Reklama

Danuta Steczkowska nie żyje. Ukochana mama Justyny i Magdy Steczkowskiej odeszła w wieku 78 lat. To dla całej rodziny niewyobrażalna strata. O jej śmierci poinformowała za pośrednictwem mediów społecznościowych jedna z córek. Zamieściła czarno-białe zdjęcie. „Do zobaczenia, mamusiu”, podpisała je. Niestety, ostatnie lata były bardzo trudne dla pani Danuty. Przeszła dwa wylewy. Do końca swoich dni mieszkała ze swoją córką, Justyną Steczkowską. Artystka nie wyobrażała sobie powierzyć opieki nad chorą mamą komuś innemu. „Nie chciałam, żeby trafiła do domu opieki, więc wzięłam to na siebie”, powiedziała. Decyzja o pomocy mamie była dla gwiazdy oczywista, choć wiązała się z dużymi emocjami...

Reklama

Danuta Steczkowska nie żyje. Justyna Steczkowska o opiece nad swoją ukochaną mamą

Wokalistka, a prywatnie żona Macieja Myszkowskiego przyznała w programie Uwaga!, że na co dzień mieszka z rodziną w domu, który wybudowała dla swoich rodziców. Tata jednak zmarł w 2001 roku, a później mama artystki przeszła dwa wylewy. Ostatecznie w pięknej posiadłości mieszka więc sama Justyna Steczkowska, która przerobiła dom tak, by mogła w nim zamieszkać osoba niepełnosprawna. „Mama miała wylew. Nie mówi, jeździ na wózku. Nie chciałam by mama trafiła do domu starców ani innego miejsca, w którym czułaby się osamotniona. Postanowiłam, że zamieszka z nami i tutaj się nią zajmę”, opowiadała w programie TVN piosenkarka. „Spadło na mnie tyle nowych obowiązków i emocji, że myślałam, że nie dam sobie rady. Pewnego dnia zdarzyło się coś niezwykłego – spojrzałam na moją mamę i uśmiechnęła się do mnie. Wtedy byłam już pewna, że dam sobie radę. To najpiękniejsza lekcja miłości, jaką mogłam odebrać”, dodała w Uwadze Justyna Steczkowska. W tym samym programie gwiazda pokazała swoją ukochaną mamę – zdjęcia zamieściliśmy w galerii.

W połowie sierpnia była z kolei gościem programu Uwaga! Koronawirus, w którym ujawniła, w jakim stanie obecnie była seniorka rodu Steczkowskich. Niestety, jak się później okazało, były to ostatnie dni pani Danuty. „Na szczęście wszyscy są zdrowi. Nikogo z nas koronawirus nie dotknął - ani z mojej bliskiej rodziny z którą mieszkam, ani dalszej, więc jesteśmy szczęśliwi. Mamunia ma się dobrze. Ona jest takim barometrem w naszym domu.​ Jeśli mama jest zdrowa, na tyle na ile może być w swoim stanie zdrowia to znaczy, że naprawdę dom jest zdrowy. Mama jest osobą leżącą lub siedzącą, niepełnosprawną, więc bardzo chuchamy na nią, dbamy. Przez nasz dom nie przewijają się obcy ludzie oprócz rehabilitanta i rodzeństwa, które chce mamę odwiedzać”, ujawniła wokalistka.

Więcej o losach pani Danuty, Justyna Steczkowska opowiedziała pod koniec zeszłego roku w wywiadzie z VIVĄ! „Gdy tata zmarł, mama zamieszkała w naszym domu koło Warszawy. Odciążyłam ją od wszystkiego, co spada na głowę człowieka, który zostaje sam. Po 10 latach wróciła do Stalowej Woli, pomieszkać sama ze sobą i swoimi przyjaciółkami. Potem dostała wylewu i trzeba się było nią naprawdę opiekować. Przez kilka lat mieszkała tam, gdzie się wychowała i gdzie nadal mieszka jej rodzina w domu, który kupił mój ukochany brat Jacek. Miała pomoc domową, ale jeszcze była na tyle sprawna, że mogła się sama poruszać. Ale po drugim wylewie jest kompletnie niepełnosprawna. Nie chciałam, żeby trafiła do domu opieki, więc wzięłam to na siebie. Przerobiłam parter domu pod wymogi osoby niepełnosprawnej i mieszkamy razem”, mówiła artystka.

Dalej dodała, jak wiele zawdzięcza swojej mamie. „Nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej. Ona mi dała życie, które jest największą wartością i jestem jej – i mojemu tacie - wdzięczna. Dlatego chcę, żeby mama czuła się zaopiekowana, kochana i potrzebna. Jest z nami w domu, w którym jest rodzina, dzieci, wnuki, gosposia, wszyscy ją kochają, wspierają każdego dnia”, wyznała Justyna Steczkowska i dodała, że choć jeden z jej synów codziennie zajmował się babcią. „Staś codziennie czyta jej książki. Mama się pięknie uśmiecha. I chociaż od lat nie mówi, jej oczy mówią wszystko. Choroba bliskich to chwila próby dla zdrowych. Bycie opiekunem starszej niepełnosprawnej osoby jest bardzo trudne pod wieloma względami. Nie dałabym sobie rady gdyby nie prawdziwa bezwarunkowa miłość do mamy. Kocham ja, jestem i chce być przy niej na zawsze i do końca”, powiedziała VIVIE! bohaterka jednej z naszych okładek.

Justyna Steczkowska niedługo przed śmiercią swojej ukochanej mamy zwierzyła się, jak wygląda opieka nad nią także w mediach społecznościowych. „Od kiedy pielęgnuje moją niepełnosprawną (już teraz tylko leżącą) mamunię, doceniam tym bardziej pracę każdej pielęgniarki i salowej. Kocham moją mamą i jestem jej szczerze oddana, opatruję rany, myję, przebieram, pielęgnuję itd., ale nie można wymagać od służby zdrowia, żeby kochała każdego pacjenta jak własną rodzinę”, podkreśliła.

Reklama

Musimy przyznać, że opieka nad rodzicem to najpiękniejsza forma pokazania dojrzałej miłości. Zarówno Justynie Steczkowskiej, jak i całej rodzinie i wszystkim bliskim składamy wyrazy współczucia.

Reklama
Reklama
Reklama