Karol Strasburger: „Nie mogę Małgosi obarczać moimi wspomnieniami’’
Poruszająca rozmowa z aktorem!
Związek Karola Strasburgera i Małgorzaty Weremczuk od początku budził wiele emocji. O tym, jak para żyje w cieniu tragedii, która spotkała aktora, oraz dlaczego zdecydowali się przyznać przed światem do tego, że są razem, opowiedzieli Krystynie Pytlakowskiej.
A kiedy Ty zauważyłaś fizyczność Karola?
Małgorzata: Jego fizyczność od początku dobrze oceniałam, bo…
Karol: Bo jestem piękny. Po prostu (śmiech).
Małgorzata: No, tak. Pozwól mi tylko to zdanie dopowiedzieć.
Karol: To może ja wyjdę i pobiegam po lesie?
Małgorzata: Nie, siedź tu (śmiech). Łatwiej mi było oceniać Karola, bo widziałam go w filmach, teatrze, w „Familiadzie”. Zawsze był bardzo przystojny. Nigdy nie wiedziałam, ile ma lat. I nie interesowało mnie to.
Odnosiłam wrażenie, że jest fajnym facetem z klasą. Widziałam też, jaki jest zabawny i jaką wzbudza sympatię u ludzi. Karol to ktoś, kto „zapala światło”, kiedy wchodzi. Dziś wiem, że dba o siebie, nie boi się testować kosmetyków – lubię to w nim.
Kiedy padło to zdanie: „A może byśmy razem zamieszkali?”.
Małgorzata: Nigdy. Po wielu rozmowach z mężem i podjęciu decyzji o rozwodzie wyprowadziłam się z mojego domu.
Karol: To było naturalne, że chciałem, aby była ze mną. Było nam dobrze w swoim towarzystwie.
Małgorzata: Mój ukochany cytat z „Małego Księcia”, że miłość nie polega na wpatrywaniu się w siebie, tylko na patrzeniu w tym samym kierunku. To odnajduję w naszym związku.
Karol: Straciłem żonę, zostały wspomnienia. Jeżeli spotkałbym kobietę, która by chciała zbudować ze mną
związek na płaszczyźnie negacji tego, co było, byłoby to niemożliwe. Oczekiwałem, że ta następna kobieta będzie szanowała tę, z którą byłem tyle lat.
Małgorzata: Nie powiedziałam: „Wymieńmy meble i wyrzućmy wspomnienia”. Szanowałam i podziwiałam Irkę, chciałam dokończyć dzieło, które zaczęła. Stworzyła na przykład fantastyczny wystrój kuchni, bo miała zmysł artystyczny. Pięknie odrestaurowała i pomalowała starą komodę. Dokupiliśmy świeczniki. Nadaliśmy temu ciąg dalszy.
Karol: Ale nie chcę, żeby nasze życie było kontynuacją. Ono jest czymś odrębnym, nowym. Nie mogę Małgosi obarczać moimi wspomnieniami – budujemy nasze relacje, jednocześnie szanując to, co było wcześniej. Niczego nie odrzucamy.
Jak więc teraz żyjecie?
Małgorzata: Jak ludzie, którzy narodzili się na nowo. Najbardziej cieszy mnie, że Karol odzyskał zdolność uśmiechania się. Jego oczy już błyszczą tylko radością. Spędzamy dużo czasu na rozmowach na każdy temat.
Karol: Dlatego, że jesteś mądra, w dodatku utalentowana muzycznie. Małgosia naprawdę fantastycznie śpiewa, powinna nadal być wokalistką. Gdzieś to w niej drzemie i myślę, że będzie się rozwijało.
Małgorzata: I na pewno usłyszę, że „Karol mi to załatwił”. Miałam się nie interesować hejtem, ale to nie
takie łatwe. Internet potrafi wszystkiemu odebrać odświętność i prawdziwość, wszystko opluć, spłycić.
Karol: A ja niczego ci nie załatwiam. To ty dbasz o nasze kontrakty, porządkujesz moją codzienność. Ty też gotujesz, ty pytasz, czy się wyspałem. Gramy w tenisa, jeździmy na nartach. Zaraziłem cię moimi pasjami, co?
Małgorzata: Nie tylko pasjami. Powiedziałeś ostatnio coś, co mnie wzruszyło. Że ja nauczyłam cię czułości
i mówienia sobie miłych rzeczy.
Cała rozmowa Krystyny Pytlakowskiej z Karolem Strasburgerem i jego partnerką do przeczytania w najnowszej VIVIE!. Co jeszcze w tym wydaniu dwutygodnika?
VIVA! 13/2018
Weronika Rosati po raz pierwszy o miłości do córki, która zmieniła jej życie. Karol Strasburger i Małgorzata Weremczuk o swoim uczuciu na przekór światu. Witold Szmańda zdradza tajemnice trenera gwiazd Hollywood. Podróż Kasi Kowalskiej do malowniczych Indii. A także… Jane Birkin, kobieta-ikona, która łamała zasady.
1 z 4
2 z 4
3 z 4
4 z 4