskiego to materiał na powieść sensacyjną.
Arturo Pérez-Reverte sprzedaje miliony książek, w domu trzyma kałasznikowa. I tłumaczy, jak śmierć uczy dobrego życia.
Krzysztof Strycharski - dlaczego napisał książkę o swojej żonie Henryce Krzywonos-Strycharskiej, najsłynniejszej polskiej tramwajarce?