Reklama

Pierwsze sukcesy zaczęła odnosić jako modelka, a od osiemnastu lat gra w filmach, między innymi w znanym również w Polsce „Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie”. Jednak to Włoszech zrobiła prawdziwą karierę. W rozmowie z Wysokimi Obcasami opowiedziała o dojrzałości i szczerości nie tylko wobec siebie, ale i innych, a także pracy nad rolą do nowego filmu Oni, który niedawno miał swoją premierę w kinach.

Reklama

Kasia Smutniak o dojrzałości, szczerości i kobiecości

We Włoszech mieszka od 20 lat. Tam pracuje i wychowuje swoje dzieci. Za granicą czuje się Polką, jednak wracając do ojczyzny jest już obcokrajowcem. „Nie mam jednego miejsca”, wyjaśnia Kasia Smutniak. Aktorka jest do tego przyzwyczajona. Wspomina, że zawsze żyła na walizkach. „Wychowałam się w wojskowej rodzinie, zawsze żyliśmy na walizkach, zawsze gotowi, żeby wyjechać. (…) Często słyszę pytania: „Kim jesteś? Skąd jesteś?”. Zbliżam się do czterdziestki i widzę coraz mniejszy sens w odpowiadaniu sobie na takie pytania”, odpowiada w wywiadzie dla Wysokich Obcasów.

W życiu wiele przeszła. Osiem lat temu jej mąż, aktor telewizyjny Pietro Taricone, zginął w wypadku spadochronowym na jej oczach. To była dla niej prawdziwa trauma, tragedia, której potrzebowała nadać sens.

„Bo kiedy się zdarza, albo musisz znaleźć winnego, albo nadać jej sens. Więc uznałam, że nie będę nalegać, poczekam, co przyniesie mi los. I też zdałam sobie sprawę z tego, że nie mogę się kierować tylko sercem, muszę włączyć w to rozsądek. Czy ukoiło mnie to po śmierci Pietro? Nie, to tak nie działa”, wyznała.

Kasia Smutniak wróciła w miejsce, które razem zwiedzali. Wyjechała do Mustangu. Poznała kulturę i problemy jego mieszkańców. Postanowiła coś zmienić. Mimo wielu trudności wybudowała szkołę. Z przyjaciółmi założyła fundację – Pietro Taricone Onlus. „Odkryłam, że nie ma już znaczenia, dlaczego postanowiłam to zrobić. Ważne, że widzę dzieci, które nagle wypełniły wioskę, które uczą się języków”, dodała. Teraz jeździ tam raz na trzy, cztery tygodnie.

Jak Kasia Smutniak postrzega siebie samą? Nie wymaga od siebie niemożliwego. Zna umiar. Na przestrzeni lat zrozumiała, że nie musi wybierać już kim chce być. Już to wie. W końcu ukształtowały ją doświadczenia. Aktorka podsumowuje swoje życie i określa plany na przyszłość. Do swoich celów podchodzi bardzo poważnie. Od lat zgłębia kulturę Wschodu, ćwiczy jogę.

„Odpadł mi ten stres. Poza tym wreszcie czuję się „duża”. Już swoje przeżyłam. Wiem, kim jestem, co jest moje, i nie obchodzi mnie, jak to odbierają inni. (...) Długo do tego dojrzewałam, aż wreszcie postanowiłam pozwolić sobie na absolutną szczerość w stosunku do siebie i w konsekwencji wobec innych”, wyjaśnia gwiazda. Zerwała kontakt z osobami, które ją krzywdziły, wpływały niekorzystnie na jej poczucie wartości. Nie zawsze jest to proste. Jedak mówienie wprost o swoich emocjach i odczuciach daje wolność.

Kolejna zmiana nastąpiła w niej dość niedawno. Kasia Smutniak pojawiła się w nowym filmie, Oni. Produkcja wywołała wśród Włochów prawdziwą sensację. Wcielając się w rolę Kiry, ulubienicy Berlusconiego, aktorka nabrała większej świadomości własnego ciała. Dodała sobie pewności siebie. I chociaż ta praca kosztowała ją wielu wyrzeczeń i ćwiczeń fizycznych, to ta kreacja najwięcej zmieniła w niej samej, dzięki niej pokonała swoje wewnętrzne bariery. „Miałam problem z tym, żeby zagrać kobietę, która wykorzystuje swoje ciało, żeby dopiąć swego, i jest w tym bezwzględna”, zdradza Katarzyna Smutniak.

Reklama

Źródło: Wysokie Obcasy

materiały prasowe, zdj. Marcin Tyszka
Tiago Banderaa/Vanity Fair
Reklama
Reklama
Reklama