Ryk myszki agresorki. Kamila Gasiuk-Pihowicz, harda posłanka .Nowoczesnej. Ona broni demokracji!
Wczoraj pod Pałacem Prezydenta dziesiątki tysięcy ludzi skandowało jej imię. „Kamila, Kamila!” niosło się przez całe Krakowskie Przedmieście. „Czy chcecie, żeby weszła w życie ustawa likwidująca Sąd Najwyższy?”, wołała do mikrofonu Kamila Gasiuk_Pihowicz. Odpowiedziało jej huraganowe „Nie!”. Świetnie sprawdza się w gorących momentach. Na mównicy Sejmu. I na ulicznych wiecach. Jest młoda, mądra i odważna. Za to ludzie ją lubią. I szanują. Ale nie wszyscy.
Kamila Gasiuk-Pihowicz, won
W czasie wtorkowej nocnej walki o Sąd Najwyższy w Sejmie, Jarosław Kaczyński wdarł się na mównicę i krzyknął do posłanki: „won”. To skandal, polityczny i ludzki. Ale po niej takie rzeczy spływają. Nie traktuje ich osobiście. Jednak jest prawnikiem, więc oddała sprawę do sądu. Napisała na Twitterze:
Oprócz zawiadomienia w imieniu klubu, składam indywidualny akt oskarżenia przeciwko J. Kaczyńskiemu z art. 212 k.k (zniesławienie)
Kamila Gasiuk-Pihowicz, myszka agresorka
Pierwszy tak nazwał ją Paweł Kukiz. Na Facebooku napisał, że przypomina mu lata szkolne. I koleżankę prymuskę. „Uwielbiam ją! Naprawdę. U-W-I-E-L-B-I-A-M !!! :-)”, ironizował. „Ilekroć Panią Pihowicz widzę na mównicy to wspominam lata pacholę...”.
Nikt nie ma wątpliwości, że w Sejmie trwa ostra walka polityczna, w której dopuszczalny jest każdy faul. Korzysta z tego chętnie Krystyna Pawłowicz, którą bywa na bakier z poczytalnością. Ona zaatakowała posłankę .Nowoczesnej podczas obrad sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka. „To jest karczemna awantura. Epitety, krzyki. Gdzie przyzwoitość. Godność tego miejsca?”, pytała spokojnie pani Kamila. „Jeżeli ktoś zachowuje się tu agresywnie, to słoń agresor, a nie myszka agresorka”. Ta ksywka przylgnęła do niej na stałe.
Kim jest Kamila Gasiuk-Pihowicz?
Urodziła się wiosną 1983 roku w Warszawie. Dzieciństwo spędziła w Siedlcach, w zwykłym bloku. „Siermiężnym, ale łączącym dzieciaki z różnych domów – inteligenckich i robotniczych, partyjnych i opozycyjnych”, opisuje na swojej stronie. Została prawniczką. „Zdecydowałam o tym pod koniec podstawówki”, powiedziała Gazecie Wyborczej. „Bo chciałam mieć wolny zawód. Wiedziałam, że lekarzem nie będę, bo się boję krwi, poza tym mama jest lekarzem, więc wiem, że to piekielnie trudny i wymagający zawód”.
Zawsze ciągnęło ją do działań społecznych. Zapisała się do młodzieżówki Unii Wolności. Miała tam do czynienia z legendami polityki:
Imponowali mi Tadeusz Mazowiecki, Bronisław Geremek, Jacek Kuroń. Umiejętnością prowadzenia polityki ponad podziałami, kulturą osobistą, charakterem. To były dyskusje na zupełnie innym poziomie niż to, co się teraz wyprawia w Sejmie.
Wtedy poznała swego męża, Michała Pihowicza, później skarbnika .Nowoczesnej. Mają dwoje dzieci: sześcioletniego Aleksandra i pięcioletnią Zosię.
Pracując w biurze Rzecznika Praw Obywatelskich zrozumiała jedno. Jeżeli chce się zmienić rzeczywistość, trzeba zaangażować się politycznie. Do PO miała wiele zastrzeżeń. Gdy w 2015 roku powstała Nowoczesna.pl, zapisała się bez wahania. I została rzecznikiem prasowym partii.
Sejm z klocków lego
Trudno być polityczką i mamą. Zwłaszcza w tak gorących czasach. Kamila Gasiuk-Pihowicz ma dwójkę małych dzieci. Jak sobie radzi? Nie ukrywa, że jest jej ciężko. Ma mało czasu dla dzieci. Sejm pracuje po nocach. Ale robi co może. Razem z mężem odprowadzają rano dzieci do przedszkola. Tak mówiła o tym w GW:
Mamy bardzo blisko, pięćset metrów. Staramy się odprowadzać je razem. Ja jedno za łapkę, mąż drugie za łapkę i idziemy we czwórkę”.
Kto odbiera dzieci z przedszkola?
- Mąż. Czasem wspiera nas mój tata. Nie mamy jeszcze opiekunki, ale myślimy o tym”.
Jej syn, który teraz rzadko ją widuje, zrobił z klocków... Sejm. Rozumie, że mam jest polityczką i że robi coś ważnego.
Kamila Gasiuk-Pihowicz na wojnie
Jest typem państwowca. Poszła do polityki, żeby usprawniać działanie państwa. Żeby ludzie mieli poczucie, że państwo im służy. Ale wpadła w sam środek politycznej walki. PiS chce zabrać państwo dla siebie. Likwiduje instytucje demokratyczne, aby nic nie stanęło mu na drodze do pełnej władzy. Autorytarnych rządów. Zwykła polityka się skończyła. W Sejmie trwa wojna. I Kamila Gasiuk-Pihowicz doskonale to rozumie. Potrafi się w tym odnaleźć. Zachowuje zimną krew. Jest precyzyjna. I zna emocjonalną wartość słowa. Gdy PiS przejmował Trybunał Konstytucyjny, a prezydent przyglądał się temu bez reakcji, osądziła:
Większy szacunek dla konstytucji miał po 1989 roku Wojciech Jaruzelski, niż obecnie ma prezydent Andrzej Duda do obowiązujących aktów prawnych.
We wtorkową noc walczyła w Sejmie o Sąd Najwyższy. Politycy PiS chcą pozbawić go niezależności. To grozi także tym, że nie będzie uczciwych wyborów. Posłanka wołała z mównicy:
To jest ten moment, kiedy musicie powiedzieć "stop". Ustawa o Sądzie Najwyższym to katastrofa dla Polski. Ona uderzy też w Was. Tych, którzy staniecie na drodze Ziobry do sukcesji po Jarosławie Kaczyńskim. Wy także będziecie siedzieli w więzieniach!