Reklama

W swoim życiu dokonała prawdziwej rewolucji. Kasia Cerekwicka została magistrem psychologii. To pomogło jej zrozumieć wiele mechanizmów, rozpoznać typy osobowości, z którymi nie jest jej po drodze. Nauczyła się bronić i analizować naturę ludzką „szkiełkiem i okiem”. Teraz po pięciu latach przerwy wydaje nowy, intymny album „Pod skórą”. O czym śpiewa? Czym jest dla niej sukces? ,,Te nagrody nie miały dla mnie szczególnego znaczenia. Może przez moment mile łechcą naszą próżność, ale nigdy nie były wyznacznikiem mojego sukcesu", mówi w nowej VIVIE! Beacie Nowickiej. Czy Kasia Cerekwicka znalazła szczęście?

Reklama

Cały wywiad w nowym numerze VIVY! dostępnym w punktach sprzedaży w całej Polsce od 3 września, a także na stronie hitsalonik.pl.

W „Pogoni za szczęściem” śpiewasz: „(…) Zdumiona rozglądasz się wokół, jak wszyscy gdzieś pędzą gotowi cię zdeptać, by tylko osiągnąć swój cel”.

To były moje przemyślenia w roku 2012, gdy po sukcesie mojej płyty „Feniks” popularność i sława mnie przygniotły. Minęło kilka lat, a ja czułam, że wcale dzięki moim sukcesom nie jestem szczęśliwsza. Kiedy teraz słucham wywiadów z młodymi ludźmi, którzy startują w różnych talent show, smuci mnie, że pytani, czego pragną, odpowiadają: „Chciałbym być sławny”. Teraz liczą się głównie lajki. Niewielu mówi to, co my kiedyś: „Chciałabym śpiewać, robić muzykę. Chciałabym zajmować się sztuką, tworzyć”. W branży muzycznej najpiękniejszy jest proces twórczy. Rzeczywiście w pewnym momencie poczułam, że życie gdzieś mi ucieka. Byłam tak skoncentrowana na pracy, na karierze, że opuściłam kilka ślubów moich przyjaciółek, bo miałam akurat koncert, nie było mnie na różnych uroczystościach rodzinnych: imieninach, chrzcinach, rocznicach, bo byłam w trasie. Nagle okazało się, że jeżdżę już tylko na pogrzeby. To mi dało do myślenia. Ostatnio ktoś mnie zapytał: „Dlaczego ty wszystkie swoje płyty i nagrody trzymasz w piwnicy, a nie wyeksponowane na półkach w domu?”.

Dlaczego?

Nie wiem. Na półkach wolę trzymać zdjęcia moich bliskich, wspomnienia z wakacji. Te nagrody nie miały dla mnie szczególnego znaczenia. Może przez moment mile łechcą naszą próżność, ale nigdy nie były wyznacznikiem mojego sukcesu. Sukcesem była wolność artystyczna, której długi czas nie miałam, ponieważ wytwórnie ją odbierają, narzucają wiele rzeczy. Kiedy jesteś debiutantem, ślepo ufasz i wierzysz, że korporacje wiedzą lepiej, co jest dla ciebie dobre. Po latach okazało się, że cała odpowiedzialność za wybory, których ktoś inny dokonał, spada wyłącznie na mnie. W pewnym momencie stwierdziłam, że ja chyba się do tego nie nadaję.

Teraz rozumiem, skąd te przerwy. Wydajesz nową płytę co pięć lat.

„Między słowami” z 2015 roku była inna niż wcześniejsze krążki, bo nabrałam odwagi, żeby wyrażać siebie. Najnowsza „Pod skórą” jest dowodem na to, że wreszcie jestem wolna. To jest moja płyta i nie obchodzi mnie, co powiedzą inni. Nawet jeśli kupi ją siedem osób, to znaczy, że była dla nich. Wóz albo przewóz. Chcę pokazać siebie z innej strony. Nie będę dostosowywać się do gustów wszystkich Polaków, bo gdybym chciała, to powinnam grać disco polo.

Mój faworyt to „Na próżno”. Puszczałam go sobie wiele razy, bo wprawia mnie w dobry nastrój. Masz swój ulubiony utwór na tej płycie?

Kocham wszystkie, bo każdy ma ogromny bagaż emocjonalny i w każdym z nich jest cząstka mnie. Ale uwielbiam „Powód” kończący płytę, to jest ballada zagrana z samym fortepianem. W listopadzie 2019 roku zamknęłam pewien etap swojego życia i toksycznych relacji. Postanowiłam, że w wieku 40 lat wchodzę w zupełnie inną przestrzeń. Pamiętam moment w studio, kiedy nagrywałam tę piosenkę, było mi strasznie ciężko dźwignąć ten numer…

Nie dziwię się, jest przyjmujący. „Wystarczy już. Nie będzie więcej bezsennych nocy, słonych od łez (…) Wystarczy już wiecznych obietnic, poddanych bitew (…). Gdybyś choć raz czuł się samotny, tak jak przy tobie byłam ja…”.

Śpiewając ją, myślałam o osobach będących w związkach przemocowych, toksycznych, wyniszczających. To jest piosenka o symbolicznym uwolnieniu się od wszystkiego, z czym człowiek sobie nie radzi, co go przerasta. Każdy z nas ma w sobie tę siłę, żeby w końcu uderzyć pięścią w stół i powiedzieć: „Już dosyć!”. „Powód” powstał wiele lat wcześniej i był do niego zupełnie inny tekst. Napisałam nowe słowa dzień przed nagraniem! Po zaśpiewaniu tej piosenki coś się we mnie zmieniło, pękło. Jakbym ostatecznie odcięła złe emocje, które przez lata ciągnęły się za mną.

(...)

Przesłuchałam „Pod skórą” dwa razy. Zastanawiam się, czy jesteś szczęśliwa i… nie wiem.

Jestem. Mimo emocji, które tam aż kipią, sama słuchając tej płyty, uspokajam się. Towarzyszyła mi przez całą trasę, od listopada do stycznia, ponieważ akurat wtedy dokonywaliśmy ostatnich szlifów. Jeździłam po Polsce z moimi cudownymi współpracownikami, słuchaliśmy tej płyty w różnych sceneriach, często wracając w nocy i odpływając. Zawsze chciałam mieć magiczną moc, jaką miały dla mnie moje ulubione wokalistki, które swoją muzyką dawały mi ukojenie.

Cały wywiad w nowym numerze VIVY! dostępnym w punktach sprzedaży w całej Polsce od 3 września, a także na stronie hitsalonik.pl.

Reklama

Iza Grzybowska
Waldemar Kompała
Reklama
Reklama
Reklama