Reklama

Pod koniec marca córka Kasi Kowalskiej trafiła do jednego z londyńskich szpitali. 23-letnia Ola nie mogła samodzielnie oddychać i wymagała intubowania. Wkrótce miłośniczkę mody wprowadzono w stan śpiączki farmakologicznej. Dziś Ola jest już w swoim domu, ale wciąż wymaga skomplikowanej rehabilitacji. Dla niej i dla jej mamy ostatnie 3 miesiące były bardzo ciężkie. Wokalistka w końcu zdradziła, jak wyglądała choroba jej córki a także sprostowała kilka nieprawdziwych informacji, które pojawiały się w mediach.

Reklama

Kasia Kowalska o chorobie córki. Ola Kowalska miała adenowirusa

W najnowszym wywiadzie dla jednego z miesięczników, Kasia Kowalska opowiedziała o trudnym czasie, jaki spotkał ją w marcu i kwietniu tego roku. Okazuje się, że zanim jej córka trafiła do szpitala, już wcześniej czuła się przeziębiona, a także miała podwyższoną gorączkę. Lekarz pierwszego kontaktu w Anglii stwierdził jednak, że to zapalenie płuc, które można leczyć w domu. Przebywanie w klinice obok pacjentów z COVID-19 uznano bowiem za niebezpieczne.

Niestety, stan Oli Kowalskiej jedynie się pogarszał. Podczas jednaj z nocy 23-latka zaczęła mieć problemy z oddychaniem, Do jej mamy dochodziły wiadomości tekstowe, które coraz trudniej było zrozumieć… „Kiedy zadzwoniła do mnie rano, już nie mogła złapać tchu. Rwanymi zdaniami zapytała mnie, co ma robić, bo nie może złapać powietrza, że się boi. [...] Przyjechała po nią druga karetka. [...] Trochę się uspokoiłam, bo skierowano ją do izolatki. Miała opiekę. Czułam, że jest już w lepszym miejscu”, relacjonowała piosenkarka w Pani.

Następnego dnia do gwiazdy zadzwoniła jedna z lekarek i poinformowała, że jej dziecko musi być intubowane. Kasia Kowalska nie rozumiała, dlaczego stan Oli tak szybko się pogorszył, dlatego zaczęła telefonować do zaprzyjaźnionych lekarzy. Jeden z nich podejrzewał, że 23-latka ma koronawirusa i z dobrego serca podsunął ulubienicy publiczności pomysł… „Mówił mi, że zarażonych koronawirusem jest coraz więcej. Powiedział: „Niech pani nagra filmik z apelem, by siedzieli w domu, bo jak patrzę na tych młodych ludzi, którzy beztrosko chodzą po bulwarach, to mi ręce opadają. Mnie nikt nie posłucha, ale pani może posłuchają". Nagrałam film, wrzuciłam na Instagram. To był błąd”, podsumowała w „Pani” wokalistka, ponieważ później okazało się, że Ola wcale nie jest zakażona COVID-19 a innym wirusem.

Kasia Kowalska ostro o hejcie: niektórzy pisali, że moja córka przedawkowała

Mowa o adenowirusie, którego część objawów pokrywa się z koronawirusem. Mamą Oli bolały plotki o tym, że to wcale nie żaden wirus sprowadził jej córkę do szpitala… „Niektórzy pisali, że moja córka przedawkowała. Nie będę tego komentować... Nie mogłam do niej polecieć, granice zamknięte. Czułam się bezsilna”, mówiła Kasia Kowalska magazynowi „Pani”. Dodała też, że dziś stan Oli jest zdecydowanie lepszy.

23-latka potrzebuje jednak intensywnej rehabilitacji oraz ma dziury w pamięci. „Ola ma wycięte z życia prawie półtora miesiąca. Niewiele pamięta. Gdy się obudziła, nie wiedziała, co się wydarzyło przez ten czas. Że był całkowity lockdown, że nie latały samoloty, wstrzymano ruch pociągów, że nie wolno było wychodzić z domów. […] Nie może uwierzyć w to, że pandemia rozlała się na cały świata i że jacyś ludzie wyzywają ją za to, że nie miała COVID-19. […] Zaczęła uczyć się wszystkiego od początku - chodzenia, ściskania rąk. Cały czas była rehabilitowana. To było niewyobrażalne, przez co ona przeszła”, podsumowała mama Oli Kowalskiej.

Mamy nadzieję, że ta rozmowa uspokoi nastroje wśród internautów, którzy swoimi komentarzami krzywdzili zatroskaną piosenkarkę… „Hektolitry jadu wylanego w internecie przez wszelkiej maści ludzi. [...] Chcę znaleźć w sobie siłę i walczyć z hejtem, głupotą i upolitycznianiem wszystkiego. Zarzucono mi, że jestem oszustką, że skoro Ola nie miała koronawirusa, nie miałam prawa apelować do nikogo, że się lansowałam”, wyznała gwiazda w miesięczniku.

Reklama

Obu paniom życzymy dużo siły!

Mateusz Stankiewicz/AF Photo
Mateusz Stankiewicz/AF Photo
Reklama
Reklama
Reklama